Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana czasu 2018. Czas zimowy zostanie zlikwidowany? Prof. Elżbieta Pyza: Czas letni przez cały rok przyniesie nam dużo korzyści

Anita Czupryn
Życie wbrew wewnętrznemu zegarowi prowadzi do zaburzeń
Życie wbrew wewnętrznemu zegarowi prowadzi do zaburzeń fot. pixabay.com
Życie wbrew wskazaniom czasowym naszego wewnętrznego zegara prowadzi do zaburzenia homeostazy czasowej organizmu i samego mechanizmu zegara, a to może być przyczyną wielu chorób, w tym chorób nowotworowych - mówi prof. Elżbieta Pyza z Instytutu Zoologii i Badań Biomedycznych UJ.

Ostatni raz zegarki przestawimy w marcu 2019 roku. Europa przechodzi na czas letni, choć każde państwo członkowskie UE będzie mogło samo o tym zdecydować. To dobra wiadomość?
Tak uważam. Zmiany czasu z letniego na zimowy i odwrotnie w ostatnich latach wywoływały sporo zamieszania, niepotrzebnego stresu, jak również innych dolegliwości. Nie wszyscy tolerowali te zmiany w łatwy sposób. Jeśli korzyści z przestawiania zegarków nie są większe niż straty, to lepiej wycofać się z tego zwyczaju. Pod warunkiem, że czas letni całoroczny zostanie wprowadzony w większości krajów Unii.

No właśnie, co, jeśli inne kraje wstrzymają się przed wdrożeniem tej propozycji?
To nie będzie korzystna sytuacja, już choćby ze względów komunikacyjnych. Znów będzie zamieszanie, jeszcze większe niż to, jakie mamy obecnie. Dziś większość krajów zmienia czas na zimowy i letni, więc dobrze by było, aby czas letni został wprowadzony powszechnie w całej Unii Europejskiej.

Ale jeśli przez tyle lat - bo na przykład w Polsce nieprzerwanie od 1983 roku - prawie 70 krajów na świecie zmieniało czas i przesuwało zegarki dwa razy w roku, to może - przewrotnie zapytam - był w tym jakiś sens?
Kiedyś uważano, że na zmianie czasu można zaoszczędzić energię elektryczną. Że podczas pory zimowej przesunięcie zegarków spowoduje wydłużenie dnia i będzie można rozpocząć pracę bez używania sztucznego oświetlenia. Dzisiaj to już nie ma żadnego znaczenia. Dziś, kiedy potrzebujemy sztucznego oświetlenia, to go po prostu używamy; nikt się nie zastanawia nad tym, że trzeba pracować przy świetle naturalnym.

Skowronki popołudniowy szczyt zaczynają około czwartej. Sowy o ósmej wieczorem odczuwają maksimum aktywności

Oprócz oświetlenia, ciągniemy prąd do innych urządzeń, gadżetów elektronicznych czy elektrycznych. Suszarki, lokówki, prostownice do włosów, elektryczne czajniki, tostery, ładowarki, komputery, nie mówiąc już o pralkach, lodówkach i zamrażarkach; to wszystko jest w ciągłym użyciu.
Otóż to. Poza tym proszę zwrócić uwagę na to, jak wiele dziś jest urządzeń, które są sterowane bądź mają wbudowany własny zegar. Wszystkie je przy każdej kolejnej zmianie czasu też trzeba przestawiać. No, może jedynie telefon komórkowy sam się aktualizuje.

Ale tylko iPhone. Smartfony też trzeba przestawiać, czego doświadczyłam właśnie podczas swojej podróży na Kaukaz, gdzie co kraj, tam był inny czas.
Bywa i tak, że kiedy przebywamy na granicy państwa, w którym jest inny czas niż w kraju, do którego jedziemy, to w zależności od tego, który sygnał sieci komórkowej jest silniejszy, nasz telefon również „głupieje” i dowolnie przestawia czas. A my nawet nie jesteśmy tego świadomi. To kolejny dowód na to, ile jest z tym zamieszania. I jeszcze, wrócę do tego, ta cała masa urządzeń w domu, w których dwa razy do roku trzeba przestawiać zegary.

Miałam swój prywatny bunt przeciwko temu, który polegał na tym, że u mnie w domu nie przestawiało się zegarków. Trzeba było tylko wykonywać zadania matematyczne, polegające na dodawaniu bądź odejmowaniu godziny.
Nie pani jedna. Stosowało to wiele osób, zmęczonych tym, że muszą to zrobić. My się przecież ciągle spieszymy. Tymczasem każde takie urządzenie wymaga, aby się nad nim pochylić, zatrzymać; zegar trzeba zdjąć ze ściany, co też wymaga odpowiednich procedur, na które zwyczajnie nie ma czasu. Ludzie wychodzili więc z założenia, że łatwiej jest im obliczyć, jaka jest godzina w czasie letnim czy zimowym, niż przestawiać zegarki, zegary, wyświetlacze w kuchenkach, mikrofalówkach czy samochodach.

28 października, kiedy zmienimy, mam nadzieję, przedostatni raz czas na zimowy, to plusem, o którym wszyscy mówią, będzie to, że pośpimy godzinę dłużej. Ale co to tak naprawdę znaczy dla naszego organizmu?
Godzina więcej snu specjalnie nie ma dla nas znaczenia. No, chyba że pójdzie się spać późno, to w tym przypadku mamy tego rodzaju bufor w postaci dodatkowej godziny na wybudzenie się i przygotowanie do zajęć rozpoczynającego się dnia. Wielu osobom, które pracują długo wieczorem, a potem mają trudności ze wstawaniem, taka godzina się przyda. To dla nich komfortowa sytuacja.

Ale jeśli od 2019 roku mamy funkcjonować już tylko w czasie letnim, to czy jest on dla nas lepszy niż zimowy?
Zdecydowanie, a doświadczymy tego właśnie wieczorem, kiedy będziemy mogli dłużej korzystać z dziennego światła. Będąc w pracy zimą rzadko z niego korzystamy. Większość biur, instytucji jest dziś raczej doświetlanych światłem sztucznym. Zatem fakt, iż po skończeniu pracy będzie się jeszcze można nacieszyć dłuższym dniem, będzie korzystny. Jestem też za tym, żeby ów zmierzch w przypadku czasu zimowego tak szybko nie zapadał. To nie znaczy oczywiście, że dzień nam się wydłuży, tylko wrażenie jest takie, przez to, że dłużej będzie jaśniej. Zwykle, w czasie zimowym już o godzinie 16 zapada ciemność. Czas letni sprawi, że zmrok zapadnie o późniejszej godzinie.
W Rosji od 2014 roku stale jest czas zimowy. Dla ludzi tam mieszkających tak jest korzystniej?
Rosja jest ogromnym krajem, więc tam jest kilka stref czasowych, dlatego zmiany czasu dwukrotnie w ciągu roku wymagałyby dodatkowych obliczeń przesunięcia czasu w każdej strefie czasowej. Lepiej więc trzymać się jednego czasu. W Polsce jest jedna strefa czasowa - czas środkowoeuropejski. Ale jeśli w Polsce przez cały rok będzie się utrzymywało czas letni, to, jak mówiłam, odczujemy go z korzyścią.

Jeśli godzinna zmiana czasu, jak już pani powiedziała, niewiele znaczy dla naszego organizmu, to kiedy faktycznie ta zmiana ma znaczenie? Przy jakiej zmianie czasu jesteśmy zagrożeni, na co zwracali uwagę lekarze, zawałem serca, udarem mózgu, depresją, kłopotami gastrycznymi, nerwowością, bezsennością?
Kiedy nasz wewnętrzny, tak zwany endogenny zegar okołodobowy zimą ulegnie opóźnieniu o jedną godzinę, opóźnią się też w fazie o godzinę generowane przez niego rytmy, natomiast na wiosnę w wyniku zmiany czasu nastąpi jego przyspieszenie i przyspieszenie w fazie wszystkich rytmów dobowych naszego organizmu. Więc w ciągu roku dwukrotnie manipulujemy naszym wewnętrznym mechanizmem czasowym. Te przesunięcia w czasie są niewielkie, więc odczują to jedynie osoby wrażliwe albo te, których te zmiany po prostu denerwują. Gdyby jednak przeprowadzić badania populacyjne na dużej liczbie osób, to mogłoby się okazać, że nie wykazałyby one znaczących zmian zdrowotnych. Kiedy jednak podróżujemy samolotem w poprzek stref czasowych, na przykład z Polski do Stanów Zjednoczonych czy Japonii i w związku z tym różnica czasu wynosi kilka godzin pomiędzy miejscem zamieszkania a miejscem docelowym, to np. przy różnicy 5 godzin potrzebujemy aż pięciu dni na adaptację do nowej strefy czasowej. Jeśli różnica czasu wynosi jedną godzinę, to wystarczy dzień bądź dwa, a dla osób szczególnie wrażliwych kilka dni, żeby znów mogły funkcjonować normalnie. Całe to zamieszanie, zwłaszcza wiosną, kiedy nagle trzeba zacząć wcześniej wstawać, w przypadku, gdy położyliśmy się zbyt późno, może skuteczniej wywoływać problemy zdrowotne, niż godzinne przyspieszenie wewnętrznego zegara.

W jaki sposób na nasz tryb życia wpływają pory dnia?
Nasz organizm posiada cały system wewnętrznych chronometrów, z nadrzędnym, ulokowanym w mózgu, w strukturze zwanej jądrem nadskrzyżowaniowym pod-wzgórza. Oprócz tego istnieje system oscylatorów, które występują w różnych narządach i tkankach wewnętrznych. Wszystkie te zegary mają swój własny rytm, ale kontrolowane są przez zegar nadrzędny w mózgu, którego mechanizm jest samopodtrzymujący się i który synchronizuje własny chód z cyklicznie zmieniającymi się czynnikami w środowisku, np. dobowymi zmianami światła i ciemności. Na zegar wpływa też dobowo zmieniająca się temperatura i wilgotność powietrza, czynniki socjalne, ćwiczenia fizyczne i inne bodźce. Bez dobowych zmian środowiska czy, w przypadku ludzi, wskazań zegarka, czyli tzw. dawców czasu, zegar wewnętrzny funkcjonuje, ale okres generowanych przez niego rytmów jest dłuższy lub krótszy od 24 godz. Wykazały to badania, jakie prowadzono w latach 60., w których uczestnicy przebywali cały czas w zamkniętym pomieszczeniu, bez możliwości sprawdzenia, która jest godzina, a wszystkie warunki były stałe. To znaczy osoby badane same przygotowywały posiłki i jadły, kiedy im to odpowiadało, nie było zmian światła i ciemności, tylko ciągłe światło o niskim natężeniu. Okazało się, że rytmika organizmu, w tym rytm snu i czuwania (aktywności), utrzymuje się, ale okres tego rytmu w takich stałych warunkach i bez możliwości używania zegarka jest dłuższy niż 24 godziny - może wynosić około 25 godzin. Natomiast w dobowo zmieniających się warunkach dnia i nocy, które są wynikiem obrotu Ziemi wokół własnej osi, endogenne zegary otrzymują sygnał świetlny ze środowiska zewnętrznego i się do niego synchronizują, więc nasz rytm np. snu i czuwania przestawia się na rytm 24-godzinny.

Ale chyba i w ciągu dnia jesteśmy poddani różnym rytmom?
Te rytmy nie są różne, tylko w poszczególnych porach doby następują maksima i minima różnych procesów fizjologicznych. Gdyby je prześledzić w ciągu doby, okazałoby się, że uwalnianie pewnych hormonów w organizmie następuje o jednej porze, np. na początku dnia. Ale już jeśli chodzi na przykład o kortyzol, to pod wpływem stresu ten rytm może się zmienić, bo czynniki zewnętrzne również wpływają na fizjologię organizmu. Kiedy jednak popatrzymy na rytmikę syntezy i uwalniania melatoniny z szyszynki, to jej poziom we krwi rośnie właśnie w nocy.

Czy to znaczy, że w nocy jesteśmy szczęśliwsi?
Nie wiem, czy melatonina odpowiada za nasze poczucie szczęścia, z pewnością odpowiada za nasz sen, bo uwalnia się nocą, stąd też nazywana jest „hormonem ciemności”. Szyszynka odbiera sygnał o długości dnia, mierzy jego długość w trakcie tego, jak zmienia się jego długość w ciągu roku i uwalnia melatoninę dając znać, że właśnie zaczyna się noc. U wielu zwierząt jest to dodatkowo ważny proces kontrolujący rozród.
A co stoi za tym, że nasza wrażliwość na ból jest mniejsza popołudniową porą, albo że mężczyźni powinni się golić rano, bo to wtedy w krwiobiegu jest najwięcej płytek krwi, które zapobiegną zranieniu?
Na tym właśnie polega rytmika danego procesu, która ma swoje maksimum i minimum o określonej porze doby. Czyli w przypadku wrażliwości na ból największa wrażliwość, czyli maksimum jest na początku dnia, czyli rano, a najmniejsza - minimum - wieczorem. Maksima i minima również powtarzają się co 24 godziny, a zatem ten rytm również jest dobowy. Z tym, że różne procesy zachodzące w naszym organizmie mają swoje maksima i minima o różnych porach. W przypadku sprawności umysłowej i fizycznej, u człowieka występują dwa takie maksima. Jedno jest rano, a drugie wczesnym wieczorem. Taki rytm nazywamy dwuwierzchołkowym. Ale znów, w zależności od chronotypu, czyli indywidualnego rytmu aktywności okołodobowej, to dla tak zwanych skowronków, czyli osób, które mogą się zmobilizować i są aktywne wcześnie rano, to pierwsze maksimum występuje rzeczywiście wcześnie. Z kolei dla ludzi - sów, którzy są aktywni o późnej porze, ten poranny szczyt rozpocznie się koło południa, ale ten wieczorny również jest przesunięty. O ile dla skowronków popołudniowy szczyt zaczyna się około godziny czwartej, a kończy koło szóstej, to sowy dopiero około ósmej wieczorem odczuwają maksimum aktywności. U zwierząt taka aktywność może być jednowierzchołkowa - albo na początku, albo na końcu dnia, w zależności, czy są to zwierzęta aktywne o zmierzchu czy o poranku.

Przy tych sztucznych zabiegach z czasem letnim i zimowym cierpiały również zwierzęta?
Oczywiście. Niedogodności dotyczą ich tak samo, jak człowieka. One też, podobnie jak człowiek, mają własną wewnętrzną rytmikę, tak samo funkcjonuje ich wewnętrzny system zegarów, z zegarem nadrzędnym w mózgu. Ich endogenny, czyli wewnętrzny rytm jest zsynchronizowany z warunkami zewnętrznymi. Zatem zwierzęta domowe przyzwyczajają się, czyli, jak mówimy, synchronizują, z porą dojenia u krów, karmienia czy czyszczenia. Kiedy nagle okazuje się, że człowiek przychodzi wykonywać te czynności o innej porze niż do tej pory, to wywołuje u zwierząt stres. Są zestresowane tym, że zapala się światło o porze, do której zwierzę nie było przyzwyczajone.

Jeśli to słońce, czy też światło działa na nas tak, że wzmaga naszą aktywność, to czy są badania, które wskazują, w jaki sposób działa na nas Księżyc i jego światło? Co nauka mówi na temat tego, że pełnia Księżyca ma szczególnie pobudzające działanie, że, co pokazują filmy i literatura, wywołuje wilkołaki czy wampiry?
Doskonale wiemy, że Słońce jest niezbędne dla życia na Ziemi, ale gdybyśmy żyli w sztucznych warunkach, odizolowani od Słońca, ale cały czas wystawieni na bardzo jasne światło, to również byśmy mogli funkcjonować. Chodzi tylko o to, aby to światło było jasne; to jest ważne. Jeżeli będziemy funkcjonować przy niskim natężeniu światła, to może prowadzić do dyskomfortu, do depresji. Często można to zaobserwować zimą, kiedy dostęp do światła jest ograniczony. Tak więc Słońce ma swoje walory, ale my nasz własny rytm możemy synchronizować nie tylko przez światło słoneczne, ale i sztuczne, czy inne czynniki, byleby tylko taki czynnik zmieniał się dobowo, czyli w ciągu doby regularnie pojawiał się i zanikał. Jeśli chodzi o Księżyc, to z pewnością, kiedy jest widoczny, noc jest jaśniejsza. Jednak jest to światło o dość niskim natężeniu i jako takie, nie ma większego znaczenia dla funkcjonowania człowieka. Ale sam Księżyc i jego światło są intrygujące.

Ale to przecież Księżyc odpowiada za przypływy i odpływy, z jego fazami związane jest miesiączkowanie.
Owszem. Wpływ Księżyca oddziałuje na Ziemię, ale jeśli chodzi o człowieka, to nie jest silne oddziaływanie. Podstawy wierzeń dotyczące wilkołaków czy wampirów związane są z tym, że jeśli ktoś źle wygląda, to raczej porusza się nocą, a nie w ciągu dnia. Istnienie wampirów skojarzono z osobami, których cechuje światłowstręt, bo ich skóra jest zbyt wrażliwa na działanie Słońca. Nie mogą więc funkcjonować w ciągu dnia, a ma to związek z chorobą - porfirią, która wymaga unikania światła słonecznego.

Jeśli możemy się cieszyć z tego, że za rok zapanuje w Polsce tylko jeden czas - czas letni, to może kolejny postulat, jaki warto byłoby wprowadzić, a który ma też związek z ociepleniem klimatu, powinien dotyczyć obowiązkowej sjesty? Coraz częściej słyszę o zbawiennej roli drzemki w ciągu dnia.
Jeżeli ktoś może sobie uciąć taką drzemkę, to rzeczywiście jest to bardzo korzystne dla naszego funkcjonowania. Ale ona nie wynika jeszcze ze zmęczenia wysoką temperaturą. Gdyby faktycznie tak było, że klimat się zmieni i takie lata, jak w tym roku, będą się powtarzać, to rzeczywiście ów środek dnia, w przypadku osób, które pracują na zewnątrz, jest porą wręcz nie do wytrzymania. W takim przypadku rozkład pracy, w której pracuje się rano, a potem jest przerwa na sjestę, byłby zrozumiały, bo temperatury w środku dnia byłyby zbyt wysokie, by ludzie pracujący czy to na budowach, czy przy budowie dróg mogli je odczuwać jako normalne. Ale jeśli chodzi o drzemkę, to jej potrzeba w ciągu dnia najczęściej ma związek z wiekiem. To wraz z wiekiem nasza aktywność się obniża, stąd taki krótki odpoczynek ładuje akumulatory i znów potem można działać. Ma to związek z tym, o czym już mówiłam - że nasza aktywność fizyczna i intelektualna spada w ciągu dnia, mniej więcej około godziny 15. A wówczas jeszcze najczęściej jemy obiad, co sprawia, że możemy się poczuć dodatkowo obciążeni.

Co oznacza, że następuje wyrzut insuliny do krwi, podwyższa się poziom glukozy, przez co stajemy się ospali.
Właśnie. Chce się spać, a jednocześnie w naturalny sposób następuje obniżenie aktywności. W okresie tego spadku aktywności niektóre osoby mogą troszkę zwolnić, ale inne potrzebują się położyć albo na chwilę przysnąć w fotelu. Ale to nie dotyczy ludzi młodych; taka potrzeba pojawia się w średnim albo już w podeszłym wieku i to częściej u mężczyzn niż u kobiet. Wracając do naszej rozmowy o zegarze i wpływie zmiany czasu na zegar, należy podkreślić, że życie wbrew wskazaniom czasowym naszego wewnętrznego zegara prowadzi do zaburzenia homeostazy czasowej organizmu i samego mechanizmu zegara, a to może być przyczyną wielu chorób, w tym chorób nowotworowych.

***

Prof. Elżbieta Pyza - kierownik Zakładu Biologii i Obrazowania Komórki Instytutu Zoologii i Badań Biomedycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się komórkami nerwowymi, aby poznać zmiany, jakie zachodzą w mózgu w ciągu doby.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zmiana czasu 2018. Czas zimowy zostanie zlikwidowany? Prof. Elżbieta Pyza: Czas letni przez cały rok przyniesie nam dużo korzyści - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska