Jak po ataku na Turków czują się obcokrajowcy w Toruniu?

Anastazija pokonała 1100 km z Mohylewa na Białorusi. W Toruniu chce zdobyć dyplom z zarządzania, znaleźć dobrą pracę, sprowadzić rodzinę. Płatne studia na WSB (ok. 4 tys. zł za rok) polecił znajomy rodziny, pracownik tej uczelni.

- Na Białorusi nie widzę swojej przyszłości, tam tylko bieda - uważa 17- latka. - Mama od razu powiedziała, że na studia to tylko do Polski - mówi płynną polszczyzną.

Polecamy obejrzeć:
Zobacz galerię: Bronisław Komorowski w Sądzie Okręgowym w Toruniu na procesie Remigiusza Dominiaka

Jest jedną z grupy 50 zagranicznych studentów na WSB w Toruniu przyjętych na płatne studia. Rok starszy Denys Jaworski (dziadek był Polakiem) jest z Ukrainy. Nie ukrywa, że Toruń w porównaniu z jego rodzinnym, dwa razy większym Mikołojewem (na południu Ukrainy) jest mały i kameralny.

- Na Ukrainie jest wojna, ciągła niepewność. U was spokój - podkreśla. Słyszał o atakach na studentów z Turcji, czy więc się boi?

- Toruń to miasto dobrych ludzi - zapewnia, że nie ma w nim strachu.

Cudzoziemcy od ojca Tadeusza Rydzyka

- Na Białorusi wszyscy myślą, że wy nie lubicie ludzi ze Wschodu, a ja spotkałam się tu tylko z życzliwością - Anastazija chwali m.in. opiekunów z WSB i przyjaciół z bursy Caritas w Przysieku, gdzie oboje mieszkają.

Większość zagranicznych studentów z WSB pochodzi z krajów sąsiedzkich, a więc nie wyróżnia się wyglądem i dobrze mówi po polsku. Pewnie dlatego czują się bezpieczniej.

Nie licząc UMK studentów z zagranicy ściąga też Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Uczelnia, której rektorem jest o. Tadeusz Rydzyk ma biuro rekrutacyjne w Dniprze na Ukrainie.

Czytaj także:Atak na tureckich studentów. Nowe fakty!