Jedna z najbardziej pechowych miejskich inwestycji

Nie dotrzymała słowa firma WiM System, operator miejskiego jednośladu. Toruński Rower Miejski miał wyruszyć wczoraj, ale do popołudnia o wypożyczeniu można było tylko pomarzyć. Kolejny poślizg operator tłumaczył odbiorem systemu przez inwestora, czyli Urząd Miasta Torunia. Dlaczego datę startu dla torunian ustalono na dzień odbioru inwestycji, można się tylko domyślać.
[break]

Ktoś tu gra na czas

Toruński Rower Miejski miał zacząć działać 1 kwietnia. Drugi termin debiutu wyznaczono na 12 kwietnia, wczoraj minął trzeci termin, w którym operator miał uruchomić system dla użytkowników. Do popołudnia nie było wiadomo, czy ruszy.
Za każdy dzień zwłoki Urząd Miasta, który zakontraktował usługę, może naliczyć 0,5 proc. kary od sumy na umowie, czyli od blisko 1,1 mln złotych. Jak wyliczyli urzędnicy, każdy dzień opóźnienia kosztuje 5442 złote. Magistrat, który ustami Jarosława Więckowskiego, dyrektora Wydziału Sportu i Turystyki, zapowiedział, że będą kary dla operatora, chce poczekać, aż odbierze inwestycję.

Pani prezes zapewnia

Dyrektor Jarosław Więckowski potwierdził nam wczoraj, że urzędnicy odbierali system, stacja po stacji, skrupulatnie sprawdzając każdy rower i próbując go wypożyczyć. Operacja miała trwać do wieczora. Testowano w sumie 120 rowerów z 12 stacji w całym Toruniu. Najpewniej dziś okaże się, czy operator przeszedł test bezbłędnie. Jeśli poważnych uwag nie będzie, być może jeszcze przed świętami system wystartuje.
Małgorzata Mac, prezes WiM System, z którą rozmawialiśmy wczoraj, twierdziła, że gdy tylko odbiór się skończy, uruchomi system dla torunian.
Na infolinii TRM usłyszeliśmy, że pewniejszy jest dzisiejszy termin i żeby sugerować się komunikatami na www.trm24.pl.

Pechowa inwestycja

Toruński Rower Miejski to wyjątkowo pechowa inwestycja Urzędu Miasta. Operatora wyłoniono dopiero w trzecim przetargu po wojnie konkurentów i odwołaniach do Krajowej Izby Odwoławczej. Od początku był problem z dotrzymaniem terminu debiutu. Urząd Miasta, nie mając wyjścia, zgodził się przesunąć termin z 1 kwietnia na 12 kwietnia, wymagając od operatora, żeby najpierw przetestował system. Na to czasu jednak nie było i 12 kwietnia system padł, zanim na dobre zaczął działać. WiM System dostał dodatkowe pięć dni.