Zostawcie nam wikarych!

- Z żadnej parafii nie odeszło już tylu wikariuszy. Teraz odwołują nam wszystkich naraz - skarżą się z płaczem parafianie. W niedzielę na mszy doszło wręcz do niepokojów.

<!** Image 2 align=none alt="Image 174628" sub="W parafii Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu wikariusze zmieniają się bardzo często / Fot. Adam Zakrzewski">W całej Polsce miesiące letnie to czas odwoływania i powoływania proboszczów i wikariuszy. Nigdzie chyba jednak nie jest tak gorąco jak w parafii Matki Bożej Królowej Polski na Rubinkowie. Tu, pod rządami ks. proboszcza Kazimierza Piastowskiego, wikariusze zmieniają się bardzo często.

- Policzyliśmy, że od 2009 roku było ich dziesięciu. „Było” razem z czterema wikariuszami, których odejście właśnie ogłoszono w minioną niedzielę. „Nikt z nas nie prosił o przeniesienie” powiedział w pożegnaniu jeden z nich, ksiądz Leszek Witkowski. Czujemy w tym rękę naszego proboszcza, który nie ma lekkiego charakteru - mówi pani Danuta (personalia do wiad. red.).

Pan Stanisław, emeryt, nawet nie kryje łez.

<!** reklama>- Takich wspaniałych wikarych mieliśmy... Co takiego złego zrobili, że nagle wszystkich ich się nam zabiera? - pyta. - Na niedzielnej mszy doszło do niepokojów. Były okrzyki ludzi, walenie w drzwi kościoła. To nie po bożemu, ale ludzie są oburzeni.

Odwołani, decyzją ks. biskupa Andrzeja Suskiego, zostają wspomniany ks. Witkowski (w parafii od sierpnia 2010 roku), ks. Dawid Galanciak (od 2009 r.), ks. Patryk Frankiewicz (od 2010 r.) i ks. Piotr Klein. Ostatni z kapłanów ma zostać przeniesiony do Wąbrzeźna. Jest dyrektorem Katolickiego Ośrodka Psychologiczno-Pastoralnego „Cyrenejczyk” i katechetą Fundacji Brata Alberta. Jej podopieczni boją się, jak sobie bez niego poradzą.

Część parafian mówi, że ma już tego wszystkiego dość.

- Czas głośno powiedzieć, co nas boli. Ofiary zbierane w tak zwane niedziele gospodarcze, według proboszcza, miały być przeznaczone na instalację ogrzewania, nową posadzkę, ławki. Jakoś tego nie widzimy - twierdzi pani Zofia, też parafianka. - Jeśli pogrzeb, to proboszcz sugeruje, żeby koniecznie w zakładzie pogrzebowym „Misterium” (działa obok kościoła - przyp.red.). Jeśli młodzi chcą brać ślub w innej parafii, to za samo pozwolenie i kwitek płacą po 250 zł. Skandal!

Księdza proboszcza odwiedziliśmy osobiście, ale nie chciał z nami rozmawiać. - Odsyłam do rzecznika kurii diecezjalnej - powtarzał.

Ks. kanclerz Andrzej Nowicki wyjaśnił nam jednak, że „Kuria nie ma zwyczaju komentowania spraw personalnych”. Natomiast od ks. Andrzeja Piontkowskiego, notariusza kurii diecezjalnej w Toruniu, usłyszeliśmy zapewnienie, że gdy zmiany personalne w poszczególnych parafiach zakończą się, zostaną upublicznione na stronie internetowej diecezji.

- Bo przecież to nie żadna tajemnica - mówi ksiądz notariusz.

Ma całkowitą rację. Inne diecezje, jak choćby krakowska, wrocławska czy świdnicka, już opublikowały pełne informacje. Ba, wiele opatruje je słowami rzeczników kurii, przypominającymi wiernym o sensie przenosin kapłanów. Tak, by łatwiej było im zmiany zaakceptować.

- My rozumiemy, że kapłan ma przyzwyczajać ludzi do Pana Boga, a nie do siebie. I że wikariusze mają co kilka lat zmieniać parafie, by zdobywać doświadczenie. Ale w naszej parafii rozmiar i częstotliwość tych zmian przekroczyły już granice normy - uważa pani Danuta. Wraz z innymi parafianami rozważa interwencję u biskupa Suskiego.

Czy to coś da? - Prawie co roku w całej Polsce do kurii zgłaszają się delegacje parafian, którzy proszą biskupów o zmiany decyzji personalnych, albo nawet naciskają. Rzadko kiedy osiągają swoje cele - mówi nam jeden z toruńskich księży.