Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoty Stetoskop. Wyobrażam sobie, że to moje dziecko

Mariola Lorenczewska
Barbara Śmiesz
Barbara Śmiesz Sławomir Kowalski / Polska Press
Rozmowa z Barbarą Śmiesz, pracującą na Oddziale Otolaryngologicznym dla Dzieci i Dorosłych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu.

Co jest obecnie największą bolączką zawodu pielęgniarki w Polsce? I nie chodzi mi o tylko o sytuację na Pani oddziale.
Po prostu w tej chwili za mało pielęgniarek pracuje w swoim, wyuczonym przecież zawodzie. Dlatego średnia wieku jest coraz wyższa. U mnie na oddziale najmłodsza pielęgniarka ma 43 lata. Ja należę do starszego pokolenia i nie narzekam, bo uwielbiam swoją pracę. Młodsze koleżanki uczą się i wyjeżdżają za granicę, bo tam mają zagwarantowane wyższe zarobki i lepsze warunki. Młode dziewczyny dobrze znają języki obce, są doskonale wykształcone. Ja nigdy nie myślałam o wyjeździe. Już od 38 lat jestem pielęgniarką. Przeszłam kilka oddziałów szpitalnych. Najdłużej pracuję na oddziale otolaryngologicznym dla dzieci i dorosłych. Uważam, że radzimy sobie ze wszystkim.

Jaka jest specyfika oddziału otolaryngologicznego dla dzieci i dorosłych. Z jakimi przypadkami najczęściej się Pani, jako pielęgniarka, spotyka?

Nasz oddział ma teraz w sumie 30 łóżek. 15 przeznaczonych jest dla dorosłych pacjentów, tyle samo dla dzieci. Dziś na oddziale mamy pełne obłożenie. Ja raczej zajmuję się dziećmi, ale bywa, że i dorosłymi pacjentami także, na przykład na dyżurach. To oddział, na którym przeprowadza się przede wszystkim różnego rodzaju zabiegi. Często trafiają do nas dzieci z zapaleniem uszu, anginami, torbielami, trzecim migdałem. Jako pielęgniarka asystuję przy zabiegach. Dziś było 12 zabiegów.

Czytaj też: Czy znasz gwarę toruńską?

Zaczęło się lato, dzieci dłużej niż zwykle przebywają na świeżym powietrzu, mają więcej wolnego czasu. Czy w tym okresie zjawiają się pacjenci z jakimiś szczególnymi urazami, czy jest tak jak zwykle?

Rzeczywiście trafia do nas teraz, gdy zaczęły się wakacje, zdecydowanie więcej małych pacjentów z różnego rodzaju urazami, które mają bezpośredni związek z latem i wakacjami. Są więc dzieci po upadkach z huśtawek, z rowerów, z urazami, których nabawiły się na trampolinach, na przykład z rozciętym nosem.

Czy trafiają do Was te dzieci, bo rodzice ich nie dopilnowali, zabrakło im wyobraźni? Nie przewidzieli, że może coś złego dziecku się przydarzyć?

Wychodzę z założenia, że niestety nie wszystko da się przewidzieć. Nie zawsze i nie każde dziecko, szczególnie małe, udaje się upilnować. Większość rodziców stara się być ostrożna i czuwa nad swoimi pociechami. Czasami wystarczy jednak chwila nieuwagi, dosłownie moment, by coś złego się stało. To są zwykle sytuacje, których nie jesteśmy w stanie sobie nawet wyobrazić.

Gdy rodzice przywożą do Was dziecko przykładowo z ciałem obcym w nosie, to chyba bardziej panikują oni niż ich córka lub syn?
Ciała obce zdarzają się i w nosie, i w gardle, i w uchu. Nie da się ukryć, że rodzice takich pacjentów są zwykle bardzo przestraszeni, panikują, bo martwią się o swoje dziecko. Trudno się dziwić. Ja sobie wyobrażam, że to moje dziecko. Na oddziale staramy się rodziców uspokajać i robić wszystko, by pomóc dziecku. Panikowanie nic nie daje. Usiłujemy ich o tym przekonać. I muszę przyznać, że to się udaje.

Zobacz też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska