Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpia grając bez napastnika mogła wygrać kolejne spotkanie

Karol Piernicki
Robert Szczot (w zielonej koszulce) zagrał na nietypowej pozycji jako najbardziej wysunięty napastnik i zdobył w Siedlcach ładną bramkę
Robert Szczot (w zielonej koszulce) zagrał na nietypowej pozycji jako najbardziej wysunięty napastnik i zdobył w Siedlcach ładną bramkę Gerard Szukay
Osłabieni brakiem Adama Cieślińskiego i Arkadiusza Aleksandra grudziądzcy piłkarze zremisowali w Siedlcach z Pogonią 1:1 (0:1).

Grudziądzanie musieli sobie radzić na stadionie beniaminka bez swojego podstawowego duetu napastników, którzy doznali groźnych kontuzji. Cieśliński skręcił staw skokowy i jego przerwa w grze może potrwać nawet półtora miesiąca.

Za miesiąc do treningów ma powrócić Aleksander, który nabawił się naderwania mięśnia brzuchatego łydki. Do składu – mimo wcześniejszych zapowiedzi – nie wrócił także Michal Piter-Bucko, którego jednak dobrze zastąpił na środku obrony Milan Andelkovic.

Wobec tego biało-zieloni musieli sobie radzić od pierwszych minut bez nominalnego napastnika. Na ławce pozostał młodziutki Oskar Trzepacz, a na nietypowej dla siebie pozycji zagrał Robert Szczot. I był to debiut wymarzony, bo doświadczony piłkarz zdobył ładną bramkę. Zanim się to jednak stało, przyjezdni kilka razy zagrozili bramce rywali. Sporo zagrożenia sprawiał rywalom zwłaszcza Marcin Kaczmarek.

Skrzydłowy grudziądzan wrzucił najpierw z rzutu rożnego, ale strzał Marcina Woźniaka pewnie chwycił Jacek Kozaczyński, a potem dośrodkował już po akcji z gry. Z kilku metrów minimalnie przestrzelił jednak Maciej Rogalski.

Po nieco ponad pół godzinie gry miała miejsce decydująca w pierwszej połowie akcja. Maciej Rogalski minął przeciwnika i idealnie podał do Szczota, który po przyjęciu piłki bardzo ładnym strzałem po długim rogu pokonał bramkarza gospodarzy.

W drugiej połowie Pogoń zaprezentowała się już dużo lepiej, ale i Olimpia miała swoje okazje. Biało-zieloni bramkę stracili pechowo, bo w sporym zamieszaniu po rzucie rożnym Michała Wróbla pokonał Adrian Dziubiński.

Grudziądzanie mogli odpowiedzieć niemal natychmiast , jednak Denis Popovic w dogodnej sytuacji trafił prosto w Kozaczyńskiego. W samej końcówce piłkę meczową mieli miejscowi. Cezaremu Demianiukowi nie udało się – będąc sam na sam – pokonać Wróbla.

- Szkoda, bo byliśmy zespołem lepszym, ale zamiast podwyższyć, sami straciliśmy gola – komentuje Paweł Grzybek, kierownik grudziądzkiej drużyny. – Nawet w obliczu kontuzji można było wygrać to spotkanie. Mamy po nim niedosyt. Na pewno jednak jakąś tam serię meczów bez porażki zachowaliśmy, a teraz czekają nas przygotowania do bardzo trudnego pojedynku.

W niedzielę do Grudziądza, który w tabeli jest trzeci, przyjedzie drugie Zagłębie Lubin – spadkowicz z ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska