Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopaki z przedszkola

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Polska w tym czasie już nie zamiera. I nie dyskutuje po świt blady, czy Rodowicz była lepsza, czy Sipińska bardziej blond. Polska i owszem, festiwale dalej lubi, ale problem ma z nimi spory. Bo przede wszystkim nie bardzo wiadomo, dla kogo te festiwale w ogóle są. No bo co łączy słuchaczy Jerzego Połomskiego i taneczno-komputerowych gwiazdek świeżego chowu?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Polska w tym czasie już nie zamiera. I nie dyskutuje po świt blady, czy Rodowicz była lepsza, czy Sipińska bardziej blond. Polska i owszem, festiwale dalej lubi, ale problem ma z nimi spory. Bo przede wszystkim nie bardzo wiadomo, dla kogo te festiwale w ogóle są. No bo co łączy słuchaczy Jerzego Połomskiego i taneczno-komputerowych gwiazdek świeżego chowu? Kompletnie nic, poza wyrzekaniem fanów jednych na drugich i odwrotnie. No a poza tym trudno się w ogóle połapać w tym, ile tak właściwie tych festiwali dzisiaj mamy, bo wojna telewizyjna zafundowała nam ich całą masę, a oczywiście każda stacja najbardziej swój festiwalek chwali. Choć najcenniejszą markę ma jednak chyba ten, który straszył w miniony weekend. Festiwal opolski.

A więc jak zwykle było trochę wpadek, trochę zadęcia, muzykowanie od Sasa do Lasa, no i oczywiście sporo świętowania wokół szlagierów i ludzi z epok minionych - co akurat pomysłem jest niezłym, akuratnym na festiwal polskiej piosenki. Publika zresztą jak zwykle głosowała rękami i nogami, kto jest prawdziwą gwiazdą, a kto nadmuchaną, więc dla każdego kto to oglądał, wszystko było jasne. Jeśli oglądał, bo sama formuła festiwalu piosenki jest lekko reliktowa, nie pasująca do czasów galopującej specjalizacji i powszechnej dostępności dóbr. Do tego krucho było w tym roku z gwiazdami, a nawet gwiazdkami - można było sobie pooglądać człowieka zwanego Mieczem oraz artystyczną dziatwę, czyli synów i córkę słynnych wokalistów, ale tak naprawdę odblask naszego rynku muzycznego był tu dosyć karykaturalny. W trakcie debiutów próbowano zaś łączyć ogień z wodą, więc debiutanci śpiewali stare przeboje. Pomysł do bani - bo zdaje się, że szukamy osobowości scenicznych, a nie kalkomanii - a do tego prowadzących do kuriozalnych sytuacji, gdy sympatyczny 15-latek z Mogilna odśpiewywał „Białą flagę” Republiki, czyli utwór człowieka życiowo mocno doświadczonego. Kiedy więc pytał ze sceny, gdzie są jego przyjaciele z dawnych lat, to miałem przed oczami chłopaków z przedszkola. Ale i tak mogileński Kumka Olik przynajmniej zaserwował nam coś swojego, bo spora grupa innych wykonawców muzycznie grała to, co teraz „ludożerka” łyka najlepiej, więc zespoły nieco mi się myliły.

<!** reklama right>No, oczywiście był jeszcze kabareton... Te opolskie wyścigi satyryków nigdy mnie jakoś nie śmieszyły, a tu proszę - Andrzej Rosiewicz rozbawił mnie do łez. Tyle że miałem później kaca, bo był to taki paskudny śmiech z cudzego nieszczęśnica. No bo kto mu pozwolił się błaźnić? Chyba ktoś, kto wyjątkowo nie lubi Zbigniewa Ziobry. Rosiewicz swoimi peanami zrobił mu większą krzywdę niż dziesięciu harcowników z SLD. Pioseneczka była tak żenująca, że gdyby nie wyśpiewywał jej Andrzej Rosiewicz, to pomyślałbym, że to jakaś wyrafinowana parodia. Ale niestety śpiewał ją Andrzej Rosiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska