Dawid Matusiak i Kacper Jóźwicki ze Złejwsi Małej pod Toruniem wakacje zamierzają spędzić na rowerach. Pojadą między innymi na Hel, zahaczając o Gdańsk i Elbląg.
<!** Image 3 align=none alt="Image 192400" sub="Dawid I Kacper na rowerowe wyprawy wyruszają zawsze razem [Fot.: Grzegorz Olkowski]">Po raz pierwszy w dłuższą trasę rowerem wybrali się, gdy mieli odpowiednio 12 i 10 lat. Odwiedzili wtedy Bory Tucholskie i Chełmno. Zawsze jeżdżą razem. Czas wolny od nauki w ten sposób spędzają już szósty rok z rzędu.
- Młodzi często boją się jechać na własną rękę, ale jest to o wiele lepsze, niż siedzenie w domu – zauważa Kacper.
<!** reklama>W tym roku podróż zajmie im 10 dni. Dwa z nich chcą poświęcić na zwiedzanie. Największy dystans, jaki pokonali jednego dnia, to 170 kilometrów. Ich rodzice odczuwają strach przed każdym wyjazdem. Mają jednak ich zgodę i wsparcie.
Przeszkód na trasie mieli już wiele. Przeciekały im namioty, zepsuł się licznik kilometrów, a także odpadło koło. Nie uniknęli też bardziej niebezpiecznych sytuacji. - Raz jadąc rowerem, otarłem się kierownicą o plandekę ciężarówki. Na moje szczęście, nic się nie stało - wspomina Dawid.
Na szczęście też jest coraz więcej ścieżek rowerowych. Inny problem to zmagania z własną słabością. Są chwilę zwątpienia, czy warto kontynuować podróż.
- Zwykle dzieje się tak trzy razy - mówi Dawid. - Po raz pierwszy w połowie drogi, a dwa kolejne, gdy pojawią się jakieś trudności na trasie.
Zawsze mogą liczyć, że po drodze spotkają życzliwych ludzi.
- Kiedyś jeden z napotkanych rowerzystów, gdy mieliśmy uszkodzone koło, odsprzedał nam swoje. Dojeżdżał rowerem do pracy. Dalsze 9 kilometrów postanowił pokonać pieszo - wspomina Kacper. - Oprócz tego mieliśmy okazję dokonać zakupów, na koszt jednej z firm.
Z każdą kolejna podróżą pragną jeździć coraz dalej. W planach na następne lata mają między innymi pokonanie Polski wzdłuż, od Zakopanego do Władysławowa, a także objechanie dookoła jeziora Śniardwy.
- Największym naszym marzeniem, w perspektywie kilkunastu najbliższych lat, jest jednak dojechanie rowerami na Gibraltar. Jest to spore wyzwanie, które mam nadzieje uda nam się zrealizować - mówi Dawid.
Według ich wyliczeń, jeśli ktoś ma już namiot i rower, to na wyjazd po Polsce wystarczy 400 złotych. Oni dodatkowe wsparcie otrzymali od sołtysa Złejwsi Małej Rafała Żelazka. Pomógł w znalezieniu sponsora, który podarował im plecaki na podróż.
- Tak naprawdę żeby jechać, wystarczy tylko zapał - podkreślają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?