Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeglarstwo uczy pokory

Piotr Lampkowski
Marek Rissmann: - Na morzu to żywioł jest panem sytuacji.
Marek Rissmann: - Na morzu to żywioł jest panem sytuacji. archiwum
Rozmowa Markiem Rissmannem, torunianinem, ekonomistą, prezesem RISSMANN Consulting, autorem książki „Mój Bałtyk”

Czy już w dzieciństwie marzył Pan o żeglowaniu?
Po morzu żeglować zacząłem dość późno, bo będąc prawie 30-latkiem. Samo żeglowanie zaś zaczęło się w moim przypadku dość wcześnie, bo w wieku lat 11 - konkretnie w 1969 roku od tzw. żeglarstwa szuwarowo-bagiennego. Jak przystało na osobę pochodzącą z interioru, zaczynałem od pływania po Wiśle i Pojezierzu Brodnickim, potem były Małe Mazury, Nogat i Kanał Elbląski.
Co młody człowiek musi zrobić, żeby zacząć swoją przygodę z żeglowaniem?
Współcześnie możliwości są niemal nieograniczone. Kiedyś - z jednej strony - było mnóstwo klubów, w których młodzież mogła zacząć żeglować, ale, z drugiej strony, jeśli ktoś marzył o wyprawach morskich, to o tym, czy popłynie, często decydowały tzw. dojścia. Jeden z moich kolegów przez cały sezon i jeszcze po jego zakończeniu pracował przy jachcie, mając nadzieję, że załapie się na rejs, bodajże do Anglii. Jednak kiedy przyszło co do czego, to zamiast niego popłynęła córka kogoś na stanowisku, która ponoć pracowała przy tym jachcie więcej niż on, choć nikt w jachtklubie jej nie widział. Ja zacząłem pływać po morzach w momencie, kiedy to wszystko zaczęło ulegać większemu skomercjalizowaniu i owe dojścia przestały się już tak bardzo liczyć.
Czy wyobraża Pan sobie, że pływanie po morzu staje się Pana zawodem?
Absolutnie nie! Nigdy nie chciałbym wiązać pływania z zawodem!
Żeglowanie nie jest dla Pana oderwaniem się od pracy zawodowej i codziennych obowiązków?
Powiedziałbym inaczej: praca i obowiązki są dla mnie oderwaniem od żeglarstwa. Towarzyszy mi ono przez cały rok. Siedzi w głowie cały czas. Nawet jeśli nie pływam, bo sezon trawa u nas mniej więcej od kwietnia do października, to czytam literaturę fachową, studiuję mapy i locje, kombinuję i myślę o tym przez okrągły rok. Są jednak kozacy, którzy zaczynają sezon już w lutym i kończą w grudniu. Jeden z moich kolegów organizuje nawet rejs sylwestrowy w tym roku.
Czy doświadczenie żeglarskie przydaje się Panu w życiu codziennym i w pracy zawodowej?
Jak najbardziej. Żeglarstwo przede wszystkim uczy pokory. Pływając po jeziorze, jeśli warunki pogorszą się diametralnie, zawsze można śmignąć w szuwary i jest się bezpiecznym. Na morzu nie ma takiej opcji! To żywioł jest panem sytuacji. Nie oznacza to, że mamy się biernie poddać i tylko dryfować, choć czasami dryf może się okazać ratunkiem. Żeglarstwo morskie uczy również obowiązkowości i terminowości, bycia solidnym oraz wytrwałym, czyli tego wszystkiego, co w biznesie również uważam za nieodzowne. Mamy też świadomość, że jednak nie wszystko od nas zależy.
Napisał Pan książkę „Mój Bałtyk” bardziej dla podzielenia się historiami z rejsów, ale przy okazji rozprawia się Pan z niektórymi mitami dotyczącymi żeglowania po naszym morzu...
Właściwie bardziej chodziło mi o te historie, kwestia mitów i ich obalania pojawiła się podczas redagowania książki, zasugerowana przez redaktorkę z jednego z wydawnictw. Jednym z takich mitów jest to, że po Bałtyku nie da się żeglować z rodziną. Ja robiłem to wielokrotnie, zabierając na pokład dzieci, żonę a nawet wnuki. Podczas spotkania promocyjnego opowiadałem historię o rodzince Skandynawów spotkanych w Polsce, którzy płynęli nawet z babcią.
Jakim Pan jest kapitanem?
Trudno samego siebie oceniać. Staram się być kapitanem totalnym, to znaczy świadomym swojej roli w każdym calu. Nie można sobie odpuścić czegokolwiek. I rzeczywiście, nie odpuszczam żadnego szczegółu, chcę wiedzieć, jak na morzu radzić sobie z najróżniejszymi problemami. Choć pływam zawsze w zespole, to niczego nie zostawiam tylko i wyłącznie załodze.
Wyprawa marzeń to...
Tu nie będę zbytnio oryginalny. Chciałbym się przekonać, że Ziemia jest okrągła, ale bez bicia rekordów. Świat jest piękny i jeśli znajdę się na antypodach, to nie po to, żeby śmignąć obok, ale żeby trochę posmakować tej egzotyki. A w bliższej perspektywie chciałbym dopłynąć na Szetlandy, bo w tym roku pogoda pokrzyżowała mi plany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska