Godzina 6.50, starówka. „Złodziej!!!” - słyszą strażnicy miejscy. Krzyk dobiega od strony jednego ze sklepów przy ulicy św. Katarzyny. Gdy dobiegają na miejsce, zastają ekspedientkę w drzwiach, blokującą drogę ucieczki 19-latkowi. - Mężczyzna usiłował ukraść napoje energetyczne i dużą ilość słodyczy - relacjonuje Anna Wiśniewska ze Straży Miejskiej w Toruniu.
Godzina 13.30, znów starówka, sklep popularnej sieci spożywczej. „Złodziej!!!” - krzyczy ekspedientka i rusza w pogoń za młodzieńcem, który ucieka w siną dal z filetami. Nie dogania go; nikt z przechodniów nie reaguje.
- Najbardziej boimy się tych band. Przychodzą w kilku, jeden pilnuje drzwi, dwóch ściąga np. czekolady z półek, kolejni przejmują od nich fanty. Potem sprzedają je np. na targowisku miejskim. Gonimy często, ale strach jest - opowiada pani Jolanta, ekspedientka na starówce.
Strach jest uzasadniony. - Pogoń ulicą za złodziejem jest bardzo niebezpieczna. Nigdy nie wiadomo, kto czeka za rogiem. Złodziej może być sam, ale może być też w grupie - podkreśla Marek Bernacki, przewodniczący „Solidarności” w Auchan w Toruniu.
Wiele pracownic handlu (bo 99 proc. to kobiety) nie widzi jednak innego wyjścia. Są obarczane przez pracodawców odpowiedzialnością za straty towaru. A do tych zalicza się i te wynikłe z kradzieży, i np. z uszkodzeń typu rozbite szklanki, talerze, butelki z oliwą etc.
- W sklepach „Biedronki” za straty w towarze pracownicy płacą premiami. Biorąc pod uwagę, że kasjerki skromnie zarabiają, powrót do domu z gołą pensją to dotkliwa kara. Tymczasem w części sklepów, z oszczędności, rezygnuje się z ochrony. Jaki może być więc wynik wojny toczonej przez kobiety z wyspecjalizowanymi bandami złodziejskimi, które objeżdżają miasta i kradną zawodowo? - pyta Piotr Adamczak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w sieci Biedronka Jeronimo Martins.
Obarczanie kasjerek odpowiedzialnością materialną za skutki kradzieży to wyjątkowa niesprawiedliwość. - Jan Dopierała, NSZZ „Solidarność”
Bydgoszczanin Jan Dopierała, sekretarz sekcji krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu, dodaje, że nie dziwi się desperacji ekspedientek. Ani tych goniących złodziei ulicami Torunia, ani tych grożących publikacją ich wizerunku ze sklepowego monitoringu w Bydgoszczy. - Większość z nich zarabia niewiele więcej niż najniższa krajowa. Obarczanie ich przez właścicieli sklepów odpowiedzialnością za skutki kradzieży to wyjątkowa niesprawiedliwość - mówi.
W Toruniu w sklepach kradną na potęgę i starsi, i młodsi. - W zeszłym roku ujęliśmy m.in. 12-latka, który z 15-latkiem ukradł w sklepie koszulki. W lutym br. natomiast 16- i 18-latka, którzy z perfumerii w galerii handlowej skradli towar warty około 2 tysięcy złotych - podaje Anna Wiśniewska ze straży miejskiej.
Jak widać, już dzieci uczą się złodziejskiego fachu.
Złodziej wie, ile może ukraść
Kradzież towaru o wartości do 437 złotych nie jest przestępstwem, ale jedynie wykroczeniem. Ujęty na gorącym uczynku przestępca płaci jedynie mandat i często wraca do opłacalnego procederu.
Nic dziwnego, że ten przybiera na sile. Z badań przeprowadzonych przez Polską Izbę Handlu oraz policję wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat po zmianie przepisów liczba kradzieży w sklepach wzrosła aż o 18 procent.
Nic nie zapowiada, by w najbliższej przyszłości ta tendencja miała się odwrócić. W wielu placówkach handlowych to ekspedientki obarczane są odpowiedzialnością materialną za straty towaru.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
