Cała wieś płacze po proboszczu. W Toruniu też o nim nie zapomną

[break]
Zaledwie siedem miesięcy wystarczyło, aby ksiądz Jacek Kwiatkowski zjednał sobie parafian z Łążyna i okolic. Proboszczem został 1 lipca 2015 roku. Wcześniej przez wiele lat był wikarym w parafii Matki Boskiej Zwycięskiej w Toruniu oraz twórcą i dyrektorem Muzeum Diecezjalnego. Zmarł w poniedziałek 8 lutego w wieku 47 lat.

- My płaczemy tak, jakby zmarł nam ktoś z rodziny - mówi Izabela Błaszkiewicz z Łążyna. - Był rewelacyjnym księdzem. Miał świetny kontakt z dziećmi. Moje 9-letnie bliźniaki chętnie zaczęły chodzić do kościoła. Potrafił tłumaczyć Ewangelię w prosty sposób. Nigdy się nie wywyższał. Był normalnym, fajnym księdzem. We wtorek miała być przeprowadzona zbiórka krwi dla proboszcza. Wiele osób się przygotowywało. Ta śmierć jest dla nas szokiem i ciosem. Szokiem, bo to był młody, postawny mężczyzna, a ciosem, bo w ciągu pół roku dał się bardzo polubić. Przyciągnął ludzi do kościoła. Na pewno w naszej pamięci zostanie na długo. Cały czas nie możemy się otrząsnąć.

Podobnie wypowiada się wielu mieszkańców Łążyna. Nie mogą pogodzić się ze śmiercią proboszcza. Dobrze z księdzem współpracowało się również dyrektorce miejscowej szkoły.

- Byłam bardzo zadowolona, że ks. Jacek Kwiatkowski został tutaj proboszczem - mówi Monika Stafiej, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Łążynie. - Tym bardziej że przez 16 lat był wikarym w mojej parafii przy ulicy Podgórnej w Toruniu. Współpraca układała się świetnie. Pięknie się wkomponował w społeczność lokalną. Był osobą niesamowicie otwartą. Prowadzimy w szkole akcję „Czytanie łączy pokolenia”, więc czytał też dzieciakom. W czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ksiądz zorganizował w kościele śpiewanie kolęd. Wszyscy jesteśmy zaskoczeni i nie możemy się pogodzić z jego śmiercią.

Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się w piątek 12 lutego o godz. 16 w Łążynie. W sobotę o godz. 8.15 odbędzie się msza św. Po niej przejazd do Radoszek k. Brodnicy, gdzie ksiądz zostanie pochowany.