Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trwa śledztwo w sprawie doktora L., którego o zaniedbania oskarża pacjentka z zakrzepicą

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Thinkstock
Czy internista z Oddziału Nefrologii, Diabetologii i Chorób Wewnętrznych szpitala na Bielanach naraził toruniankę na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia? Bada to prokuratura.

Tę bulwersującą historię opisywaliśmy na pierwszej stronie „Nowości” 11 lipca br. („Ze szpitala do prokuratora”). Trzy dni wcześniej 26-letnia Pani Emilia, pacjentka z zakrzepicą, gościła w prokuraturze.

15 lipca wszczęte zostało śledztwo. Pierwsze przesłuchania zaplanowano na jutro.

- Przesłuchać będziemy musieli pokrzywdzoną, wskazanych świadków, personel medyczny - mówi prokurator Anna Gulcz z Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód. - Cały zebrany materiał dowodowy przekażemy do zaopiniowania biegłym. Przesłuchanie lekarza zazwyczaj odbywa się w takich sprawach na końcu, gdy możemy już określić, czy słuchamy go w charakterze świadka, czy podejrzanego.

Śledztwo toczy się w kierunku art. 160 par. 2 Kodeksu karnego, czyli „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia/zdrowia przez osobę zobowiązaną do opieki”. Za czyn ten grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Przypomnijmy. Pani Emilia do szpitala trafiła w październiku ubiegłego roku. Była po długim leczeniu zapalenia płuc, kulała, cierpiała z bólu, mocno puchła jej noga.

- Przyjęta zostałam w środę. Zrobiono mi badanie krwi i moczu. Gdy cierpiałam, doktor L. radził mi rozchodzić nogę. „Aż tak boli?”, pytał, gdy szłam prawie na czworakach. Zaordynował ketonal - relacjonowała nam kobieta.

Minął piątek i cały weekend. Pani Emilia cierpiała, noga puchła, doktor L. nie zlecał badań.

- Po weekendzie poważnie zajął się mną inny lekarz, dr Andrzej Łątkowski, któremu będę dozgonnie wdzięczna. Zrobił wreszcie wywiad, wysłał na echo serca i Dopplera. Odkrył zakrzep w żyle głównej od pępka do łydki! - ciągnęła torunianka.

Wtedy trafiła do Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, gdzie przeszła operację. Do końca życia będzie jednak brała leki, przez dwa lata musi nosić pończochę uciskową. Zdaniem pani Emilii doktor L. nieprofesjonalnie zanalizował wyniki badań i zaniechał stosownych czynności dla postawienia właściwej diagnozy.

Zdaniem doktora L. zarzuty kobiety są absurdalne.

- Zakrzepica na naszym oddziale została rozpoznana, a pacjentka wysłana do Warszawy. Niczego się nie obawiam, bo dokumentacja jest klarowna. Szkoda, że pacjentka nie wspomina, iż zataiła przede mną przyjmowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych. Co do rzekomego cierpienia, to ta pacjentka nie zwijała się z bólu - tłumaczył.

Pani Emilia ripostuje, że doktor nigdy nie pytał jej o antykoncepcję, więc nie miała czego taić.

Czy aby przesłuchać doktora L., prokuratura będzie wnioskowała do sądu o zwolnienie go z tajemnicy lekarskiej?

- Nie jest to konieczne. Zależy od praktyki stosownej w takich sprawach przez prokuratorów prowadzących - wyjaśnia prokurator Anna Gulcz.

Do tematu będziemy wracali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska