Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochód dobry na humor zły

Jarosław Wadych
Andrzej Gulczyński: - Volvo 760 GLE z 1989 roku nie jest autem używanym na co dzień. To takie moje 25-letnie cacko, które pielęgnuję.
Andrzej Gulczyński: - Volvo 760 GLE z 1989 roku nie jest autem używanym na co dzień. To takie moje 25-letnie cacko, które pielęgnuję. Iwona Czepułkowska
Rozmowa z ANDRZEJEM „BRUNEREM” GULCZYŃSKIM, kontrabasistą i gitarzystą basowym.

Bywalcy koncertów jazzowych znają Pana z występów w L. A. Trio i kwartecie Brunershaft, miłośnicy bluesa i rocka - z gry w zespołach Nocna Zmiana Bluesa, Nowo-Mowa, Atrakcyjny Kazimierz. Występuje Pan w projektach muzyczno-teatralnych w Teatrze im. W. Horzycy, jest instruktorem w Domu Muz, a także współorganizatorem odbywających się tam od wielu lat „Zaduszek Jazzowych” i cyklu koncertów Jazzowa Akademia Kultury. Wygląda na to, że muzyka zajmuje dużo miejsca w Pana życiu…
Muzyka jest moją główną pasją i towarzyszy mi prawie przez całe życie. Zaczęło się w dzieciństwie. Kiedy przebywałem u babci na wsi, chodziłem po polnych drogach i gwizdałem albo wyśpiewywałem tudzież wykrzykiwałem na cały głos melodie ówczesnych przebojów Czerwonych Gitar, Skaldów, No To Co - wszystko, co było na topie w latach 60. i 70. XX wieku.
A potem zaczął Pan grać na gitarze basowej i kontrabasie?
Drobnym epizodem była nauka gry na akordeonie, który porzuciłem na rzecz gitary. Wówczas o tym instrumencie myślał chyba każdy młody człowiek. W szkole średniej - Technikum Budowlanym w Toruniu - bardzo ambitnie uczestniczyłem w zajęciach pozalekcyjnych. Grałem na gitarze w amatorskim zespole. W repertuarze mieliśmy wszystkie utwory z płyt „Karate” i „Blues” zespołu Breakout, który uważałem za najlepszą grupę bluesową na świecie. Oczywiście, brało się to z niewiedzy, bo nie miałem dostępu do płyt zagranicznych wykonawców, a o Internecie nikomu się nawet nie śniło.
Kiedy wziął Pan do ręki kontrabas?
Ucząc się w technikum, poszedłem na egzaminy do szkoły muzycznej, bo bardzo chciałem zostać flecistą. Okazało się, że szkoła nie posiadała fletów, które by mogła wypożyczyć uczniom, ale zacząłem uczyć się gry na kontrabasie. Razem z kolegami próbowaliśmy grać muzykę jazzową. Robiliśmy to na tyle skutecznie, że wygrywaliśmy różne konkursy dla amatorskiego ruchu muzycznego. Ambitnie w tych zespołach ćwiczyłem, a szkołę muzyczną ukończyłem w klasie kontrabasu u nieżyjącego już dzisiaj pana Henryka Mikołajczaka.
Czy ma Pan także pasje pozamuzyczne?
Od najmłodszych lat interesuję się motoryzacją. Pamiętam pierwszy samochód mojego taty - P70, protoplastę trabanta, na którym uczyłem się jeździć. W wieku 16 lat zdobyłem prawo jazdy. Jako nastolatek nie mogłem sobie pozwolić na nic więcej niż kupno jakiegoś plastikowego modelu. Od kilkunastu lat zbieram profesjonalne, metalowe modele uznanych marek. Niestety, wybrałem skalę 1:18 - modele są dość duże i dobrze odzwierciedlają szczegóły, ale zajmują też dużo miejsca. Wszystkie bufety, szafki i kredensy mam poobstawiane tymi samochodami.
A czy ma Pan auto w skali 1:1?
Zawsze byłem wielkim miłośnikiem Volvo. W roku 1992 kupiłem siedmioletni samochód tej marki. Okazało się, że miał poważne usterki, toteż po pewnym czasie go sprzedałem i nabyłem starego mercedesa, który był samochodem użytkowym. Mój kolejny samochód to renault espace, którym od 16 lat jeżdżę na koncerty. Kilka lat temu Grzegorz Minicz, kolega z Nocnej Zmiany Bluesa, skontaktował mnie z nieżyjącym już Robertem Tirczakowskim, znanym militarystą, autorem replik czołgów, który przywiózł z Niemiec taki sam model Volvo, jaki kiedyś miałem. Auto miało nawet taki sam kolor. Nie miałem żadnych pieniędzy, ale wiedziałem, że zrobię wszystko, żeby ten samochód kupić.
I kupił Pan?
Tak, w ten sposób stałem się właścicielem Volvo 760 GLE z 1989 roku, które nie jest autem używanym na co dzień. To takie moje 25-letnie cacko, które pielęgnuję. Zapisałem się do Internetowego Klubu Miłośników Volvo, byłem na zlocie, spotykam się z innymi zapaleńcami. Jak mam zły humor, to wsiadam w samochód i jadę gdziekolwiek - kompletnie bez celu.
No to może ma Pan jeszcze więcej aut?
Trzeci samochód kupiłem w zeszłym roku - to Mercedes W124 z 1994 roku. Na tym chyba jednak poprzestanę, bo choć kupno wiekowych aut, które są w świetnej kondycji, nie jest drogie, to problem stanowią opłaty związane z ich utrzymaniem. Gdybym wygrał w totka, to postawiłbym garaż na 8-10 aut i kupił kilka samochodów klasyków motoryzacji. Na razie, ewentualnie, mogę kupić kolejny model w skali 1:18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska