Zanim trafił na stół operacyjny torunianin przez kilka godzin jeździł karetką do szpitali w Toruniu, Grudziądzu i Bydgoszczy!
- Pojechaliśmy średnicówką , a karetka przez Rubinkowo, gdzie doszło do wypadku. Ojca zabrała druga karetka, która zawiozła go do Grudziądza, ale my dotarliśmy tam wcześniej. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że operacji nie będzie, bo nie ma anestezjologa na oddziale. Pomógł nam dr Ogorzeja, który załatwił, by tatę przyjęli w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. Tam natychmiast trafił na salę operacyjną - mówi syn pacjenta. Mężczyzna żyje, ale przed nim długa droga do zdrowia.
Rodzina pyta, dlaczego szpital na Bielanach od razu go tam nie skierował. Rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu zapewnia, że sprawą zajmował się sam konsultant wojewódzki
- Z dokumentacji szpitalnej jednoznacznie wynika, że lekarz dyżurny Szpitalnego Oddziału Ratunkowego podejmował liczne próby znalezienia miejsca dla pacjenta w jednym ze szpitali w regionie, który posiada oddział kardiochirurgii. Ostatecznie po uzyskaniu opinii konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie kardiochirurgii zdecydowano, że pacjent zostanie przewieziony do Grudziądza, gdzie wcześniej był operowany. Zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, by pacjentowi pomóc. Na miejscu ta pomoc nie była możliwa, ponieważ Szpital Wojewódzki w Toruniu nie posiada oddziału kardiochirurgii - tłumaczy dr Janusz Mielcarek.
POLECAMY
Poszukiwania Remka i "Czterasa". Czy śledczy mają nowe ustalenia w sprawie zaginionych?
Bomby atomowe skierowane na cele w Kujawsko-Pomorskiem
Znasz nazwy tych przedmiotów ze zdjęć? Nowy quiz gwary naszego regionu
zdjęcie ilustracyjne