Cel numer jeden GKM: utrzymanie w ekstralidze

- Sezon żużlowy, historyczny dla grudziądzkiego żużla, zbliża się wielkimi krokami. Z jakimi nadziejami Pan do niego podejdzie?

- Założenia dla całego zespołu są takie same. Pozycją numer jeden w naszej hierarchii jest utrzymanie dużyny w ekstralidze. Takie są myśli nas wszystkich, ale i na pewno kibiców. Czy nam się uda to zrealizować, czas pokaże.

- Pierwsze sparingi wlały w kibiców GKM dużo optymizmu. A jak odbieracie je w klubie?

- Nie przesadzałbym z hurraoptymizmem. Sparingi i mecze kontrolne to zupełnie coś innego niż liga. One rządzą się zupełnie innymi prawami. Dlatego do wyników podchodzę spokojnie. Ważne jest natomiast to, że w drużynie panuje naprawdę świetna atmosfera. Jeden drugiemu pomaga choćby w kwestii ustawień motocykli, przełożeń. To naprawdę duży plus tej ekipy. Wiele odpowiedzi na aktualną formę zespołu da pierwszy mecz ligowy. Na pewno trener musi wybierać najlepszych zawodników, jakich ma do dyspozycji, a wyniki przyjdą same.

- Od pewnego czasu pełni Pan też funkcję w Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Przed obecnym sezonem sporo było zawirowań z klubami, by wspomnieć choćby brak licencji na jazdę w ekstralidze dla klubów z Gdańska i Częstochowy. Tak drastyczne ruchy to krok w stronę uzdrowienia żużla?

- Cały czas dążymy do normalności. W tej chwili w Polskiej Lidze Żużlowej mamy siedem zespołów, z kolei szczebel niżej pięć. Chcemy jednak doprowadzić do sytuacji, w której w każdej z lig będzie ich osiem. Jeżeli w przyszłym roku do ligowego ścigania wrócą drużyny z Częstochowy i Opola, a takie mamy zapewnienia z ich strony, na zapleczu ekstraligi będzie osiem ekip, a niżej sześć. Potrzeba jeszcze dwóch ośrodków. Myślimy poważnie o Poznaniu i Świętochłowicach. W tych ośrodkach podejmują już pierwsze działania i mamy także od nich zapewnienia, że w przyszłym roku lub za dwa lata będą tam zgłoszenia do ligi. A wówczas nasz plan będzie zrealizowany.