Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žJeśli chcesz zachować miłość męża, musisz się myć!"

Redakcja
O historii higieny damskiej i męskiej rozmawiamy z Darią Kieraszewicz, właścicielką firmy Visite.pl, przewodniczką turystyczną.

O historii higieny damskiej i męskiej rozmawiamy z Darią Kieraszewicz, właścicielką firmy Visite.pl, przewodniczką turystyczną.

<!** Image 3 align=right alt="Image 189082" sub="[Fot.: Dariusz Bloch]">Częste mycie skraca życie - powtarzali kiedyś ludzie i się nie myli. Pani znalazła sporo informacji na temat naszego stosunku do wody.

Obejrzałam mnóstwo reklam środków czystości z lat 20. i 30. ubiegłego wieku, skierowanych wyłącznie do pań. Kobietom nakazywano wtedy większą dbałość o siebie. Mężczyzna utrzymywał dom i nikt nie wymagał od niego, żeby pachniał. Kobieta musiała być idealna. Pojawiały się zatem reklamy mydeł z hasłami: „Jeśli chcesz zachować miłość męża, musisz się myć!” albo „Czy twój mąż ożeniłby się z tobą powtórnie?”, oczywiście w domyśle: gdybyś nie używała mydła wymienionej marki.

To seksistowskie!

Od początku XX wieku najgorsze reklamy pod względem traktowania kobiet wprowadziła firma Pears. Andrew Pears był rasistą, seksistą. Stworzył największą w Anglii firmę mydlarską. Swoje produkty reklamował używając wizerunków dzieci - dziś ich pozy na zdjęciach uznalibyśmy za dwuznaczne - i oczywiście kobiet. Pears kobiety stawiał niżej niż mężczyzn. Nie tylko on zresztą. Seksistowskich reklam w prasie było mnóstwo.

<!** reklama>Pojawiały się na przykład teksty: „Ciągle cię kocha, bo się myjesz” albo „Jeśli chcesz miłości, musisz pilnować, żeby nie mieć suchej, średniowiecznej skóry bez życia” lub „Rzadko całował ją na pożegnanie, ale kiedy zaczęła używać mydła Palmolive, zaczął całować ją częściej”. Podobnie traktowano w świecie reklam dotyczących higieny ludzi czarnoskórych i Indian. W jeden z reklam firmy Pears czarnoskóry człowiek znajduje na brzegu morza skrzynkę z mydłem i od tego czasu zaczyna się dla niego początek cywilizacji...

Przenieśmy się w przeszłość...

Chcę przestrzec przed nazywaniem średniowiecza epoką brudu. To raczej barok i późniejsze czasy zasługują na takie miano. Jeśli chodzi o średniowiecze, inaczej sytuacja wyglądała w mieście, a inaczej na wsi. W miastach działały łaźnie, także z podgrzewaną wodą, a na wsi ludzie kąpali się po wykonaniu codziennych prac w stawach, jeziorach. W mieście z kąpieli rzecznych czy jeziornych ludzie raczej nie korzystali, bo nie umieli pływać, a poza tym w większości zbiorników wodnych pływały fekalia...

Nie było też przyjemnie myć się w bardzo zimnej wodzie...

Taka kąpiel mogła się skończyć śmiercią. Pacjenta z zapaleniem płuc czy ciężkim przeziębieniem odsyłano do szpitala, a tam nierzadko na jednej sali leżeli np. pacjenci z chorobami psychicznymi i zakaźnymi. Chory stawał się bardziej chory, niż był wcześniej i zwykle umierał...

Czyli mycie skracało życie...

Poniekąd tak. W średniowieczu ludzie uważali, że na niemytej skórze tworzy się warstwa tłuszczu i brudu, która chroni przed wnikaniem do organizmu złośliwych żyjątek. Uważano, że tzw. humory wchodzą w pory, tworząc zmory, od których się umiera, a ciepła woda rozszerza pory, co uznawano za zabójcze. Edynburg został zdziesiątkowany z powodu zarazy, ponieważ ludzie w ogóle się nie myli.

Najtrudniej jest wyobrazić sobie niemyte od roku włosy...

Na brudnych głowach, głównie kobiecych, najczęściej z tyłu, powstawały kołtuny, czyli zbite, stwardniałe pasma włosów. Przypominały strąki, dredy. Uważano je, niesłusznie, za chorobę. Co ciekawe, rozmaici czarownicy często z tych splotów wróżyli. Rozcinali kołtun i wyciągali wnioski, czy komuś powiedzie się w życiu, czy nie. Po jakimś czasie zaczęła funkcjonować nazwa „kołtun polski”, ale kołtun nie jest zjawiskiem typowo polskim. Mieli go prawie wszyscy.

A co z uzębieniem?

Do mycia zębów używano patyka, na którego jednym końcu był nawinięty kłębek bawełny. Moczono końcówkę patyka w czymś lepkim, najczęściej w zjełczałym maśle, potem obtaczano go w popiele i tym specyfikiem szorowano zęby. Jeśli były kłopoty z nieprzyjemnym zapachem, żuto rozmaryn, miętę.

Wróćmy do kąpieli...

Łaźnie zwykle budowano nad rzeką, przy jej najgłębszym miejscu. Do tzw. klatki kąpielowej wchodził człowiek, klatkę spuszczano na łańcuchach do wody. Ten system funkcjonował w lecie. Zimą przyjemniej było wybrać się do łaźni, w której podgrzewano wodę. Łaziebnik oglądał przy wejściu całego człowieka.

Jeśli na jego ciele znalazł jakieś owrzodzenia czy inne niepokojące wysypki, odsyłał delikwenta do szpitala. Łaziebnik okładał także rozgrzane ciała brzozowymi witkami, golił ludzi, wykonywał drobne zabiegi chirurgiczne, przykładał pijawki, stawiał bańki. W łaźniach panie i panowie kapali się razem nago. Dopiero w baroku Kościół uznał, że wspólne kąpiele sprzyjają rozprzestrzenianiu się chorób, a także rozwiązłości, w wyniku której rodzą się dzieci z nieprawych związków. Wtedy społeczeństwo najbardziej śmierdziało.

Smród nikomu nie przeszkadzał?

Święty Bernard powiedział: „Kiedy śmierdzą wszyscy, nikt tego nie czuje”....

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska