Wczorajszy mecz dostarczył fanom tenisa stołowego wielu emocji. Było wszystko to, co najpiękniejsze w tej dyscyplinie - dramaturgia, długie wymiany, efektowne zagrania i zwroty sytuacji.
W pierwszej grze lider miejscowych Konishi Kai przegrywał już 0:2 z Grekiem Kalinikosem Kreangą. Potem jednak zaczął grać dużo bardziej agresywnie i szybko kończył ataki, a po udanych nakręcał się do lepszej gry. Wyrównał, lecz w piątym secie znów górą był rywal, który wrócił do dobrego serwowania.
Za moment goście z Hennebont prowadzili już 2:0. Dmitrij Prokopcov pokonał, ale dopiero 3:2, Patryka Zatówkę. Scenariusz tego meczu był identyczny jak pierwszego.
Pierwszy punkt miejscowym dał Wang Yang. Słowak bez problemów pokonał 3:1 Quentina Ribenota. W czwartym meczu Konishi znów rozpoczął od stanu 0:2. Potem jednak wygrał dwie partie z Prokopcovem, a w piątej tym razem to on był górą.
Przed decydującym starcie gospodarze zastosowali zmianę. Za Zatówkę wszedł Yaroslav Zhmudenko. Ukrainiec wygrał pierwszego seta z Kreangą na przewagi. W drugim prowadził już 7:3 i... przegrał go oraz kolejnego. Także w czwartym szło opornie, jednak fenomenalna końcówka sprawiła, że udało się doprowadzić do remisu.
Piąty rozpoczął się od prowadzenia Greka 4:0. Wydawało się, że to Francuzi triumfują w tym wyrównanym boju. Nic bardziej mylnego. Zhmudenko wyrównał. W końcówce znów wykazał nieco więcej zimnej krwi. W całym spotkaniu pokonał rywala 3:2, a ASTS Olimpia-Unia w takich samych rozmiarach ograła Hennebont i cieszy się z pierwszych dwóch punktów w tej serii Ligi Mistrzów.
Więcej o spotkaniu w poniedziałkowym, papierowym wydaniu "Nowości Grudziądz".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
