Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzały na granicy. Pod Brodnicą zginęły dwie kobiety

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Toruńskie nabrzeże na wschód od Bramy Mostowej sprzed "ukamienowania". Wśród wież na zdjęciu widać również wieżyczkę telefoniczną toruńskiej poczty. Od 1 kwietnia 1903 roku dyżur w centrali telefonicznej zaczynał się o godz. 7 rano.
Toruńskie nabrzeże na wschód od Bramy Mostowej sprzed "ukamienowania". Wśród wież na zdjęciu widać również wieżyczkę telefoniczną toruńskiej poczty. Od 1 kwietnia 1903 roku dyżur w centrali telefonicznej zaczynał się o godz. 7 rano. Z archiwum Andrzeja Kamińskiego
Wędrówką ludów wiosna się zaczyna. 120 lat temu za chlebem ruszyły tysiące naszych rodaków. Wielu z nich próbowało nielegalnie przekroczyć granicę między zaborami. Konsekwencje tego bywały tragiczne.

Obejrzyj wideo: Znamy największą atrakcję Bella Skyway Festival 2023

od 16 lat

Wiosna w 1903 roku nie kazała na siebie długo czekać. Pojawiła się wyjątkowo wcześnie, w gazetach wtedy pisali, że tak rychłego jej nadejścia nie notowano od 1848 roku, czyli od Wiosny Ludów. 120 lat temu jednym ze zwiastunów wiosny były natomiast wędrówki ludów.

"Na tutejszym głównym dworcu panuje wielki ruch wychodźstwa robotników na Zachód - informowała "Gazeta Toruńska" 19 marca 1903 roku. - Prawie codziennie nachodzą z różnych stron wielkie partye wraz z przedsiębiorcami. Poza wychodźcami zauważyć można najwięcej dziewcząt i chłopaków w wieku 15-20 lat".

Na saksy i na pomry. Dokąd jeździli robotnicy sezonowi?

Zachód w tym przypadku wyglądał różnie. Mieszkańcy Torunia i okolic szukali pracy w Saksonii (stąd się wzięło określenie jeździć na saksy), lub na Pomorzu Zachodnim (tu i ówdzie nadal jeszcze można usłyszeć o jeżdżeniu na pomry). Ludzie koczujący na toruńskim dworcu w większości pochodzili jednak z Kongresówki, skąd zresztą co roku wyruszał tłum ludzi podążających za chlebem. Uchodźcy ekonomiczni szukali pracy w okolicznych gospodarstwach rolnych, bądź podążali dalej. Aby ich zatrudnić, gospodarze w regionie potrzebowali pozwolenia władz, które przy okazji ustalały limity zatrudnienia robotników zakordonowych. W każdym przypadku musieli jednak najpierw przekroczyć rosyjsko-niemiecką granicę, co nie było takie łatwe.

"Na pograniczu rosyjskiem panuje obecnie żywy ruch. Rząd rosyjski postanowił już nie udzielać tylu półpasków dla tych, którzy pragną wychodzić wiosną do pracy do Prus i Niemiec - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z 21 marca A. D. 1903. - Kto dalej niż 3 mile od granicy mieszka, nie otrzyma półpaska. Zeszłego roku jeszcze każdy mógł otrzymać półpasek, który w odległości do 5 mil od granicy mieszkał. Rząd rosyjski postanowił nie udzielać półpasków przed 1 kwietnia. Tymczasem ludziom pracującym spieszy się do roboty, byle coś zarobić. Dlatego zjawiają się teraz na granicy i próbują przejść bez półpaska. Wskutek tego rosyjska straż pograniczna została pomnożona. Aby zaś żołnierze nie przepuszczali nikogo do Prus bez półpaska, bądź z litości, bądź za łapówkę, dozorują oficerowie bardzo ostro posterunki a kary za przepuszczanie ludzi bez półpasków zostały znacznie obostrzone. Ludzie już teraz kryją się po lasach i czekają na dobrą sposobność, aby się przemknąć przez granicę. Stąd wiadomość, że np na Niezdarze (na przeciw Świerklańca czyli Najdeku) straż pograniczna została powiększona, bo ludność zachowuje się groźnie, nieomal oblega posterunek. Biedni ludzie! Pragną zapracować na chleb, a tu im takie przeszkody robią. Rząd rosyjski obawia się, aby rolnictwo w Rosyi nie miało dosyć, a mianowicie dość tanich robotników. Ponieważ rolnictwo przynosi największy dochód, dlatego rząd przytrzymuje ludzi".

Jak wyglądał mały ruch graniczny między zaborami?

Jak się można domyśleć, z półpasków korzystali mieszkańcy strefy pogranicznej. Nie były one przepustkami, ale raczej paszportami umożliwiającymi mały ruch graniczny. Wydawane były na kilka dni, bądź kilka tygodni - zasady te się zmieniały, a władze rosyjskie często utrudniały zdobycie tych dokumentów, niezwykle praktycznych i pożądanych, ponieważ z półpaskiem w ręku można było przekraczać granicę bez ograniczeń.

Wspomniany w gazecie Świerklaniec znajduje się na Śląsku, jednak na "naszym" odcinku granicy sytuacja również była napięta.

"Brodnica. Wczoraj rano przechodziło przez granicę pod Sobiesierznem około 40 ludzi bez paszportów, chcących szukać prasy w Prusach - donosiła "Gazeta Toruńska" 25 marca 1903 roku. - Straż graniczna rosyjska spostrzegła zbiegów i dała do nich ognia, przyczem dwie kobiety zostały zabite na miejscu, a jedna dziewczyna ciężko raniona".

Podobnych przypadków na pograniczu było sporo. Szkoda, że pamięć o tych ofiarach i wydarzeniach się ulotniła. Gdyby było inaczej, być może dziś nikt by w lasach na polskiej granicy wschodniej nie ginął.

Deszcze niespokojne potargały nabrzeże

W 1903 roku wiosna przybyła w nasze strony wyjątkowo wcześnie, jednak zmiana pór roku do spokojnych zdecydowanie nie należała. Wspominaliśmy już, że w połowie lutego nad miastem szalał ogromny wicher. Uszkodził on kilka wież, wywołał również sztorm na Wiśle. Pędzone wiatrem fale zniszczyły spory fragment nabrzeża. Szkody te jednak szybko zostały naprawione.

"Kamienny bulwar zamierzają wybudować od Mostowej Bramy do żelaznego mostu nad brzegiem Wisły - pisała "Gazeta Toruńska" pod koniec marca 1903 roku. - Jak wiadomo, ostatni wylew rzeki podmył brzeg tak dalece, że groził zerwaniem całej ulicy, na której znajduje się kolej żelazna. Prace ziemne niebawem mają być rozpoczęte".

Co w tym samym czasie działo się po drugiej stronie rzeki?

"Żabę o sześciu nogach i dwóch głowach schwycił syn pewnego tutejszego obywatela na Kępie Bazarowej" - poinformowała "Gazeta Toruńska".

Prima aprilis? Zapewne, chociaż ciekawostka ta pojawiła się nie 1 ale 2 kwietnia. Nasi przodkowie do publikowanych informacji podchodzili jednak nieco inaczej niż my. Dziś raczej unika się określeń dziś/jutro, ponieważ czytelnikowi, który będzie czytał gazetę później, nic to nie powie. Czas zatem należy określać konkretnie, pamiętając też o tym, że papierowe wydanie jest przygotowywane jednego dnia, do czytelników trafia zaś dnia następnego. Dziennikarze sprzed ponad stu lat niestety pod tym względem konsekwentni nie byli. Raz pisali o tym, że coś się dzieje dziś, czyli w dniu publikacji, innym razem dziś, czyli w dniu pisania. Bywało również, że żarty ukazywały się 2 kwietnia. Co z tego, że nie był to już prima aprilis? Poza tym dowcipy raczej nie były wyjaśniane, przez co czytając 2 kwietnia jakąś rewelację, czasami trudno ją zakwalifikować. Świadomi bogactwa Kępy Bazarowej, które nawet dziś nie zostało jeszcze całkiem wycięte, zakładamy jednak, że wielogłowy płaz był jednak żabą dziennikarską.

Z pewnością prawdziwe były natomiast wiadomości o tym, że toruńska dobrowolna straż pożarna liczy 42 członków. Że lada moment rozpocznie się proces oskarżonych o fałszowanie rosyjskich pieniędzy oraz papierów wartościowych litografów Feyerabenda Wagnera - o ich aresztowaniu i kulisach międzynarodowej afery w jaką byli uwikłani, pisaliśmy kilka tygodni temu. Wyjaśniła się też sprawa gazety "Thorner Zeitung", która na początku 1903 roku zmieniła właściciela, ale chociaż wykupiło ją konkurencyjne wydawnictwo Ostdeutsche Zeitung”, ukazywała się do 1922 roku.

"Tutejsza niemiecka gazeta "Thorner Ostd. Zgt." przestała z dniem 1 kwietnia pod tym tytułem wychodzić - poinformowała dzień później "Gazeta Toruńska. - Pismo to wychodzi teraz pod tytułem "Thorner Zeitung", którą powyższe wydawnictwo przed niedawnym czasem od ś.p. Lambecka wykupiło".

Świętej pamięci Lambeckiem był Max, wnuk słynnego Ernsta Lambecka, który nie tylko jako pierwszy na ziemiach polskich wydał "Pana Tadeusza", ale również był ostatnim wydawcą ukazującej się od końca XVIII wieku gazety „Thorner Wochenblatt”, przemianowanej w 1867 roku na "Thorner Zeitung".

W jakich godzinach na początku wieku można było korzystać z telefonu?

Wspominaliśmy również, że w państwie pruskim 1 kwietnia był dniem wielu poważnych zmian. W urzędach, jako początek nowego, miał większe znaczenie niż 1 stycznia. W kwietniu rozpoczynał się rok szkolny, zaczynały obowiązywać nowe umowy najmu itp. W związku z tym na początku kwietnia polski dziennik odnotował, że w całym Toruniu trwa bardzo ożywiony ruch przeprowadzkowy. Zmiany dało się również dostrzec na poczcie.

Polecamy

"Służba przy telefonach rozpoczyna się na wszystkich urzędach pocztowych z dniem 1 kwietnia już od godziny 7 rano" - donosiła "Gazeta Toruńska", której redakcja przy ul. Mostowej od kilku miesięcy posiadała własny telefon numer 330. O co chodziło z tą służbą rozpoczynającą się o 7 rano? O to, że wcześniej nikogo nie było w centrali i nie miał kto łączyć rozmów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska