Czy zatem niepełnosprawne kobiety spod Torunia, uczestniczki PCPR-wskiego projektu z unijnym dofinansowaniem mają prawo być rozgoryczone? Moim zdaniem - tak. Jeśli z kimś się na coś umawiamy, ktoś nam coś obiecuje, a potem słowa nie dotrzymuje - to tak, mamy prawo czuć żal.
Oczywiście, toruński PCPR odwala na co dzień kawał dobrej roboty. Podejrzewam też, że jakaś część uczestników wspomnianego projektu (może np. amazonki) jest jak najbardziej zadowolona z udziału w nim. Te niepełnosprawne osoby jednak, które nie mogą doprosić się obiecanych zwrotów kosztów dojazdu i przecierają oczy ze względu na niższe od oczekiwanego stypendium stażowe (418 zł brutto miesięcznie, 4 godziny dziennie), są solidnie rozżalone. Bo dla nich i ich rodzin, w tym małych dzieci w przypadku niektórych, liczy się każde 10 złotych. Za tyle można ugotować zupę z wkładką. Brak obiecanych zwrotów pieniędzy za dojazdy może więc mocno boleć.
Po rozmowie z Jolantą Zielińską, dyrektor PCPR w Toruniu, wierzę, że centrum stanie na wysokości zadania i zrobi, co możliwe, aby przynajmniej kwestię tego zwrotu kosztów rozwiązać. Bo pieniędzy na stypendia stażowe już z pewnością nie rozmnoży...
Mimo wszystko uczestnikom projektu życzę wytrwałości i odniesienia ze szkoleń i staży jakiegoś pożytku. W końcu beneficjent (ukochane słowo urzędników) oznacza osobę czerpiącą profity...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?