O łaciatym szczeniaku noszącym imię Dżeki pisaliśmy w dwukrotnie w marcu. Wyjątkowo żywiołowy i przyjacielski zwierzak do państwa Jarco z ul. Warszawskiej trafił w styczniu. Przybłąkał się za 11-letnim Kacprem, najstarszym synem małżeństwa, kiedy ten wracał ze szkoły.
[break]
- Od początku było wiadomo, że nie może zostać z nami na stałe. W domu jest piątka dzieci, najmłodsza Kornelka ma zaledwie 7 miesięcy. Mamy też własnego psa - opowiada Milena Jarco, mama rodzeństwa. - Nie powiem, żebym była szczęśliwa, kiedy syn przyprowadził nowe zwierzę. Nie wyobrażałam sobie także, bym miała się go pozbyć. U nas się kocha zwierzęta.
Sytuacja Dżekiego jeszcze bardziej się skomplikowała, kiedy okazało się, że psiak jest chory. Miał uszkodzoną jedną z łap. Jak bardzo - wyszło dopiero u weterynarza. Pies potrzebował skomplikowanej i drogiej operacji (koszt ok. 2 tys. zł). I tu z pomocą przyszli działacze Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt, a konkretnie Krystyna Wrzecionkowska.
- Operacja trwała ponad 4 godziny. Lecznicę Dżeki opuścił ze specjalnym metalowym stelażem, który trzymał zespolone kości. W tym momencie wymagał szczególnej opieki i wielkiej ostrożności. O rany trzeba było dbać, by nie wdało się zakażenie. Państwo Jarco świetnie sobie z tym poradzili - mówi kobieta.
Kiedy psiak zaczął dochodzić do siebie, rozpoczęły się poszukiwania nowego domu. I ludzi, którzy będą w stanie poświęcić mu swój czas. Nie było to łatwe, więc pani Krystyna zwróciła się o pomoc do „Nowości’.
Po pierwszej publikacji na temat Dżekiego zgłosiło się kilku chętnych. Żaden z nich nie miał jednak odpowiednich warunków, aby adoptować psa po tak ciężkich przejściach. O szczeniaku napisaliśmy więc o po raz drugi.
- Zgłosiło się małżeństwo z Podgórza gotowe natychmiast wziąć Dżekiego. O jego losach dowiedzieli się z internetowego wydania „Nowości” - opowiada Krystyna Wrzecionkowska. - Pies nie mógł chyba trafić w lepsze ręce. Ci państwo nawet wzięli urlop, żeby na początku właściwie się nim zająć. Okazują mu miłość i wiele cierpliwości. Przed nimi wiele pracy i sporo wydatków na leczenie, ale oni są na to wszystko gotowi.
Nowi właściciele docenili też zaangażowanie rodziny Jarców w opiekę nad Dżekim. Kiedy po niego przyjechali, przywieźli ze sobą całą torbę łakoci dla piątki dzieciaków z ul. Warszawskiej. Nie zapomnieli także o psie, który mieszka z rodziną. Ten dostał karmę.
- Cieszymy się, że się Dżekiemu poszczęściło - mówią jego pierwsi opiekunowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?