Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeński basket wart uwagi

Redakcja
Prezes Polskiego Związku Koszykówki Grzegorz Bachański był bardzo zadowolony z poziomu meczów finałowych w rozgrywkach Tauron Basket Ligi Kobiet
Prezes Polskiego Związku Koszykówki Grzegorz Bachański był bardzo zadowolony z poziomu meczów finałowych w rozgrywkach Tauron Basket Ligi Kobiet Sławomir Kowalski
Rozmowa z Grzegorzem Bachańskim, wiceprezesem zarządu Polskiej Ligi Koszykówki S.A. i prezesem zarządu Polskiego Związku Koszykówki.

Był Pan obecny na dwóch spotkaniach o brązowy medal mistrzostw Polski koszykarek. Jakie wrażenia z rywalizacji toruńsko-bydgoskiej?
Wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Po pierwsze dotyczą atrakcyjności obu meczów. Wprawdzie zawsze można mieć zastrzeżenia do poziomu, ale kwestia waleczności na parkiecie od razu rzuca się w oczy. Chciało się te mecze oglądać do końca. Nie było dominującej przewagi żadnej z drużyn, może poza pierwszym meczem, w którym zdecydowanie wygrało Artego. Pozostałe dwa były jednak prawdziwym świętem koszykówki. Warto było na nich być, oglądać je i dotrwać do końca.

Koszykówka żeńska jest spychana w hierarchii przez odmianę męską. Warto chyba jednak poświęcić trochę czasu kobietom, bo z pewnością nadrabiają olbrzymią ambicją na parkiecie.
Oglądałem zarówno decydujące mecze o brązowy medal, jak i o mistrzostwo kraju. Mogę po nich powiedzieć tylko tak: chciałbym życzyć klubom męskim takich meczów o mistrzostwo Polski, jakie były wśród kobiet. Zarówno w meczach o brąz, jak i w decydującym meczu o złotym medalu w Krakowie przy nadkomplecie publiczności można było zobaczyć wysoki poziom, zażartą walkę, bardzo dobrą grę Polek. Tak wyglądająca żeńska koszykówka ma szansę przebicia się i stania się dobrym produktem.
[break]
W Toruniu na ukończeniu jest nowa hala widowiskowo-sportowa. Czy Katarzynki są w stanie przyciągnąć swoją grą wielu fanów?
To zależy oczywiście od wielu czynników. Koszykówka żeńska w panoramie Torunia jest popularna. Wpływ na to z pewnością będzie miał poziom prezentowany przez klub, kwestie zewnętrzne, projekt public relations czy marketingowy. Od przekonania społeczeństwa, że warto w takich warunkach koszykówkę oglądać. Zawsze w kontekście otwarcia czy pojawienia się nowego obiektu w mieście jest kwestia niepewności. Potrzeba około roku, żeby zobaczyć czy uda się przyciągnąć kibiców pod względem sportowym i marketingowym. No i starać się to robić sensownie. Nie od razu przejmować się ewentualnymi porażkami. Obiekt, który powstał już będzie przez lata. Dlatego nie trzeba wszystkiego uzależniać od tego, czy już na pierwszym czy drugim meczu będzie wielu kibiców.

To był pierwszy rok po długiej przerwie, gdy rozgrywki ligi żeńskiej prowadził Polski Związek Koszykówki pod szyldem Tauron Basket Ligi Kobiet. Czy, w Pana ocenie, to był dobry pomysł? Jak się sprawdziliście w tej roli?

Po dwunastu latach rozgrywki wróciły do Polskiego Związku Koszykówki, co było głównym celem. Po rozmowach z głównym naszym sponsorem, firmą Tauron, zdecydowaliśmy się na połączenie produktów. Chcieliśmy, aby koszykówka nie była rozwarstwiana pomiędzy koszykówkę profesjonalną, mężczyzn, kobiet, dzieci czy młodzieży. Ma stanowić pewną całość. Również w perspektywie finansowania zewnętrznego. Przez ostatnie lata staraliśmy się, jak widać skutecznie, przekonać firmę Tauron, że koszykówka żeńska jest dobra. Wydaje mi się, że oceny prezesów klubów są pozytywne. Podobała im się wersja nowego systemu, nowej formuły fazy play off. Działania były elementem pozytywnym, scalającym.

Czy można się spodziewać jakiś zmian w przyszłym sezonie?
Ta ekstraklasa generalnie się podoba. Żeby rozgrywki były stabilne, przykręciliśmy nieco śrubę. 10 zespołów z pewnością oczyściło atmosferę. To były stabilne rozgrywki wypłacalnych klubów. To się sprawdziło. W tej chwili mamy między dwunastu, a czternastu chętnych do gry w ekstraklasie. Są duże szanse, że zobaczymy w ekstraklasie dwanaście drużyn, co jest optymalną liczbą. Pozwala to na ułożenie dobrego systemu, prawdopodobnie nieco zmodyfikowanego. Jeżeli chodzi o liczbę Polek, to raczej pozostanie status quo. Wydaje nam się, że to rozwiązanie wydaje się sensowne, nie wzbudza komentarzy. Osobiście cieszę się, że MVP finałowych meczów została wybrana Polka, Justyna Żurowska.

W tym sezonie faza play off została skrócona z uwagi na eliminacje do mistrzostw Europy. Czy w przyszłym roku również tak będzie wyglądała?
Zmieniliśmy formułę fazy play off celowo nie tylko ze względu na reprezentację. Tasiemcowe mecze finałowe do czterech zwycięstw o złoto i trzech w walce o brąz były zbyt długie. To jest koniec sezonu. Musieliśmy wziąć pod uwagę element przeciążeń i zmęczenia. Wydawało nam się, a w tym roku to się akurat sprawdziło, że gdy jest mniej meczów to każdy z nich ma większe znaczenie. Wydaje mi się, że zawodniczki wolą zagrać mnie, krócej, ale bardziej aktywnie w każdym meczu, zostawiając wszystko na boisku. Wydaje mi się, że będziemy starali się ten projekt kontynuować.

Pozostając przy temacie reprezentacji. Nie wszystkie zawodniczki kończą sezon. Wybrane przez Jacka Winnickiego koszykarki będą walczyły w eliminacjach do mistrzostw Europy. Na co związek liczy w ich przypadku?
Określiliśmy sobie sportowy cel. Jest nim awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Grupa jest tak skomponowana, że mamy szansę wywalczyć awans. Spotkaliśmy się z kadrą podczas Mecz Gwiazd w Gdyni. Ustaliliśmy sobie cele. Myślę, że wszystkie zawodniczki są zadowolone. Jeżeli zdrowie dopisze, jeżeli zobaczymy na pierwszych badaniach w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej, że wszystko jest w porządku, to jestem spokojny i na pewno będę trzymał kciuki.

Jakie są szanse, żeby drużyna męska z Torunia występowała w przyszłym roku w ekstraklasie?
Można by powiedzieć, że w sensie sportowym zależy to tylko i wyłącznie od drużyny z Torunia. Tak już na poważnie, to taki jest sport. W zeszłym sezonie mieliśmy już też wszystko przygotowanie w kadrze narodowej, i zawodników, i trenera, i sponsorów. Postawiliśmy sobie cele sportowe, a okazało się, że jednym rzutem wszystko zostało przekreślone. Tak bywa w koszykówce, że pracuje się kilka lat i nagle się okazuje, że w rywalizacji pierwszej z ósmą drużyną przegrywa się jeden, dwa mecze i w sposób brutalny, zdecydowany jest się poza burtą. Rozmawiałem z prezydentem miasta i z władzami klubu, żeby z racji gorszego występu nie przekreślać całości wykonanej pracy. Tak nie można robić. Projekt budowania sportu profesjonalnego to jest zadanie liczone na lata. Czasem przychodzą porażki czy chude lata, ale nie można z tego faktu od razu generalizować i zamykać projektu. Konsekwentnie podtrzymuję zdanie i mówię w imieniu Polskiej Ligi Koszykówki - zaproszenie dla drużyny z Torunia jest aktualne i jeżeli tylko będzie taka chęć ze strony władz klubu i miasta, żeby realizować koszykówkę na poziomie ekstraklasy, to na pewno my ze swojej strony pomożemy. Nie wyobrażam sobie, aby Toruń nie miał ekstraklasy męskiej.

Czy wiąże się to z jakąś opłatą w postaci tak zwanej „dzikiej karty”?

Nie. Trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Dzika karta, którą wprowadziliśmy kilka lat temu, to był projekt dla ewentualnych chętnych, którzy w sensie zewnętrznym, jako nowe podmioty chcą budować koszykówkę od poziomu zawodowego. Jeżeli chodzi o Toruń i kluby, do których zostały skierowane te zaproszenia, to sytuacja wygląda nieco inaczej. Przypomnę tylko, że zaproszenia otrzymały ekipy z Kutna, Krosna, Lublina i Dąbrowy Górniczej. To są ośrodki, które od kilku lat bezpośrednio tworzą koszykarskie PKB na poziomie pierwszej ligi. Kreują ten produkt, grają, prowadzą przedsiębiorstwa. Zatrudniają odpowiednią liczbę zawodników, sztaby trenerskie, kreują rozwiązania dobre dla koszykówki. Gardło jest jednak wąskie. W sensie sportowym wchodzi jedna drużyna, ale wydaje mi się, że te wymienione przeze mnie kluby są na takim poziomie organizacyjnym, że spokojnie mogłyby już grać w ekstraklasie. Dlatego na dzisiaj nie ma opłaty dla nich związanej z dziką kartą. Mogą się pojawić jedynie opłaty manipulacyjne.

Jakie jeszcze warunki trzeba spełnić?
Proszę też pamiętać, że ewentualna kwestia realizacji projektu to nie jest tylko dzika karta. Oprócz spraw finansowych, czyli ewentualnej opłaty, trzeba spełnić jeszcze szereg, moim zdaniem, ważniejszych warunków, takich jak odpowiednia hala, odpowiednia infrastruktura i przede wszystkim budżet. Do tego dochodzi infrastruktura organizacyjna klubu. Ważny jest cały projekt. Dlatego w kontekście tego, co jest w Toruniu i ludzi, którzy się tym zajmują, hali, samorządu terytorialnego i wsparcia władz miasta, to są to elementy, które najpierw bierzemy pod uwagę, jeżeli chodzi o grę w ekstraklasie. Chcemy, żeby te kluby, które trafiają do niej w ten sposób, na trwałe funkcjonowały w ekstraklasie, a nie na zasadzie jednorocznej przygody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska