MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oko w oko ze szczurem

Katarzyna Oleksy
Swoje kolonie z wymyślnym systemem korytarzy zawsze zakładają w pobliżu siedzib ludzkich - równie dobrze może to być sąsiedztwo domu jednorodzinnego jak i grunt pod główną ulicą miasta. Opanowały też rury kanalizacyjne, którymi mogą się swobodnie przemieszczać. Szczur wchodzący do mieszkania w bloku przez toaletę, to, niestety, coś całkiem realnego.

Swoje kolonie z wymyślnym systemem korytarzy zawsze zakładają w pobliżu siedzib ludzkich - równie dobrze może to być sąsiedztwo domu jednorodzinnego jak i grunt pod główną ulicą miasta. Opanowały też rury kanalizacyjne, którymi mogą się swobodnie przemieszczać. Szczur wchodzący do mieszkania w bloku przez toaletę, to, niestety, coś całkiem realnego.

<!** Image 2 align=right alt="Image 175345" sub="Jacek Mayer przy pracy. Ze szczurami walczy od lat, dobrze poznał ich zwyczaje. / Zdjęcia: Dariusz Bloch">Widok naprawdę był niesamowity - w połowie czerwca w Brdzie (w okolicy jednego z bydgoskich hipermarketów) zauważono kilkadziesiąt martwych szczurów wędrownych. Gryzonie (97 sztuk!) natychmiast wyłowiono. Równie szybko dziesięć spośród nich poddano badaniu sekcyjnemu. Chodziło o to, by wykluczyć zagrożenie epidemiologiczne. Na szczęście okazało się, że zwierzaki nie padły na jakąś tajemniczą chorobę, a utonęły.

- Szczury doskonale pływają, ale muszą przecież oddychać. W dniach, kiedy to się stało, deszcz padał tak intensywnie, że woda całkowicie wypełniła rurociąg, w którym zwierzęta się znajdowały. Nie było powietrza. Utopiły się, wyławiano je w kilku miejscach na dość znacznym odcinku rzeki - mówi Robert Dobrosielski, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy.

Zdobyć zaufanie i...

Skąd wzięło się w tym miejscu aż tyle szczurów? Część bydgoszczan zaczęła kojarzyć ten fakt z bliskością hipermarketu. Szybko jednak okazało się, że to mylny trop.

<!** reklama>- Po prostu potopiły się - potwierdzają pracownicy firm deratyzacyjnych, zgadzając się zarazem ze słowami przedstawiciela sieci handlowej, który zapewnia, że dziś gryzoniom bardzo trudno wejść na zaplecze wielkiego sklepu.

Nie zawsze tak było. Parę lat temu telewizja pokazała dokument o pracowniku magazynu, przeprowadzającym deratyzację. Miał zlikwidować kilkadziesiąt szczurów. Wiedział, że do takiej akcji trzeba się precyzyjnie przygotować. Bo szczury to zwierzaki wyjątkowo inteligentne, na zwykłą trutkę się nie nabiorą. Gdy natkną się na pokarm nieznanego pochodzenia, najpierw zjadają go przedstawiciele najmłodszego pokolenia. Gdy po czasie - nawet kilku dniach - te osobniki nie padną, zacznie jeść reszta szczurzej społeczności.

<!** Image 3 align=none alt="Image 175345" sub="Obecnie wysypuje się specjalistyczne trutki, które mumifikują gryzonia">Bohater reportażu przez kilka tygodni dawał się poznać gryzoniom. Systematycznie przynosił im pokarm. W końcu przekonały się, że od tego jedzenia nic złego im nie będzie. Poznawały też zapach człowieka i zaufały mu. Po kilku tygodniach nie miały żadnych oporów, nic nie budziło ich niepokoju... W końcu jeden po drugim zaczęły padać, bo mężczyzna, gdy zdobył zaufanie gryzoni, podał im mięso zmieszane z trucizną.

- Kilka lat temu dzwoni do mnie starsza kobieta. Mówi, że w jej mieszkaniu jest szczur - wspomina Jan Czaja, właściciel firmy deratyzacyjnej „Vitex”. - Już na miejscu dowiaduję się, że szczur jest tam już od trzech tygodni. Właścicielka mieszkania dała mu na imię Kubuś. Gdy zapytałem, dlaczego mam się nim zająć, odpowiedziała: „Jutro kończę 80 lat, przyjdą goście. Nie może go być”. Następnie kobieta wydała polecenie „Kubuś do kuchni”, szczur poszedł i tam się nim zająłem. Ta pani chciała, bym przetrzymał go do następnego dnia i po wyjściu gości przywiózł z powrotem. Niestety, takiej możliwości nie było.

<!** Image 4 align=none alt="Image 175345" sub="W niektórych miejscach szczurze nory powodują zapadnięcie się ziemi, kostki brukowej i chodników. Do nor wkładana jest trucizna. Poprzednią gryzoń już zjadł...">Gniazdo w kuchence

Jan Czaja zapewnia, że szczury w dużych miastach żyją głównie w kanalizacji. To tam najczęściej znajdują pożywienie, świetnie się orientując w zwyczajach ludzi. Lokatorzy domów usytuowanych w pobliżu niektórych barów długo mogliby opowiadać historie ze szczurami w roli głównej, jak na przykład ta o gryzoniach, zbierających się w studzienkach o konkretnych godzinach, dokładnie wtedy, kiedy pracownicy wspomnianych barów wrzucają do kanalizacji zmielone odpady i inne resztki.

Á propos pożywienia. Ogromnego szczura widziano niedawno w jednym z fast foodów przy placu Wolności w Bydgoszczy. Więcej gryzoni grasowało w sąsiadującym z barem parku Kazimierza Wielkiego, gdzie przeprowadzono ostatnio deratyzację. Nie wszystkie szczury udało się wyłapać, część rozpierzchła się po placu Wolności i centrum Bydgoszczy. Te najstarsze dzielice miast szczury wybierają zresztą najczęściej. Torunianie przekonali się o tym jakiś czas temu podczas przebudowy nawierzchni ulicy Szerokiej, deptaku na starówce. Prace zniszczyły część szczurzych kolonii i bezdomne gryzonie błąkały się po powierzchni.

- W starych budynkach są głębokie piwnice i stare instalacje. Niektórzy przy domach mają szopy, w których trzymają jabłka albo ziemniaki. To dla szczurów jest pokarm - mówi Jacek Mayer, zajmujący się dezynfekcją i deratyzacją, który ma średnio trzy-cztery szczurze wezwania dziennie. W miniony poniedziałek wezwano go, m.in., do mieszkania w bloku, w którym w niedzielę szczur wyskoczył z toalety. Gniazdo miał zaś w kuchence gazowej. W swoim przyborniku Jacek Mayer ma, m.in., specjalne trutki, po zjedzeniu których szczur ulega mumifikacji. Dzięki temu martwy nie śmierdzi, nie rozkłada się. Jest jak wyschnięty kawałek papieru.

Podczas gdy torunianom we znaki dał się remont deptaku, bydgoszczanie pięć lat temu odczuli rozbiórkę rzeźni, na miejscu której tętni teraz życiem Focus Mall. Byli tacy, którzy widzieli szczury wielkości kotów i psów...

Dziś, oprócz podziemi miast, gdzie wydrążyły swoje „szczuropolie”, gryzonie opanowały też wysypiska śmieci. O ten teren walczą z ptakami. - Boją się ich, są naturalnymi wrogami. Skoro jest tu żywność dla szczurów, jest i dla ptaków. To dzięki ptakom gryzonie nie wychodzą ze skupisk - uważa Marcin Janczylik z firmy ProNatura, odpowiadającej za wysypisko w Wypaleniskach, gdzie trafia rocznie około 130-140 tys. ton odpadów. Trochę kłopotów z gryzoniami mają pracownicy też biur firmy. By nie wchodziły do pomieszczeń, co dwa metry przy ścianach poustawiane są specjalne łapki.

- Szczury zjadają jedną czwartą światowej produkcji żywności, czynią milionowe straty w sieciach energetycznych, gdy powodują niekontrolowane przerwy w dostawach prądu - twierdzi Maciej Ruciński, właściciel firmy Tor-Tox. - Ludzi raczej unikają. Problemem jest zima. Gdy przychodzą mrozy, część gryzoni kryje się w rurach ciepłowniczych, część wychodzi i ukrywa się w szopach, na straganach. Na razie gryzonie, tak jak ludzie, wprowadziły się do altan i domków na działkach...

<!** Image 5 align=none alt="Image 175345" >Warto wiedzieć

Trutki profilaktycznie

Zgodnie z uchwałami Rady Miasta Bydgoszczy i Rady Miasta Torunia zarządcy budynków zobowiązani są do przeprowadzenia dwa razy w roku - w maju i październiku - obowiązkowej deratyzacji. - Jeden zrobi, drugi nie i ze skutkami bywa różnie - mówią „szczurołapy”.

Podczas wiosennej deratyzacji w Toruniu przedstawiciele Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego przeprowadzili 166 kontroli. W żadnym z kontrolowanych obiektów nie stwierdzono śladów bytowania gryzoni.

Szczury przenoszą, m.in., salmonellozy, dury brzuszne, bakterie leptospirozy. W Bydgoszczy w 2010 roku pokąsały osiem osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska