Żeby ubiegać się o dofinansowanie do najtańszego sprzętu zdrowotnego, trzeba mieć dobrą kondycję i determinację. Wniosków o pomoc państwa są tysiące. A chorym często nie starcza cierpliwości.
<!** Image 3 align=none alt="Image 191862" >
- W zeszłym roku w marcu miałem amputowaną nogę - Roman Krzysztof Żubrykowski siada na krześle, odkładając na bok kulę.- Wciąż nie mam protezy. Każą mi czekać do pięciu lat. Jestem częstym gościem w delegaturze Narodowego Funduszu Zdrowia przy Chełmińskiej.<!** reklama>
Tragiczne odmrożenie
Mężczyzna ma 46 lat. Jako 24-latek wyjechał do pracy w kopalni w Moszczenicy. Zdarzył się wypadek. Udało mu się co prawda ujść z życiem, ale nogę miał zmiażdżoną. Przetransportowali go do szpitala w Katowicach, tam miał operację.
- Wstawili mi sztuczne żyły, zrobili by-passy. Jakoś funkcjonowałem - nie kryje.- W zeszłym roku zimą czekałem 40 minut na przystanku na autobus. Odmroziłem chorą nogę i zaczęły się komplikacje. Od amputacji w szpitalu przy Batorego minęło prawie półtora roku. Teraz druga noga mi wysiada, mięśnie odmawiają posłuszeństwa.
Pan Roman bywa widywany, jak zbiera pieniądze. W sklepach, na ulicy.
- Nie mam innego wyjścia - twierdzi. - Dostaję rentę 1000 złotych. Wynajmuję mieszkanie. Czasami pomaga kopalnia. Składam wnioski co kilka miesięcy. Przysyłają 150 złotych. Raz 500. Po odszkodowaniu, wnoszącyn dziś w przeliczeniu 5 tysiące, nie ma śladu. Tymczasem najtańsza proteza kosztuje około 3 tysięcy złotych.
Długa kolejka oczekujących
W NFZ, po sprawdzeniu sprawy, usłyszeliśmy:
- Ten pan w styczniu tego roku złożył wniosek o dofinansowanie protezy. W marcu został pozytywnie rozpatrzony. Teraz powinien zgłosić się do firmy, która zrobi pomiary i mu protezę wykona. Wniosek nie został jednak przez niego uruchomiony. Nie wiemy, dlaczego - mówi Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ. - My dajemy tylko 1800 złotych. Tyle, ile możemy. Resztę musi sam dołożyć.
Rzecznik dodaje, że kolejka oczekujących na dofinansowanie do protez jest długa. Nie jest jednak w stanie podać, ilu pacjentów czeka. Kolejne wnioski są rozpatrywane co dwa miesiące. I nie wiadomo, jak długo teraz będzie się czekać. Jeszcze gorsza sytuacja niż z protezami, jest z innego rodzaju aparatami pomocniczymi, np. wkładkami dousznymi.
A co ma zrobić człowiek, który nie ma pieniędzy, żeby dołożyć brakującą kwotę?- tego w NFZ nie wiedzą.
Próbujemy w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Aleksandra Gierej, dyrektor PFRON w Toruniu twierdzi, że są na to pieniądze. Można uzyskać 150 proc. tego, co daje NFZ, albo resztę potrzebnej kwoty. Trzeba tylko złożyć wniosek, ale nie do nich, tylko do MOPR-u.
MOPR czeka na NFZ
Co ciekawe, w MOPR-ze znają sprawę Romana Krzysztofa Żubrykowskiego.
- Na razie ten pan nie ma ani protezy stałej, ani tymczasowej - przyznaje Maria Rucińska z MOPR w Toruniu. - Wszyscy, którzy składają do nas wnioski, najpierw muszą dostać promesę z NFZ.
I koło się zamyka. Danuta Szpak z fundacji „Feniks” mówi, że problem jest ogromny. Nie dość, że panuje biurokracja, to refundacja dotyczy najtańszego, najgorszej jakości sprzętu, tzw. drewnianej nogi w przypadku protezy. Dlatego oni pomagają ludziom w zbieraniu pieniędzy.
Dobra proteza kosztuje cztery razy więcej niż finansowana przez państwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?