Bardzo dobra atmosfera w zespole przekłada się na świetne wyniki w tym roku. Ekipa Twardych Pierników ma już pięć zwycięstw z rzędu, a dziesięć w całym sezonie i bardzo poważnie aspiruje do gry w fazie play off w tym sezonie.
[break]
Nie ma nieporozumień
- Podeszliśmy do tego meczu bardzo skoncentrowani - zaznaczył jeden z bohaterów ostatnich spotkań William Franklin. - Ciężko pracowaliśmy w ostatnich dniach. Równie ważne jest jednak to, że doskonale rozumiemy się jako zespół. Poświęcamy sporo czasu na treningi, ale spędzamy czas również poza halą. Jemy wspólnie obiady, spotkamy się w domach. Dzięki temu nie ma żadnych nieporozumień. Atmosfera jest świetna i to bardzo pomaga. Wiem, że koledzy mi ufają, a to bardzo ważne dla rozgrywającego. Nawet, gdy w końcówce nie trafiłem bardzo ważnych rzutów wolnych czułem od nich wsparcie.
Torunianie mogli uniknąć nerwowej końcówki, ale rozgrywający Polskiego Cukru w ostatnich dwóch minutach wykorzystał tylko dwa z pięciu rzutów wolnych. Na szczęście nie wpłynęło to na końcowy wynik, a Amerykanin z dorobkiem 17 punktów, 6 zbiórek i 8 asyst był najlepszym zawodnikiem w ekipie gospodarzy.
Pokonanie Śląska jest kolejnym małym krokiem w kierunku gry w fazie play off. Do również dobry zwiastun przed kolejnymi trudnymi potyczkami i jednocześnie potwierdzenie, że ekipa Polskiego Cukru może wygrać z każdym. Wcześniej bowiem torunianie pokonali w Zgorzelcu mistrza kraju - Turów.
- Nie ma dla mnie większej różnicy, kogo pokonaliśmy - wyjaśnił szkoleniowiec Polskiego Cukru Milija Bogicević. - Za każdy mecz są bowiem dwa punkty, niezależnie od tego, kto był rywalem. Każde zwycięstwo buduje wiarę i ducha w drużynie. Cieszę się, że mam w zespole zawodników, którzy są otwarci na współpracę. To grupa, w której jeden będzie walczył za drugiego i to widać na boisku.
Ze zrozumiałych względów w minorowych nastrojach to spotkanie kończyli goście. Wśród nich był pochodzący z Torunia Łukasz Wiśniewski. Rozgrywający Śląska był najlepszym graczem swojej ekipy, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa.
Zależało mu na wygranej
- Co mogę powiedzieć po takim spotkaniu? - mówił Wiśniewski. - Szczególnie mi zależało na dobrym występie. Dawno tu nie grałem. Bardzo chciałem dobrze się zaprezentować i liczyłem na zwycięstwo mojej ekipy. Straciliśmy tylko 66 punktów, ale na pewno nie zachwyciliśmy. W końcówce zagraliśmy trochę nonszalancko. Szkoda tego spotkania, bo mogło nas przybliżyć do miejsca w pierwszej czwórce.
Przed torunianami kolejne trudne spotkanie. W sobotę o godz. 18. zagrają w Koszalinie z wiceliderem rozgrywek Tauron Basket Ligi AZS-em.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?