MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Dominik Antonowicz z UMK: "Juwenalia to rozrywka na miarę naszych czasów"

Adam Willma
Adam Willma
Nie ma poczucia „my jako studenci”, bo nie ma już czasu, żeby sobie wyrobić to poczucie. Dziś bardzo wielu studentów albo pracuje studiach, albo chociaż dorabia sobie w ich trakcie - mówi prof. Antonowicz
Nie ma poczucia „my jako studenci”, bo nie ma już czasu, żeby sobie wyrobić to poczucie. Dziś bardzo wielu studentów albo pracuje studiach, albo chociaż dorabia sobie w ich trakcie - mówi prof. Antonowicz
O juwenaliach współczesnych i dawnych rozmawiamy z prof. Dominikiem Antonowiczem, socjologiem z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika

Czy tradycyjne Juwenalia w dzisiejszej rzeczywistości studenckiej maja jeszcze jakikolwiek sens?

Jest to impreza, która w założeniu miała integrować środowisko nie tylko studentów, ale w ogóle, osób związanych z uniwersytetem. Miała przypominać miastom, w których znajduje się uczelnia, o tym środowisku. A trzeba pamiętać, że między tymi dwoma organizmami zawsze pojawiały się napięcia – z różnych powodów: początkowo podatkowych, a później również kulturowych.

W jaki sposób taka impreza miałaby studentów integrować, skoro obecnie często zdarza się, że studenci na jednym roku w ogóle się nie znają, nie mówiąc o jakiejkolwiek wspólnej aktywności?

Oczywiście, następuje atomizacja całego społeczeństwa, więc nic dziwnego, że dotyczy to również środowiska akademickiego. Od kiedy wszedł system boloński, pojawiła się indywidualizacja ścieżek ścieżek kształcenia. Poza podstawowymi przedmiotami, studenci maja prawo wybierania przedmiotów wedle własnych zainteresowań. Ponadto studia trwają dziś krócej, bo podzielone są na dwa etapy (3+2 lata). Na pięcioletnich studiach efekt socjalizacji jest bez porównania skuteczniejszy. Formuła obecnych studiów jest dziś zupełnie inna niż np. przed 40 laty.

Więc studenci się są już odrębną grupą, dumną z samego faktu, że studiują, jak było kiedyś?

Nie ma poczucia „my jako studenci”, bo nie ma już czasu, żeby sobie wyrobić to poczucie. Dziś bardzo wielu studentów albo pracuje na studiach albo chociaż dorabia sobie w ich trakcie. Bycie na studiach nie tylko nie jest więc jedyną czynnością w życiu, ale wręcz czasami nie najważniejszą. Jest też jeszcze jedna zmiana – kiedyś studia były elitarne, dziś są powszechne. Pozostały jedynie pojedyncze elitarne kierunki. Ponad 40 proc. maturzystów wybiera się na studia. Rola Juwenaliów, które kiedyś były kulminacyjnym elementem twórczości studenckiej, zmienia się i ewoluuje, odwzorowując obecny charakter społeczności studentów. Nie jest to zjawisko ani toruńskie, ani polskie, ani nawet europejskie, ale zjawisko powszechne. To nie tak, że „kiedyś było lepiej”. Kiedyś po prostu było inaczej. Dziś brakuje czasu i przestrzeni emocjonalnej, żeby młodzi ludzie głębiej zainwestowali część swojego życia w uniwersytet.

Trudno to zrozumieć starszemu pokoleniu, które studia traktowały jako przygodę. Tymczasem dla współczesnych studentów jest to element projektu.

To prawda, a zasadnicza różnica polega na tym, że kiedy ludzie z naszego pokolenia opuszczali mury uniwersytetu, nie zakładali, że będą do niego wracać, aby się dokształcać. Dziś studenci mają świadomość, że będą musieli uzupełniać swoją wiedzę i umiejętności, bo ta wiedza szybko się zmienia. My mieliśmy poczucie, że i tak sobie jakoś poradzimy, bo byliśmy przecież w jakimś sensie elitarna grupą. Dziś tego poczucia nie ma. Dyplom na wyższej uczelni, owszem, otwiera nadal wiele drzwi, ale już niczego (w przypadku większości kierunków) nie gwarantuje. Kiedyś ten szlak edukacyjny był bardziej kolektywny, dziś jest bardziej indywidualistyczny. Na roku będą więc tacy, którzy znakomicie sobie poradzą, ale również tacy, którzy w ogóle sobie nie poradzą w życiu. Odpowiedzialność za przyszłość zawodową spoczywa na tobie, a nie na uniwersytecie. Kiedyś po zajęciach cała grupa wybierała się gromadnie na piwo, nie myśląc o przyszłości. Dziś, przy tym piwie natychmiast przyjdzie studentowi do głowy, że może właśnie traci czas, bo nic przecież w życiu nie przychodzi za darmo.

Czyli próżno oczekiwać, że Juwenalia – jak kiedyś – będą bardziej kojarzyć się z poezją śpiewaną, teatrami amatorskimi i muzyką spod znaku Republiki w OdNowie należy ostatecznie włożyć między bajki.

To są nasze mrzonki, bo chętnie na takie Juwenalia sami byśmy się wybrali. Ale nie jest to forma rozrywki atrakcyjna dla współczesnych studentów. Bo przecież studenci uczestniczą w opracowywaniu programu.

Ale obecność w programach np. disco polo, czy Braci Figo Fagot to duży test na tolerancję.

Juwenalia są masową imprezą, otwartą na wszystkich. Uniwersytet nie może się zamykać do teatrów studenckich i kina ambitnego kina. To nie jest elitarna rozrywka i nigdy nie była. Uniwersytet masowy ma masowego odbiorcę, a masowy odbiorca jest nastawiony na „masowych” artystów.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska