Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Szydło jak Robert Kościecha [KOMENTARZ MINĄŁ TYDZIEŃ]

Piotr Bednarczyk
Problem pod tytułem „Budowlani Toruń” trener siatkarek Nicola Vettori ma już z głowy. Po porażce z KSZO działacze postanowili zmienić szkoleniowca
Problem pod tytułem „Budowlani Toruń” trener siatkarek Nicola Vettori ma już z głowy. Po porażce z KSZO działacze postanowili zmienić szkoleniowca Sławomir Kowalski
Najbardziej spektakularnym zwolnieniem trenera (menedżera) w toruńskim sporcie w ostatnich latach (a może i w ogóle?) było rozstanie Klubu Sportowego Toruń z Jackiem Gajewskim w lipcu tego roku. To rozumie się „samo przez się”, bo wszystko, co dotyczy żużla, jest w tym toruńskim sporcie najbardziej spektakularne. Tak zainteresowanie, jak i sukcesy oraz cudem niedoszły do skutku spadek do I ligi.

A zwolnienie Gajewskiego było o tyle zaskoczeniem, że w toruńskim żużlu rzadko w trakcie sezonu działaczom puszczały nerwy (o ile się nie mylę, w XXI wieku stracił też robotę tylko Mirosław Kowalik w Unibaksie, ale on wówczas odpowiadał już tylko za młodzież), a w dodatku pozycja Jacka, który przecież wydawał się prawą ręką właściciela klubu Przemysława Termińskiego, wydawała się bardzo mocna. I myślałem, że nawet słabe wyniki tego nie zmienią. Tak, niewątpliwie to rozstanie klubu z Gajewskim było swego rodzaju supersensacją.
* * *
C o łączy Roberta Kościechę z byłą premier Beatą Szydło? Otóż w obu przypadkach słyszałem to samo. Jakież to poświęcenie, jaka wspaniała praca, jakie efekty... Po prostu właściwi ludzie na właściwym miejscu. I nagle - kop, którego zarówno sami zainteresowani, jak i kibice lub wyborcy nijak pojąć nie mogą. I nawet nie wiem, czy więcej splendoru daje porównanie do premier Beaty Szydło Robertowi Kościesze, czy raczej menedżerowi Get Wellu Jackowi Frątczakowi do samego Jarosława Kaczyńskiego. Chociaż nie, to przecież wiadomo. Sorki, pytanie z gatunku retorycznych. W każdym razie - broń nas Panie od jakichś pochwał, bo to może być początek końca. Tak więc - panowie, uwaga. Jeśli nasze żony zaczną nas nieoczekiwanie chwalić, diagnoza może być tylko jedna - kogoś mają na nasze miejsce.
* * *
Uczepiłem się tych trenerów dzisiaj, bo w tym tygodniu pracę stracił szkoleniowiec siatkarek Poli Budowlanych Nicola Vettori. Nie jest to - moim zdaniem - zły trener, w minionych rozgrywkach nasz zespół zajął, jako beniaminek, miejsce w środku tabeli. Może Włochowi brakowało trochę charyzmy, ale w zeszłym sezonie obroniły go wyniki. Niestety, w obecnych rozgrywkach zespół do tej pory grał tak zwaną „padakę”. Wyglądało to jak TKKF lub SKS. Chyba najlepszy komentarz dali do tego sprawozdawcy telewizyjni podczas poniedziałkowego meczu, przegranego u siebie 0:3 z KSZO Ostrowiec, kiedy zawodniczki dłuższy czas przebijały piłkę na drugą stronę siatki nie potrafiąc doprowadzić do ataku. „Kiedy to się skończy?” - jęknął jeden z nich i miał rację. I prawdopodobnie mieli też rację działacze, dziękując Vettoriemu. Choć jestem przeciwnikiem częstych roszad na fotelu trenerskim, to jednak seria porażek 0:3 na wyjazdach (i to w żenujących rozmiarach w poszczególnych setach) i teraz „dobicie” 0:3 u siebie z bardzo przeciętnym KSZO, to ostatni moment do zmiany. Inna sprawa, że sami działacze nie popisali się kompletując skład - na pierwszy, drugi i trzeci rzut oka dużo słabszy, niż poprzedni.
* * *
Z kolei działacze Elany wykazali się siłą spokoju i nie zwolnili po serii najpierw remisów, a potem porażek Rafała Góraka. I dziś nie żałują - nasi piłkarze wygrali siedem spotkań z rzędu, a na koniec zremisowali i zakończyli rundę jesienną na pierwszym miejscu w trzeciej lidze. Co nie oznacza, że w przeszłości zawsze tak bywało. Chyba najgłośniejsze było rozstanie z Grzegorzem Wędzyńskim. Oj, to była barwna postać! Jako piłkarz wyrobił sobie może nie wybitne, ale jednak jako takie, zwłaszcza na naszą piłkarską prowincję nazwisko i omotał ówczesnych działaczy wizją, że palce lizać. Długo byli cierpliwi, a o zwolnieniu chyba zadecydowała już kompletna strata cierpliwości przez kibiców. Ci nie szczędzili trenerowi cierpkich słów, nawet filmik o nim nakręcili (trzeba przyznać, że nie z gatunku chamskich, ale dowcipnych). Ich skandowanie podczas meczów (a słyszałem że pojawili się też na treningach, choć sam tego nie widziałem) już takie kulturalne nie było. W każdym razie doszło w końcu do tego, że Wędzyński został w Toruniu tylko wspomnieniem i pewnie jeszcze długo do naszego miasta nie wróci.
* * *
To już dokończę te wspomnienia jeszcze dwoma apatycznymi „aparatami”. Pamiętacie Państwo Białorusinów: Olega Małaszkiewicza (hokej, Nesta Mires) i Anatolija Bujalskiego (koszykówka kobiet, Energa)? Co do obu nie było wątpliwości, że swoją wcześniejszą pracą udowodnili, iż są znakomitymi szkoleniowcami. Ale w Toruniu udowodnili też, że powiedzenie śp. Kazimierza Górskiego „dobry trener, tylko wyników nie ma”, potrafi być do bólu aktualne.
**

POLUB NAS NA FACEBOOKU

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGL�D INTERNETU

Nie wiesz, jak skorzystać z PLUSA? Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska