Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znaki na niebie, ziemi i ciele

Jacek Kiełpiński
Co wspólnego ma tatuaż z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi? Ukrytą w sobie zagadkę. Tajemnicę. Coś skupiającego uwagę, wyjątkowego, choć najczęściej niezrozumiałego. I to coś właśnie ludzi pociąga.

Co wspólnego ma tatuaż z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi? Ukrytą w sobie zagadkę. Tajemnicę. Coś skupiającego uwagę, wyjątkowego, choć najczęściej niezrozumiałego. I to coś właśnie ludzi pociąga.

<!** Image 2 align=none alt="Image 153917" sub="Leszek Ostoja--Owsiany przy pracy. Wykonuje tatuaż - oszałamiająco kolorowy kwiat - na brzuchu Ewy, klientki i bywalczyni jego salonu. Przy okazji można porozmawiać o UFO i innych rzeczach, o których nie śniło się filozofom.
/ Zdjęcia: Grzegorz Olkowski ">- Czy widziałem UFO? Pewnie. Ostatnio na placu Rapackiego w Toruniu. Zawsze, gdy mam okazję, spoglądam w niebo. Wówczas zobaczyłem punkt świetlny poruszający się ruchem spiralnym. Dorwałem zaraz jakiegoś faceta, wskazałem palcem w górę i spytałem, co widzi. Trochę się przestraszył, ale po chwili przyznał, że to coś przesuwa się w bardzo dziwny sposób, wiruje. Dzięki temu i on miał okazję zobaczyć niezidentyfikowany obiekt latający.

Piktogram to prawdziwy skarb

Leszek Ostoja-Owsiany, toruński tatuator, a zarazem znany w kraju badacz UFO i zjawisk paranormalnych. Łączy z powodzeniem działalność zawodową z pasją. Bo przecież od tworzenia znaków do ich odczytywania droga wydaje się krótka.

<!** reklama>- Interpretacji znaczenia kręgów w zbożu powstało wiele. Każdy może je odczytywać po swojemu - podkreśla. - My, ufolodzy, koncentrujemy się głównie na zbieraniu informacji o kolejnych manifestacjach niecodziennych zjawisk i dokładnie rejestrujemy ślady przez nie pozostawione, czyli właśnie piktogramy.

W 1999 roku całą Polskę obiegła wieść, że na polach w podtoruńskiej Pigży ukazały się znaki. Furorę robiły zdjęcia lotnicze, ujawniające perfekcję ułożenia kłosów, które zwijały się idealnie udając błyszczącą powierzchnię. Zdaniem Leszka Ostoja-Owsianego, piktogramy w Pigży były pierwszym przykładem kręgów zbożowych w Polsce. Oryginalnych. To ważne oświadczenie, bowiem ufolodzy są bardzo sceptyczni i doskonale zdają sobie sprawę, że działają podrabiacze tego zjawiska, posługujący się linami i deskami, którymi wygniatają imitacje dzieł kosmitów.

- Znam tych ludzi - zapewnia. - Byłem świadkiem wydeptywania takich kręgów. Oni traktują to jako rodzaj artystycznej ekspresji. To trochę jak tatuowanie... Tatuowanie ziemi...

Podstawowe cechy kręgu zbożowego godnego badań ufologicznych? Kolanka zboża są zgięte na wysokości około dziesięciu centymetrów nad ziemią. A nie złamane.

<!** Image 3 align=right alt="Image 153917" sub="Alien, czyli obcy z kosmosu. Taką postać tatuuje sobie wielu. Niektórzy chcą na swej skórze zachować także ciekawsze piktogramy.">- W Pigży dochodziło także do zakłóceń sprzętu elektronicznego. Ekipie telewizyjnej wysiadła kamera, radiowcom rozładowały się baterie. W kręgu nie działały telefony komórkowe. Takie rzeczy zdarzały się też przy niektórych kręgach w Wylatowie - dodaje tatuator, który niedawno był w tej słynnej miejscowości na dziesiątej rocznicy pierwszych pojawień się kręgów. - Od 2006 roku w Wylatowie nowych kręgów co prawda nie ma, ale miejsce to nadal uchodzi za symbol polskich badań UFO i zawsze z przyjemnością zbiera się tam grono około 30 badaczy.

Czyżby więc UFO opuściło nasz kraj?

- Absolutnie nie. Doniesienia o niecodziennych zjawiskach docierają do nas z częstotliwością raz na tydzień - zapewnia Leszek Ostoja-Owsiany. - Mamy też informacje spóźnione. Na przykład wiemy, w jakiej miejscowości chłop kosą ściął zboże, gdy tylko zobaczył piktogramy na polu. W sumie, nie należy mu się dziwić. Rolnicy ponosili straszne szkody w związku z nalotem ciekawskich, wygniatających często pozostałe zboże wokół kręgu.

Piktogram to prawdziwy skarb. Częściej badacze mają do czynienia z relacjami dotyczącymi pojawienia się jakichś obiektów. Czasami chodzi wręcz o postacie...

- Najczęściej niższe od człowieka, trochę niewyraźne, coś w stylu klasycznego aliena, podobnego do tych, których mieli kiedyś przejąć Amerykanie i do dziś przechowywać w formalinie - pokazuje rzeźbę, którą wielokrotnie musiał odtwarzać na ludzkiej skórze.

UFO wybiera Chełmżę

Oglądamy film nagrany telefonem komórkowym podczas spotkania przy grillu w jednej z miejscowości w okolicach Zalewu Włocławskiego. Do leżącego w oddali mężczyzny doskakuje coś szarego, pochyla się nad nim i... znika.

- Widzieliście? Powtórzę w zwolnionym tempie. Autorka tego filmu zobaczyła tę postać dopiero podczas odtwarzania nagrania. Osoba leżąca znalazła na nodze trzy znaczki ułożone w trójkąt równoramienny, jakby ślad po jakimś ukłuciu. Była z tym u lekarza, ale oczywiście ją wyśmiał. To najczęstsza reakcja, gdy wspomina się o takich rzeczach. A moim zdaniem jest to najważniejszy temat dla ludzkości.

Za rejon szczególnie ulubiony przez UFO uchodzą okolice Chełmży. Mieszka tu wiele osób, które nie mają wątpliwości, że widziały potężny statek kosmiczny, wiszący kilkanaście metrów nad ziemią.

- To miejsce pokrywa się z przecięciem siatki energetycznej, odkrytej przez warszawskiego radiestetę Miłosława Wilka - tłumaczy Leszek Ostoja-Owsiany. - Proszę zwrócić uwagę, jak reagują ludzie, którzy takich spotkań doświadczyli - zgłaszają się nieliczni. Ogół to bardzo interesuje, ale gdy ktoś sam tego doświadczy, często zamyka się w sobie, obawia wyszydzenia. Do wielu świadków sami docieramy. Jak chociażby do starszego małżeństwa z okolic Mogilna, które po spotkaniu z obcymi doświadczyło absolutnej zmiany życia - starsza pani widzi choroby i pomaga w ten sposób ludziom, a mąż, mimo 70 lat na karku, wziął się nagle za rozbudowę gospodarstwa. Trudno namówić na zwierzenia także ludzi z okolic Zamku Bierzgłowskiego, którym ciągnik rozsypał się wewnątrz kręgu zbożowego w miejscu, gdzie sam osobiście widziałem manifestacje, czyli światła nad polem.

Leszek Ostoja-Owsiany zapewnia, że bardzo chciałby doświadczyć kontaktu z obcymi.

- Zresztą, kto powiedział, że to obcy? - pyta. - Spotkania z nimi przynoszą raczej pozytywne skutki. Jednak, jak na razie, to oni wybierają nas, a nie my ich. Warto być otwartym na niezwykłe zjawiska, a każdy może coś ciekawego zobaczyć. Choćby kulki światła pojawiające się na zdjęciach, zwane orbs. Oczywiście, większość to wynik odbicia światła, pochodzącego z flesza w drobinkach kurzu czy kroplach, ale na przykład takie przypadki... - pokazuje zdjęcie, na którym widać świetlisty ślad kuli, która musiała przemknąć przed obiektywem w górę. - Orbsy można też obserwować gołym okiem. Ostatni znany mi przypadek, to pojawienie się tego zjawiska podczas pewnej uroczystości szkolnej. Kula światła przemieszczała się między nogami krzeseł i wleciała w ścianę.

Siła symbolu

Ufolodzy przyjmują obecnie, że orbsy to rodzaj plazmy.

- Może to też być coś w rodzaju duszy - dodaje tatuator, wyznawca animizmu, uznający, że wszystko ma duszę i energię. Także, oczywiście, symbole i malunki na ludzkim ciele, które wykonuje od ponad 15 lat. - W mojej pracy też chodzi o przekaz energii. Gdy ktoś chce wytatuować sobie na przykład swastykę, rozmawiam z nim o tym symbolu, sprawdzam, czy chodzi mu o pozytywny symbol solarny czy raczej zwyczajnie faszystowski. Ten symbol ma przecież siłę i w jakiś sposób zawsze oddziałuje. Żyjemy w świecie znaków. Wielu z nich nie potrafimy odczytać. Ale zawsze powinniśmy próbować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska