Poddasze w kamienicy przy chełmińskim rynku. To tu mieszka rodzina Jagody M.: rodzice i jeszcze czworo jej rodzeństwa. To stąd też wyszła 16-latka wraz ze swoją koleżanką, w nocy z czwartku na piątek (12-13 grudnia). Wyszły przed dom, gdzie nissanem primerą zaparkowali znani im trzej mężczyźni.
[break]
Gdzie ją chcieli wywieźć?
Koleżanka została z jednym z mężczyzn, a Jagoda wsiadła do auta z 21-letnim Bartoszem R. z Torunia i 26-letnim Łukaszem P. z Chełmży. Awanse młodszego z mężczyzn miała wcześniej odrzucać, co może dawać światło na sprawę.
Po jakimś czasie, gdy - jak zeznali w prokuraturze - Jagoda im „podskakiwała”, mężczyźni skuli jej ręce kajdankami i zamknęli w bagażniku. Jechali w kierunku Bydgoszczy. Około godz. 4 nad ranem, w miejscowości Lisi Ogon, samochód dachował.
Bartosz R. i Łukasz P. uciekli. Jak się później okazało, obaj byli pijani. Jagodzie udało się wydostać z bagażnika. Stanęła na poboczu i wzywała pomocy. Zauważył ją kierowca busa i wezwał policję. Nastolatkę przewieziono do szpitala w Bydgoszczy, a porywaczy ujęto w lesie.
- Byłem u córki w szpitalu w poniedziałek. Fizycznie nie czuje się źle, ale jeszcze nie wiemy dokładnie, kiedy wróci do domu - mówi pan Wojciech, ojciec nastolatki.
Na chełmińskim rynku natomiast, przy targowych ławach, wrze. Większość zna tutaj mieszkającą obok rodzinę i współczuje Jagodzie. - Ale to wszystko mogło się jeszcze gorzej skończyć. Pewnie chcieli ją wywieźć do innego miasta, a może i za granicę i sprzedać do jakiejś agencji towarzyskiej - komentują handlujący.
W złym towarzystwie
- Jagoda jest dobrą dziewczyną, i do tego bardzo ładną, ale wpadła w nieciekawe towarzystwo. Nieraz musiałam przeganiać z klatki schodowej całe grupy wyrostków, które do niej przychodziły. Nie podobało mi się ich wulgarne zachowanie - przyznaje sąsiadka rodziny M.
Nic nie usprawiedliwia jednak tego, co zrobili nastolatce Bartosz R. i Łukasz P. Zeznający w Prokuraturze Rejonowej w Chełmnie mężczyźni twierdzili co prawda, że nie zamierzali dziewczyny porywać i założyli jej kajdanki po kłótni, a potem wozili w bagażniku bez specjalnego celu, ale mogło dojść do jeszcze większej tragedii.
Pomoc psychologa niezbędna
Co by się stało, gdyby po dachowaniu samochód stanął w ogniu? Jak skończyłaby się ta historia, gdyby Jagoda nie zdołała wyjść z bagażnika?
- Noga się zrośnie, ale trauma pozostanie. Mnie, dorosłej osobie, trudno sobie wyobrazić koszmar takiego uwięzienia - nie kryje Joanna Bajfus, pedagog szkolny w Gimnazjum nr 1 w Chełmnie, do którego uczęszcza nastolatka.
Pedagog jest pewna: pomoc psychologiczna Jagodzie będzie niezbędna i zostanie jej udzielona. Na miejscu działa Poradnia Pedagogiczno-Psychologiczna, są specjaliści przygotowani do udzielenia wsparcia.
- Dotychczas Jagoda miała kłopoty z systematycznym chodzeniem do szkoły, ale większych problemów nie sprawiała. Kontakt z rodzicami też był dobry; stawiali się na każde wezwanie. Wierzę, że wspólnymi siłami uda się pomóc uczennicy - podkreśla Joanna Bajfus.
Na razie wiadomo, że 16-latka w tym semestrze do szkoły nie wróci. Ma zwolnienie lekarskie.
Do pięciu lat więzienia
Obaj aresztowani mężczyźni usłyszeli zarzuty pozbawienia wolności dziewczyny. Dodatkowo, 26-latek z Chełmży odpowie za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości. Grozi im do 5 lat więzienia. Co ważne, nie jest to ich pierwszy konflikt z prawem. Byli już karani za narkotyki i czynną napaść na policjanta.
- To bandyci! Żeby tylko nie skończyło się na „zawiasach” - komentują sąsiedzi z rynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?