Dla rządowej TVP wtorek był trudny: afera wiceministra Piebiaka. Musieli pogłówkować: jak przedstawić kompromitujący władzę skandal, by straty wizerunkowe tej władzy były jak najmniejsze. Od tego w końcu są.
Jak to zrobili we wtorkowych „Wiadomościach” (19.30)? Na dzień dobry: półprawda. W zapowiedzi materiału Michał Adamczyk o powodzie dymisji wiceministra Piebiaka mówi tak:
„publikacja jednego z portali opisująca działanie w mediach społecznościo-wych kobiety o imieniu Emilia, dyskredytującej niektórych sędziów”„publikacja jednego z portali opisująca działanie w mediach społecznościo-wych kobiety o imieniu Emilia, dyskredytującej niektórych sędziów”
. Półprawda, czyli całe kłamstwo, bo Piebiaka nie pogrążyło „działanie w mediach” tajemniczej Emili, tylko to, że według Onetu, to wiceminister miał tę działalność zlecać i koordynować. O tym jednak widz się nie dowie. Zaraz potem autor materiału, Maksymilian Maszenda mówi tak: „zdaniem portalu (…) Łukasz Piebiak miał wiedzieć o jej (Emilii - red.) działalności”. Proszę, tylko „miał wiedzieć” czy coś jeszcze? I tego TVP nie mówi. To, że wszyscy trzej występujący u Maszendy publicyści są z mediów grzecznych wobec władzy, to już w propagandzie TVP standard. Chwyt drugi: „to nie nasza afera, tylko wasza”. Najpierw jest zachwyt nad szybką reakcją rządu, a zaraz potem obszerny set o tym, jak to hejtem zajmuje się... Platforma oraz sędziowie. Długo, dużo i z obszernymi cytatami, np. z artykułu „Rzeczpospolitej” sprzed 4 lat, z wypowiedzią anonimowego polityka PO o tym, że Platforma miała zatrudnić 50 hejterów. Dla odmiany w materiale Maszendy nie ma żadnego podobnie zaprezentowanego cytatu z tekstu Onetu, pokazującego o czym i w jakim stylu Piebiak konwersował z p. Emilią. Ani słówka. Przez kilka sekund jedynie widać malutki fragment tekstu onet wyświetlany na telefonie.
Taka jest logika manipulacji. Widz nie ma zyskać rzetelnej wiedzy o sprawie, on ma tysięczny raz usłyszeć, że opozycja jest zła.
O hejterskich działaniach PO świadczyć ma przykład Inowrocławia. Maszenda mówi z offu, że powstał tam specjalny wydział do niszczenia przeciwników „prezydenta miasta Ryszarda Brejzy i jego syna, posła PO Krzysztofa Brejzy”. Przed kamerą młody człowiek mówi, że sam był ofiarą ataków tego wydziału. Podpis: „Maciej Szota, radny Inowrocławia”. To on uwiarygodnić ma tezę o hejterach od Brejzy. Czy uwiarygadnia? Nie do końca nawet jasne jest, czy Szota to radny. Na początku lipca poinformował, że rezygnuje z mandatu, gdyż - i tu kolejna ciekawostka, o której widz TVP z tego materiału się nie dowie - został asystentem europosła Patryka Jakiego. Wcześniej Szota wspierał Jakiego, gdy ten był jeszcze wiceministrem sprawiedliwości, czyli resortowym kolegą Piebiaka. Gdy Szota w 2015 r. startował z listy PiS do Sejmu, wsparł go sam szef resortu, Zbigniew Ziobro.
A propos Ziobry, choć pytanie o jego odpowiedzialność jako ministra jest w sprawie kluczowe, w całym materiale jego nazwisko nie pada ani razu. Żeby się źle nie kojarzyło? Widz nie dowie się też o ciekawych wątkach w tekście Onetu, dotyczących kontaktów p. Emilii z ludźmi TVP. Bo o to chodzi, żeby wiedział jak najmniej.
Wtorkowe wydanie "Wiadomości". Materiał o aferze Łukasza Piebiaka zaczyna się od 8. minuty.
Materiał portal onet o sprawie wiceministra Łukasza Piebiaka
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?