Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym żyli przodkowie torunian w 1896 roku? Zapraszamy na długi spacer [RETRO]

Szymon Spandowski
Saperzy budują pod Toruniem most pontonowy. Nie wiemy, kiedy dokładnie zostało wykonane to zdjęcie, na pewno jednak 120 lat temu zmagania żołnierzy toruńskiego batalionu pionierów musiały wyglądać podobnie...
Saperzy budują pod Toruniem most pontonowy. Nie wiemy, kiedy dokładnie zostało wykonane to zdjęcie, na pewno jednak 120 lat temu zmagania żołnierzy toruńskiego batalionu pionierów musiały wyglądać podobnie... domena publiczna/k-pbc
120 lat temu Toruń przygotowywał się do wielkich manewrów. W mieście trwały również poszukiwania nowego głównego architekta, ponieważ dotychczasowy przeprowadził się do Kilonii.

W połowie maja pisaliśmy o toruńskiej leśniczówce przy Szosie Bydgoskiej, która na przełomie XIX i XX wieku zachwyciła architektów. Dom trafił na karty wydanego w 1902 roku w Dreźnie albumu poświęconego najciekawszym przykładom budownictwa willowego Europy.

W tym zacnym gronie znalazły się dwa obiekty z naszego regionu, zresztą nie tylko z regionu, ale w ogóle - obecnej Polski północnej. Drugim była proboszczówka w Wąbrzeźnie, mieście pięknym, bardzo ciekawym i niestety, bardzo dziś niedocenionym.

Architekt z Torunia

W odróżnieniu od leśniczówki, która została mocno przebudowana i obecnie niemal nie przypomina oryginału, pastorówka znajduje się w doskonałym stanie, co widać na załączonym obrazku.

Podobnie jak leśniczówka, została zaprojektowana przez Rudolpha Schmidta, architekta miejskiego z Torunia, zaangażowanego m.in. w budowę Dworu Artusa oraz stacji pomp na Bielanach. Wąbrzeska pastorówka została wzniesiona w latach 1893-1894, kosztem 21 tysięcy marek, 87 marek za metr kwadratowy.

Rudolph Schmidt nie pojawił się u nas dzisiaj przypadkiem. Równo 120 lat temu, w lipcu 1896 roku w Toruniu trwały poszukiwania jego następcy. Architekt pożegnał się zimą z miastem i wyjechał do Kilonii. Jego fotel nie mógł zostać zbyt długo pusty, zbyt wiele się wtedy w Toruniu budowało.

Tak prezentuje się wąbrzeska kantorówka na zdjęciu z początków XX wieku, kiedy znalazła się wśród 75 najciekawszych budowli willowych Europy
Tak prezentuje się wąbrzeska kantorówka na zdjęciu z początków XX wieku, kiedy znalazła się wśród 75 najciekawszych budowli willowych Europy
„Villen und Landhäuser Eine Sammlung...”

Władze miasta przygotowywały się do kolejnej wielkiej inwestycji związanej z nową siedzibą teatru. Jako najbardziej prawdopodobny plac budowy wskazywano wówczas tereny przy Bramie Bydgoskiej, czyli okolice obecnego placu Rapackiego. Na lipcowym posiedzeniu Rady Miasta powołano nawet specjalną komisję, która miała się zająć budową świątyni muz.

Poza tym radni zabrali się również wtedy za przeglądanie 14 podań, jakie złożyli kandydaci na stanowisko architekta miejskiego. Decyzję podjęli jednogłośnie wybierając w sierpniu dotychczasowego radcę regencyjnego Schultza.

Co poza tym słychać było 120 lat temu na toruńskim bruku? Na przykład stukot podkutych wojskowych butów. Bardzo różnych, spore zainteresowanie wzbudziła chociażby grupa rosyjskich oficerów, jaka pojawiła się w mieście na początku lipca.

Rosjanie pod koronami

„Dzisiaj 22 rosyjscy oficerowie sztabu odwiedzili Toruń w mundurach - informowała „Gazeta Toruńska”. - Po zgłoszeniu się u gubernatora i zajęciu kwater „Pod trzema koronami” oprowadzało ich grono pruskich oficerów mając na czele czterech generałów. Później podejmowali tutejsi oficerowie Rosyan bardzo gościnnie”.

Tak ten budynek wygląda obecnie. Stoi przy ulicy Wolności, wśród wielu innych ciekawych budowli, jakich w Wąbrzeźnie nie brakuje
Tak ten budynek wygląda obecnie. Stoi przy ulicy Wolności, wśród wielu innych ciekawych budowli, jakich w Wąbrzeźnie nie brakuje
Szymon Spandowski

Toruński garnizon szykował się właśnie do wielkich manewrów. W stronę miasta ciągnęły pułki artylerii, do wyjścia w pole przygotowywali się również saperzy.

Manewry na wodzie

„Pionierzy tutejszej załogi ćwiczyć się będą w budowaniu mostów pontonowych przez Wisłę między Dybowem i Korzeńcem - donosił polski dziennik 26 lipca 1896 roku. - Odnośne władze zwracają właścicielom i przewodnikom statków wodnych uwagę na to, że powinni się dla tego zastosować do żądań patrolek pontonowych i administracyi rzecznej”.

Statki wodne... A są jakieś inne? Zdecydowanie tak. 120 lat temu balony, a nieco później również sterowce i samoloty były dość często nazywane statkami do żeglugi napowietrznej.

Z bardzo płytką wtedy Wisłą saperzy mieli się mocować do 8 sierpnia, później natomiast do akcji miały wkroczyć wojska piechoty i artylerii, rozpoczynając w naszym mieście wielkie manewry forteczne.

Być może dlatego właśnie w pierwszej połowie lipca „Gazeta Toruńska” opublikowała kilka porad dla osób mieszkających w pobliżu poligonu.

„Landratura tutejsza ogłasza, że każdy ponoszący szkody przez nacisk powietrza i wstrząśnięcie ziemi z powodu huku dział artyleryi na pobliskim placu ćwiczeń i roszczący sobie prawo do wynagrodzenia natychmiast powinien stawić pisemny wniosek do odnośnego zarządu gminnego, aby żądania zaraz zbadane być mogły”.

Na ewentualne odszkodowanie nie można było oczywiście liczyć w sytuacji, gdy uszkodzenia pojawiły się z winy poszkodowanego. W tamtych czasach plagą na toruńskim poligonie byli ludzie, którzy nawet pod ostrzałem wchodzili na plac ćwiczeń, aby zbierać odłamki pocisków. Na temat tego, jak to się często kończyło, rozpisywać się chyba nie trzeba.

120 lat temu również zresztą doszło do tragedii. Pewna rodzina zbieraczy wróciła z poligonu do domu i zajęła się sortowaniem łupów. Wśród tych skarbów znajdował się także zapalnik, który eksplodował zabijając majstrujące przy nim dziecko oraz raniąc dwoje asystujących dorosłych.

Drewitz bierze się za złom

Apele i groźby władz na nic się nie zdawały, polowanie na poligonowe surowce wtórne, chociaż wiązało się z wielkim niebezpieczeństwem, było zajęciem bardzo opłacalnym, z czego wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę.

Latem 1896 roku w prasie pojawiła się nawet informacja o tym, że firmy Drewitz oraz Dietrich & Sohn mają zamiar zbudować nad brzegiem Wisły piec do przetapiania kruszców. W tym celu miały już nawet kupić od wojska spory zapas złomu z poligonu. Ostatecznie przetopem zajęła się tylko jedno z przedsiębiorstw.

„Obok warsztatu budowy statków pana Ganotta wybudowała firma Drewitza wielki piec, w którym topi ołów z rozstrzelonych granatów - pisała „Gazeta Toruńska” w sierpniu 1896 roku. - Aby ułatwić odwózkę sztab ołowiowych, został tor kolei nabrzeżnej aż do pieca przedłużony”.

120 lat temu kolej dotarła zatem do Portu Zimowego. Tory biegły m.in. po wale oddzielającym basen od rzeki, co widać na jednym z archiwalnych zdjęć. Gdzie dokładnie był tam piec?

Dobre pytanie! Odpowiedzi na nie będzie trzeba poszukać, zabierzemy się za to z wielką przyjemnością, bo przy okazji takich poszukiwań zawsze przecież udaje się trafić na tropy różnych interesujących historii.

Na zakończenie dzisiejszej wycieczki w przeszłość dodajmy jeszcze, że podczas wielkich manewrów w 1896 roku w Toruniu pojawił się również bratanek cesarza Wilhelma I, książę Albrecht Hohenzollern. Kulisy jego wizyty wydają nam się jednak mniej zajmujące od tego, gdzie znajdował się wielki piec Drewitza...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska