[break]
Widać, że dzieci Panią kochają, Lgną do Pani jak do kogoś najbliższego. Czy to jakieś czary, czy po prostu profesjonalizm?
Nie wiem. One są dla mnie całym światem, sensem istnienia. I choć brzmi to górnolotnie to właśnie tak jest. Znam je bardzo dobrze, znam ich rodziców i wspólnie umiemy pokonywać trudności. W takiej małej szkole jak nasza pewne rzeczy są znacznie prostsze niż w miejskich molochach. Tu trudniej się schować nawet z drobnym problemem. I szybciej można zareagować.
Kiedy pojawił się pomysł, aby zostać nauczycielką?
Moja mama przez całe zawodowe życie uczyła w szkole. Mnie to imponowało i od najwcześniejszego dzieciństwa myślałam, by też móc uczyć. Po maturze wybrałam jednak sztuki piękne, ale poszło nie tak jak chciałam i wylądowałam na pedagogice. Nie czułam się pokrzywdzona ani rozczarowana. Wprost przeciwnie. Zdałam sobie sprawę z tego, że ten kierunek to moje miejsce.
W zawodzie jest pani od 12 lat. I od początku w szkole w Nowogrodzie. Jak to się stało, że padło akurat na tę maleńką podstawówkę?
Jak to w życiu, o wszystkim zdecydował przypadek. Po obronie pracy magisterskiej złożyłam papiery w wielu szkołach, ale znając sytuację na wiele nie liczyłam. Mieszkam w Golubiu-Dobrzyniu, więc aplikacje trafiły też do okolicznych placówek. Na dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego zadzwoniono do mnie z Nowogrodu. Okazało się, że nagle zwolniło się miejsce i potrzebują nauczycielki. 24 godziny później już byłam w pracy. To był ogromny stres, nie miałam doświadczenia, byłam świeżo po studiach. Zadziałała jednak intuicja i szybko znalazłam z dziećmi nić porozumienia.
W tej pracy, jak w każdej zresztą, są chwile trudne i bardzo miłe...
Odpowiem trochę na okrętkę. Do tych pierwszych zaliczam negatywne oceny, które czasem muszę postawić. To okropne uczucie. A pozytywne momenty samą mnie zaskakują. W tym roku razem z dziećmi z okazji Dnia Edukacji Narodowej przygotowywałam przedstawienie, coś na kształt oscarowej gali, podczas którego wszyscy nauczyciele mieli dostać symboliczne statuetki wykonane z modeliny. Dzieci zauważyły, że w scenariuszu nie ujęłam sobie. Wytłumaczyłam im, że odpowiadam za część artystyczną, więc nie będę już komplikować. I proszę sobie wyobrazić, że w dniu premiery nagrodziliśmy wszystkich nauczycieli jak to było w scenariuszu, a ja dostałam od moich uczniów i ich rodziców miniaturkę statuetki Oscara ze specjalnie wygrawerowaną dedykacją. Płakałam ze wzruszenia chyba przez cały kwadrans.
Oprócz edukacji wczesnoszkolnej ma Pani jeszcze studia podyplomowe z plastyki. Jak widzi Pani swoją zawodową przyszłość? I jak powinna się zmienić polska szkoła?
Tak, uczę plastyki w klasach 4-6 i sprawia mi to ogromną przyjemność. Poza tym z własnej woli zajmuję się przygotowywaniem ozdób okolicznościowych, gazetek. To świetne zajęcie. Tak naprawdę to swoją przyszłość widzę w szkole, nigdzie indziej. Czy chciałabym, żeby była ona inna? Pewnie tak. Dzieciom potrzebna jest większa ilość zajęć artystycznych, które je uwrażliwiają, rozwijają i relaksują. Bo co tak naprawdę uczeń może zrobić na jednej lekcji plastyki, którą ma w tygodniu? Takie dziecko nawet nie zdąży rozwinąć skrzydeł, a przecież powinno mieć na to czas.
Warto wiedzieć: Wyniki naszego plebiscytu
O tytuł Belfra Roku 2015 walczyło 30 nauczycieli z Torunia i okolic.
Monika Zielińska z SP w Nowogrodzie zdobyła 563 SMS-owe głosy, co dało jej zwycięstwo w konkursie. Drugie miejsce z liczbą 505 głosów zajęła Iwona Szymańska z SP w Sławkowie. Kolejne trzy lokaty należą do Danuty Staniszewskiej z SP nr 3 w Toruniu (214 głosów), Ewy Rudnickiej z ZS nr 9 w Toruniu (178 głosów) i Anety Walczak-Urbańskeij z SP nr 33 w Toruniu (154 głosy). Pozostali nauczyciele mieli po mniej niż 100 głosów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?