Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyszedł z domu i wszelki słuch po nim zaginął

Maria Starosta
Mijają trzy tygodnie, odkąd Radosław Marcinkowski, nauczyciel w Zespole Szkół nr 2 nieoczekiwanie i nagle zniknął.

Mijają trzy tygodnie, odkąd Radosław Marcinkowski, nauczyciel w Zespole Szkół nr 2 nieoczekiwanie i nagle zniknął.

Wprawdzie policja i straż przeszukały także brzegi Drwęcy, nikt nie wierzy, że zaginiony nie żyje.

Komunikat policyjny o zaginięciu Radosława Marcinkowskiego – jak zawsze w takich przypadkach – jest suchy i lakoniczny. Informuje, że mężczyzna 16 czerwca wyszedł z domu do pracy i od tej pory nie udało się z nim nawiązać kontaktu. Ma 32 lata, 180 cm wzrostu i zielone oczy. Nosi okulary w czarnych metalowych oprawkach. Waży ok. 120 kg. W chwili zaginięcia był ubrany w czerwoną koszulkę z krótkim rękawem, granatowe jeansy i brązowe półbuty. Prawdopodobnie miał przy sobie portfel, dowód osobisty i srebrny zegarek. <!** reklama>

Policji i rodzinie próbował pomóc jasnowidz, ale w miejscu, które wskazał, niczego nie znaleziono. W lasach przy wylocie w kierunku Rypina, już po zaginięciu mężczyzny ktoś logował telefon komórkowy poszukiwanego.

Obowiązkowy i konsekwentny

Kiedy zniknął, był czwartek. Uczniowie daremnie czekali na niego pod klasą. Nie zwalniał się, nie informował o chorobie.

- Spóźnienie u pana Marcinkowskiego w ogóle nie wchodziło w rachubę. Zawsze przychodził przed czasem. Był wyjątkowo punktualny, solidny, skrupulatny. Starannie przygotowywał się do zajęć. Obowiązkowości wymagał również od uczniów. Jego nieusprawiedliwiona nieobecność zaskoczyła nas wszystkich – mówi Gabriela Kaliska, germanistka w golubsko-dobrzyńskim Zespole Szkół, która w „Rolniku” pracuje dopiero trzeci rok. Zaznacza, że jej obserwacje są nieco powierzchowne. Nie utrzymywała z zaginionym innych kontaktów niż ściśle zawodowe. Znała go z pokoju nauczycielskiego, rad pedagogicznych, szkolnych imprez i uroczystości. Starał się być uprzejmy. Można było na niego liczyć, jeżeli chodzi o zastępstwa. Był dyspozycyjny.

Uczniowie chętnie cytowali powiedzenia historyka w rodzaju: „Idźcie i rozmnażajcie się”. Dla części dorosłych jego poczucie humoru było nieco specyficzne. Ludziom młodym odpowiadało. Wychowankowie raczej go lubili, chociaż woleliby, aby mniej wymagał. Gdy zaczynał pracę, otrzymanie u niego czwórki graniczyło z cudem. Z upływem czasu stał się mniej zasadniczy. Można było „zaliczać” omówiony materiał, poprawiać oceny. Wyznaczył na to dzień i godzinę. Jeżeli jednak uczeń nie przyszedł, drugiej szansy nie otrzymał. Nie było:” zmiłuj się”. Taka zasadniczość przy powszechnym rozluźnieniu dyscypliny nie wszystkim odpowiadało.

- Bardzo wyrozumiały i stanowczy nauczyciel. To prawda, że dużo wymagał, jednak z jego lekcji wynosiliśmy dużą wiedzę, a i lekcje nie były nudne - mówi Sebastian Dobrzeniecki, do niedawna pierwszoklasista. - Wprowadzał w nie sporo humoru. Sprawdziany poprawialiśmy w wyznaczonych przez niego terminach. Mnie jego styl pracy i stosunek do uczniów bardzo odpowiadał. Długo nie wierzyłem w informację, że zaginął. Ludzie tak lubią plotkować i wszędzie szukać sensacji.

Nic o nim nie wiemy

Nie ulega wątpliwości, że Radosław Marcinkowski należał do ludzi skrytych. Jego koleżanki i koledzy z pracy zgodnie powtarzają, że niewiele o nim wiedzą. Nie mówił o sobie, nie miał zwyczaju zwierzać się. Niektórzy dopiero po jego zaginięciu dowiedzieli, że mieszkał z matką i siostrą, że miał brata. Był kawalerem i co niektóre panie jego zachowania odbierały jako starokawalerskie.

- Jestem kobietą dojrzałą, może młodsze koleżanki nie raził stosunek pana Marcinkowskiego do kobiet. Dla mnie był on nacechowany pewnym szowinizmem. Zbyt często bywał w stosunku do nas sarkastyczny, złośliwy – mówi jedna z nich.

Woli nie podawać swych danych. Wprawdzie nie wierzy, by kolega stał się ofiarą napaści czy jakiegoś mordu, ale tak naprawdę nie wiadomo, co się z nim stało. Wszyscy starają się przekazywać jedynie informacje, które zaginionego stawiają w dobrym świetle, bądź milczeć. Trzeba uszanować uczucia jego bliskich. Na pewno szaleją z niepokoju. W Internecie pojawiła się prośba siostry Radosława Marcinkowskiego o finansowe wsparcie i jej telefon kontaktowy – 667334377. Rodzina pragnie wynająć detektywa.

Finansowe problemy?

Domysłów, co mogło się stać. nie brakuje. Rozmowy kolegów i znajomych mężczyzny ujawniły, że mógł on mieć problemy finansowe. Brał kredyty. Jest zadłużony i pozostawił żyrantów zaciągniętych pożyczek. Może być to jednak fałszywy trop. Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje o zaginionym lub mogą wskazać aktualne miejsce pobytu Radosława Marcinkowskiego, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Golubiu-Dobrzyniu pod numerem 056 682 3200 albo 056 682 3224 lub z najbliższą jednostką policji, tel. 112 lub 997 bądź Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod całodobowymi numerami: 801 24 70 70 oraz 22 654 70 70. Można również napisać w tej sprawie do ITAKI: [email protected]. Informatorom gwarantowana jest dyskrecja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska