Ten sam Sąd Rejonowy w Toruniu sprzedał państwu Sarneckim mieszkanie na licytacji, a po 2 latach będzie ich sądził za... jego zajęcie.
- Naiwnie wierzyłam, że jeśli kupuję coś od sądu, to jest to zakup najpewniejszy pod słońcem - przyznaje dziś Barbara Sarnecka.
W marcu 2009 wraz mężem Wojciechem kupili mieszkanie na licytacji, ogłoszonej przez XI Wydział Cywilny Sądu Rejonowego. Korzystnie - trzypokojowe „m” za 145 tysięcy zł. Ekswłaścicielka, która popadła w długi, w tym mieszkaniu nie mieszkała (ma drugie), tylko odnajmowała studentkom.
<!** reklama>Długo trwały procedury zmierzające do tego, by Sarneccy uzyskali prawo własności do lokalu. Dopiero po roku trzymali w ręku uprawomocnioną decyzję o tzw. przysądzeniu. Zgodnie z prawem, usiłowali wezwać (osobiście, telefonicznie, listownie) ekswłaścicielkę mieszkania do opuszczenia go i zabrania mebli. Nieskutecznie. Za radą komornika weszli więc do lokalu, gdy studentki go na dobre opuściły. Spisali protokół w obecności świadków ze wspólnoty mieszkaniowej. Później opłacili magazyn i przewieźli tam meble. Wyremontowali mieszkanie, wymienili drzwi.
- Spokój trwał krótko. W lutym bieżącego roku ekswłaścicielka pozwała nas do sądu, twierdząc, że dokonaliśmy jej samowolnej eksmisji i wzywa nas do zwrotu mieszkania - płacze pani Barbara.
Sprawa toczy się w I Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego. Na listopadowej rozprawie mają zeznawać świadkowie: studentki, sąsiedzi.
- To absurdalna sytuacja - ocenia adwokat Włodzimierz Marczuk, któremu przedstawiliśmy temat. - Jak można eksmitować z mieszkania osobę, która nie tylko nie ma do niego prawa własności, ale też go fizycznie nie zajmuje? Pierwszy raz w karierze zawodowej spotykam się z takim przypadkiem. Postawmy się na miejscu państwa Sarneckich: dorobek całego życia inwestują w mieszkanie, które kupują od państwowej instytucji. W efekcie kłopotów mają sto razy więcej niż ci, którzy nabędą „m” na wolnym rynku. Paranoja!
W Toruniu działa osiem kancelarii komorniczych. Każda z nich rocznie licytuje do 10 mieszkań. I, niestety, problemy podobne jak Sarneccy ma więcej osób.
- Największą zaletą mieszkań z licytacji jest ich cena. Można je kupić za dwie trzecie wartości. Największą wadą - tak zwane dobrodziejstwo inwentarza, czyli lokatorzy - ocenia Romuald Czaplewski, komornik.
Sarneccy żyją w napięciu. Czy to możliwe, by ten sam sąd, który sprzedał im mieszkanie, teraz kazał im je opuścić?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?