- Już w dzieciństwie bawiłem się aparatem fotograficznym moich rodziców. Jednak profesjonalnie zająłem się fotografią dopiero około 1987 roku, kiedy postanowiłem robić zdjęcia na okładki moich muzycznych albumów. Dokumentowałem wtedy też moje osobiste koncertowe przeżycia. Zdjęcie, które wtedy powstały nigdy nie ujrzą światła dziennego. Krótko później zabrałem się za sesje zdjęciowe dla magazynów - opowiadał wczoraj podczas spotkania z dziennikarzami Bryan Adams.
Zobacz galerię: Bryan Adams osobiście otworzył w CSW wystawę swoich zdjęć
Do Centrum Sztuki Współczesnej, gdzie wczoraj osobiście otwierał swoją wystawę, spóźnił się na konferencję 40 minut. Zaplanowana wcześniej sesja fotograficzna dla mediów trwała dokładnie 15 sekund. Adams pojawił się, stanął przy wybranych do prezentacji zdjęciach, a następnie oddalił się w towarzystwie ochroniarzy. Na samej konferencji obowiązywał już całkowity zakaz fotografowania i nagrywania kamerą. Do woli można było za to zadawać pytania, na które dość wyczerpująco i chętnie opowiadał.
- Wszystkie zdjęcia, które można oglądać na wystawie powstały na zlecenie kolorowych magazynów. Część z portretowanych osób znałem osobiście, część poznałem dopiero podczas sesji. Jaki mam sposób, aby rozluźnić bohaterów swoich zdjęć? Czasem wystarczy filiżanka herbaty i rozmowa. Naprawdę - twierdził. - Tylko Amy Winehouse poprosiła mnie o butelkę wina, która wypiła w ciągu 5 minut. Podczas fotografowania królowej Elżbiety II nie było czasu nawet na herbatę. Sesja trwała zbyt krótko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
