Zatańczyć, ale i oberwać

Nie tylko taniec, ale również rękoczyny i wulgaryzmy są wpisane w krajobraz grudziądzkich dyskotek.

Najwięcej takich zdarzeń jest w okolicach Cover Clubu, Cool Clubu i Bodegi. Przy większych imprezach o porządek dbać tam musi nawet kilkunastu ochroniarzy.

- Są u nas miejsca, gdzie można nawet dostać po twarzy - mówi Łukasz M. (nazwisko do wiadomości redakcji), student z Grudziądza. - Bardzo często agresywne są panie. Ostatnio jednak z nich chciała pobić moją dziewczynę. Skończyło się na tym, że ją zwymyślała.<!** reklama>

Zapanowanie nad tłumem w klubie nie należy do rzeczy łatwych. To od ochroniarzy głównie zależy, czy na parkiecie w lokalu będzie królował taniec, czy walki kogutów.

- Do zabezpieczenia naszych imprez zatrudniamy profesjonalną agencję ochroniarską nie związaną z miastem - tłumaczy Bartłomiej Górecki, właściciel dyskoteki Cool Club. - Osoby te nie wywodzą się ze środowiska grudziądzkiego.

To właśnie ostatnie wydarzenia w tamtym miejscu, o których informowaliśmy na naszych łamach, potwierdzają tezę, że nie zawsze i nie wszędzie jest bezpiecznie. Nawet przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności.

- W zależności od wielkości imprezy o bezpieczeństwo bawiących się u nas dba od 6 do 12 ochroniarzy - dodaje Bartłomiej Górecki. - Nie jesteśmy w stanie przypilnować wszystkich. Nie mamy też takiego obowiązku. Pojedyncze ekscesy będą zawsze. Ludzie przychodzą do klubu i spożywają w nim alkohol, a nie wodę sodową.

W podobnym tonie wypowiada się policja, która przyznaje, że w weekendy odwozi sporo pijanych do izby wytrzeźwień. Jej zdaniem przed grudziądzkimi lokalami dochodzi do drobnych awantur i zakłóceń porządku. Są one nieuniknione.

- Nie ma w tej kwestii w naszym mieście tragedii - twierdzi Jacek Jeleniewski z Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu. - Notujemy dość dużo zdarzeń w okolicach Cover Clubu, Cool Clubu i Bodegi. W zadaniach doraźnych zalecamy policjantom pełniącym służbę patrolowanie tamtych okolic.