Znany duchowny odchodzi

Z funkcji proboszcza rezygnuje ksiądz Stanisław Kardasz z parafii Matki Boskiej Zwycięskiej i św. Jerzego przy ul. Podgórnej. W niedzielę poinformował o tym wiernych.

<!** Image 3 align=none alt="Image 183527" sub="Ks. Stanisław Kardasz jest proboszczem od ponad 40 lat i, jak mówi, przyszła pora, żeby w końcu odpocząć /Fot.: Jacek Smarz ">Ksiądz Stanisław Kardasz to postać kojarzona niemal w całym mieście, bez względu na wyznanie. Od pół wieku w Toruniu, od 42 lat na Mokrem.

Proboszcz, prałat papieski, konserwator diecezjalny i kapelan policji Stanisław Kardasz, choć urodzony w Gdyni, mówi o sobie torunianin. Jest pierwszym proboszczem parafii Matki Boskiej Zwycięskiej oraz św. Jerzego powstałej w 1971 roku (i przez sześć lat nie uznawanej przez komunistyczne władze). W tym roku skończy 76 lat i to właśnie wiek jest przyczyną rezygnacji z probostwa w parafii, którą tworzył od podstaw. - Powinien przyjść ktoś młodszy, sprawniejszy, ja już ledwo chodzę - mówi proboszcz.<!** reklama>

Ksiądz spełniony

- Gdy przejmowałem świątynię, we wnętrzu tego poewangelickiego i zrujnowanego kościoła zamiast posadzki był piasek, na którym kiełkowały drzewka. Brakowało ławek, nie było organów - zabytkowa budowla to dziś największa duma proboszcza. - Zadbałem również, żeby w kościele nie było ani jednej figury z gipsu. Wszystkie są rzeźbione w drewnie i polichromowane - mówi, że diecezjalnemu konserwatorowi nie przystoi mieć w swoim kościele kiczu.

W 1952 roku, jako szesnastolatek, na prawie półtora roku trafił do stalinowskiego więzienia dla młodocianych za kolportaż ulotek antykomunistycznych.

Był taternikiem, ratownikiem GOPR-u, brał udział w trzech wyprawach w Himalaje, w tym w pierwszym w historii wejściu zimowym na Mount Everest. Podczas tej wyprawy, na 7 tysiącach metrów 44-letni wówczas proboszcz w skutych lodem górach odprawił polską mszę.

Wbrew zakazom rok wcześniej organizuje pierwszą toruńską pielgrzymkę na Jasną Górę. Po raz kolejny gra na nosie komunistycznym władzom.

W naturalny sposób w latach 70. i 80. kościół przy ul. Podgórnej jest kojarzony z oporem wobec władzy ludowej. Odbywają się modlitwy w intencji więźniów politycznych, msze za Ojczyznę, w parafii działa kino filmów zakazanych.

W nowej Polsce ksiądz z zaskakującą skutecznością zdobywa środki na gruntowną renowację kościoła i plebanii.

Co dalej z parafią?

Spytany o wyzwania, jakie stoją przed następcą, odpowiada. - W kościele wszystko jest zrobione. Budynek jest w bardzo dobrym stanie. Pozostały raptem dwie sprawy, którymi zajmę się jeszcze przed ustąpieniem - zapowiada. O jakie sprawy chodzi, ogłosi z ambony, zrealizuje wiosną.

Największą bolączką parafii jest dziś spadająca liczba chrztów i zawieranych małżeństw. Ogłaszając z ambony złożenie rezygnacji z funkcji, proboszcz Kardasz przyznał, ze statystyki są nie najlepsze. 16 ślubów i około 30 chrztów w zeszłym roku to w porównaniu z poprzednimi latami znaczny spadek. Średnia do 2000 roku wynosiła 46 i 131. - Gdy 20 lat temu kolędowałem w wieżowcach przy Głowackiego, w klatce schodowej na pierwszych piętrach było dwadzieścioro dzieci, które odprowadzały mnie od piętra do piętra - parafia, zdaniem proboszcza, starzeje się. - Dziś w jednej klatce jest jedno, dwoje dzieci. Do tego dochodzi moda na konkubinat, młodzi chcą się najpierw wypróbować. Jak mówią, kota w worku nie kupią.

Przyjęcie rezygnacji proboszcza wydaje się formalnością. Pismo księdza Stanisława Kardasza w tej sprawie we wrześniu trafiło do toruńskiego biskupa Andrzeja Suskiego. Biskup podejmie decyzję najpóźniej w czerwcu. Wtedy też okaże się, kto zostanie nowym proboszczem parafii Matki Boskiej Zwycięskiej oraz św. Jerzego.

Parafia na Mokrem w liczbach

Parafia pw. Matki Boskiej Zwycięskiej i św. Jerzego powstała w 1971 roku.

Proboszcz nie podaje liczby parafian, bo - jak mówi - jest to trudne do oszacowania.

Swoim zasięgiem parafia obejmuje 10 tys. mieszkańców Torunia.