24 lipca 2014 roku, późnym wieczorem 19-letni Patryk Pietkun z Krosna jechał samochodem po swoją mamę i siostrę, które wracały z wakacji nad morzem. Niestety, na przystanek nie dotarł, bo kilkanaście kilometrów od domu na prostej drodze samochód, który prowadził, uderzył w drzewo.
[break]
Do dziś nie wiadomo, co było przyczyną wypadku.
- Policja mówi, że jechał za szybko i wpadł w poślizg, albo że go coś oślepiło - mówi Honorata Pietkun, matka chłopca. - Ja niewiele pamiętam poza tym, że noc spędziłam w szpitalu w Zielonej Górze. Patryk trafił tam z obrzękiem mózgu, złamaniem twarzoczaszki i szczęki, kości przedramienia i pęknięciem miednicy. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.
Był przenoszony z jednego szpitala do drugiego, z oddziału na oddział, aż w końcu został wypisany do domu z rozpoznaniem: stan wegetatywny utrwalony.
- Był 24 października. W szpitalu w Krośnie powiedzieli mi, że syn nigdy nie będzie chodził. Ja nie wierzyłam w to, co do mnie mówili, bo Patryk dawał oznaki życia - opowiada kobieta.
Pani Honorata opiekowała się synem przez kilka tygodni, szukając w Polsce ośrodka, który pomógłby jej postawić Patryka na nogi. Większość odmówiła. Nikt nie chciał pacjenta w stanie wegetatywnym.
Innego zdania była Janina Mirończuk z toruńskiej Fundacji Światło, która opiekuje się Patrykiem od grudnia.
- Widziałam wielu pacjentów wegetatywnych, a po Patryku od razu było widać, że coś do niego dociera i nie myliłam się - mówi Janina Mirończuk. - Podobnie było z innymi naszymi pacjentami w ciągu ostatnich lat, którzy cały czas żyli, tylko inaczej.
Dziś Patryk reaguje i nie przestaje się uśmiechać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?