<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >To się nigdy nie udaje. Bo nie sposób tak naprawdę pogodzić efektywności z dopieszczaniem wszelkich standardów, które wymalowaliśmy na sztandarach. Z tymi od praw człowieka na czele.
Oczywiście, możemy udawać i obudowywać ideologicznie stare przysłowie o tym, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecieć muszą. Ale kiedy stanie nam przed oczami konkretna sprawa, to aż zęby bolą ze wstydu. Tak się bowiem, niestety, składa, że każdy wyłom w zasadach sprawia jedno - zaraz robi się w tym miejscu bardzo paskudna dziura. Tylko problem w tym, że jeśli na te wyłomy się nie zdecydujemy, to ryzykujemy, że niebawem padnie cały mur.
Wojna z terroryzmem dotknęła ludzi Zachodu najboleśniej. Walczymy z terroryzmem? A jakże, walczymy. Ale co może demokracja, żeby bronić demokracji? Co tak naprawdę nam wolno? Bo przecież nie da się walczyć czysto - reguła takiej wojny polega na ciągłej eskalacji bólu.
<!** reklama>„Transfer” to opowieść właśnie o takich dylematach. Bo jednym z wielu prawnych oręży Ameryki po 11 września stała się możliwość cichej ekstradycji osób niepożądanych do jakichś poukrywanych „u przyjaciół” tajnych więzień. W teorii oręż jak najbardziej słuszny - bo po co trzymać jako sąsiadów ludzi, którzy mogą porwać samolot i zaatakować nasze miasta. Ale w praktyce rodzą się problemy, szczególnie, kiedy gumowe prawo napotka karierowiczostwo, bezduszność albo zwykły sadyzm.
Tak jak w przypadku Egipcjanina, który ukochał USA tak bardzo, jak swoją piękną, amerykańską żonę.
A Ameryka potraktowała go paskudnie. Nasz bohater - inżynier chemik znika podczas lotu z Afryki. Żona próbuje trafić na jakiś ślad. No i trafia. Udaje jej się ustalić, że CIA potraktowała jej męża jak wroga. A w kraju, w którym antyterrorystyczne argumenty natychmiast zamykają każdemu usta, wszystkie chwyty są dozwolone.
„Transfer” ma sporo plusów - od prezentacji różnych racji przy jednoczesnym zajęciu stanowiska (co łatwe nie jest), do ciekawej konstrukcji, bo kilka opowieści zlepia nam się tu w jedną. Ma też jednak minusy - od przewidywalności, po niepotrzebną łzawość na koniec. Plusów jest, na szczęście, więcej.No a jeden z nich to niektóre z głównych postaci dramatu. Niektóre, bo część wypadła żałośnie plakatowo. Są jednak i perełki - jak szefowa CIA (Meryl Streep) na przykład. To idealna personifikacja problemu. Kobieta, której odpowiedzialność za kraj poplątała się z własną karierą i strachem przed odpowiedzialnością.
Kobieta, która zdecydowanie za szybko uwierzyła w to, że siedząc za swoim wielkim biurkiem zdobyła - wobec ludzi, z którymi się styka - uprawnienia pana Boga.
„Transfer”, reż. Gavin Hood
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?