Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzenia przy muzyce

Magda Jasińska
Grażyna Szapołowska
Grażyna Szapołowska Tomasz Bolt/Polska Press
O wspólnej płycie mówią aktorka Grażyna Szapołowska i Włodzimierz Kiniorski

Grażyna Szapołowska to w kolejności: aktorka, pisarka i wokalistka?

Grażyna Szapołowska: Dokładnie tak…

Ponieważ są to „Zwierzenia przy muzyce”, porozmawiajmy o tym trzecim Pani wcieleniu. W zeszłym roku nagrała Pani z Włodzimierzem Kiniorskim płytę „Kochaj mnie”. Państwo są z dwóch różnych światów artystycznych, skąd więc pomysł, by stworzyć wspólną płytę?

G.Sz.: „Prowodyrem” był Janek Nowicki. To on napisał pierwszy tekst, który wydał się Włodkowi wart uwagi. Potem pojawiła się sugestia, żebym to ja ten utwór wykonała.

Włodzimierz Kiniorski: Doprecyzuję: Janek napisał tekst i w jakiejś sytuacji towarzyskiej poprosił mnie, abym skomponował do tego walczyka. Zapytałem, czy wie, co ja w ogóle robię... Ale tekst przeczytałem, zainspirowałem się nim, wziąłem gitarę i skomponowałem mu ten utwór. Jak Janek usłyszał tę piosenkę, to stwierdził, że to Grażyna musi ją wykonać. W ten oto sposób moje i pani Grażyny życia się połączyły. Zachwyciłem się możliwościami interpretacyjnym pani Grażyny i to zaowocowało płytą „Kochaj mnie”.

Czytaj też: Toruńskie zoo i nowe zwierzęta

Pani Grażyna śpiewa od lat...

G.Sz.: To nieprawda. Zaśpiewałam kiedyś - dawno temu na festiwalu we Wrocławiu - piosenkę Jonasza Kofty „Podróżą każda miłość jest” i wszyscy myśleli, że ta miłość jest pod krzakiem róży. Zrozumiałam wtedy, że muszę się jeszcze dużo nauczyć, by śpiewać, a ponieważ nie miałam czasu, to śpiewanie odłożyłam.

Podobno Irena Santor powiedziała Pani: „To grzech, że Pani nie śpiewa”.

G.Sz. To prawda. Te słowa tak zapadły mi w serce, że pomyślałam: Ile można grzeszyć? Choć były obawy, czy to nie jest już za późno. Ale słowa Ireny pozostają ze mną.


W utworach z Państwa płyty mowa jest o różnych odcieniach miłości.

W.K.: Można tak powiedzieć. Przyznam się, że nie lubiłem wcześniej piosenek o miłości, strasznie mnie wkurzały, bo czułem, że rozbieżność przekonań wokalisty z tym, co śpiewa, bywa duża. Ale będąc już w „zaawansowanym” wieku zacząłem się z tymi tekstami utożsamiać. Wiem, że nie ma tam żadnego picu.

Wśród tekstów z płyty jest też napisany przez Pani córkę. Jak udało się Pani ją do tego namówić?

G.Sz.: Bardzo szybko. Poprosiłam ją, bo po prostu mieliśmy za mało tekstów na płytę. Powstała piękna kołysanka, do której później zostały napisane słowa angielskie. Tę wersję nagrała moja wnuczka Karolina. Przyszła do studia (a bardzo nie chciała, bo uważała, że to nie jej muzyka), pierwszy raz podeszła do mikrofonu i nagrała gotową wersję. Wtedy stwierdziłam, że być może to ona powinna nagrać całą płytę, a nie ja, ale Włodek mnie pocieszył, że ona za to nie potrafi tak pięknie jak ja interpretować. A w ogóle to był bardzo piękny gest z jej strony - ja ją błagałam, więc ona się łaskawie zgodziła.

A Pani lubi teksty o miłości? Nie wydają się one Pani niewiarygodne?

G.Sz.: Wszystkie teksty są o miłości. Tylko o tym - o miłości i nienawiści, o narodzinach i śmierci - warto pisać i wokół tego obraca się sztuka.

Przeczytaj także: W lasku na Skarpie może dojść do tragedii

Pani również napisała tekst piosenki na płytę...

G.Sz.: Utwór „Nakarm myślą” też powstał z braku tekstów.

Komponował Pan muzykę słów czy kolejność była odwrotna - najpierw nuty, potem słowa?

W.K.: W większości przypadków komponowałem do tekstów, choć Bogdan Loebl poprosił mnie, żebym zainspirował go muzyką do napisania słów. Teraz jestem dumny, że potrafię i tak, i tak.

Jak się Państwo czuli razem w studiu?

W.K.: To była świetna przygoda. Bawiliśmy się świetnie. Najpierw próbowaliśmy w moim studiu, potem w malutkim studiu pod Kielcami, żeby wreszcie znaleźć się w studiu Polskiego Radia na Myśliwieckiej. Ja miałem już trochę doświadczenia teatralnego, mam też kontakt z aktorami. Zatem mniej więcej wiedziałem, jak „popilotować” aktorkę. Przyjrzałem się Grażynie i zdecydowałem, w którą stronę ma to pójść. Wiedziałem, że to może iść w stronę Grace Jones - miękko i sexy. Zawsze mówię aktorkom, żeby nie starały się być lepsze niż Ella Fitzgerald, bo wszystkie chcą tak śpiewać. A to miała być magia słowa. Udało się osiągnąć to, co sobie założyliśmy.

G.Sz.: To było jak z pierwszym dublem w filmie. Im bardziej się staramy, tym gorzej wychodzi, dopiero trzeba trzydziestego, czterdziestego, by poszło dobrze. A my nie mieliśmy na to ani czasu, ani pieniędzy. Ale mogę powiedzieć, że Włodek zabrał mnie do nowej dla mnie bajki...

Zobacz też:

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska