<!** Image 1 align=left alt="Image 209567" >Pomysłów na to, w jaki sposób ściągnąć abonament radiowo-telewizyjny od obywateli, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji miała już wiele.
A to do drzwi pukali listonosze, a to w mediach toczyła się debata, w jaką formę ubrać tę należność, by łatwiej można by ją było egzekwować.
W postaci podatku? A może z rachunkiem za prąd? Ilu ekspertów, tyle pomysłów, a jednak do dzisiaj tęgie głowy w Sejmie nie znalazły remedium na ten problem. Jedno jest pewne - jeżeli ktoś ogląda telewizję publiczną lub słucha publicznego radia, to powinien płacić abonament. Bzdurą jest jednak przekuwanie tej opłaty np. w kolejny podatek. <!** reklama>
Dlaczego? Ponieważ korzystanie z mediów publicznych nie jest obowiązkiem. Jako obywatel mogę zrezygnować z oglądania. Nie oglądam - nie płacę. Sprawa prosta. Oczywiście, KRRiT tak łatwo nie odpuści - chodzi przecież o setki milionów (w 2012 roku do mediów publicznych wpłynęło 560 mln zł). Wydaje się, że najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby podpisanie stosownej umowy z kablówką i platformami cyfrowymi. Każdy, kto korzystałby z pakietu telewizyjnego, musiałby zapłacić za abonament. Proste? Proste. Myślę, że już po miesiącu działania takiego systemu wpływy z abonamentu wzrosłyby przynajmniej dwukrotnie.
Zanim jednak ktoś wpadnie na tak światły pomysł, przeprowadzona zostanie łapanka. Ścigać będą nas listonosz, fiskus, a na koniec może i policja. I to za co? Za oglądanie telewizji, która z misją dawno przestała mieć cokolwiek wspólnego. W zamian mamy za to prymitywną i tanią rozrywkę. A taką z powodzeniem możemy za darmo obejrzeć w każdej innej komercyjnej stacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?