Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choćby nie wiem co, on mnie nie dostanie!

Redakcja
O kolejnym starciu z chorobą nowotworową rozmawiamy z Anną Borolewską, pacjentką Oddziału Klinicznego Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 215090" >
O kolejnym starciu z chorobą nowotworową rozmawiamy z Anną Borolewską, pacjentką Oddziału Klinicznego Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Boi się Pani rozmawiać o raku?

Nie, absolutnie nie. Co chciałaby pani wiedzieć o mnie? Jestem chora drugi raz. Po raz pierwszy zachorowałam w 2009 roku. Wtedy udało się zachować pierś, przeszłam chemioterapię, radioterapię. W kwietniu zachorowałam po raz drugi, guz znaleziono w drugiej piersi. Miesiąc temu usunięto mi go, a teraz pojawiły się dwie kolejne zmiany. Tym razem piersi nie uda się zachować, ale po zakończeniu leczenia poddam się rekonstrukcji.

To znaczy, że lekarze wszczepią implant?

Hmm... Mam wrażenie, że myli się rekonstrukcję po mastektomii, po raku, gdy nie ma całej piersi, gdy zupełnie nic z niej nie zostaje, z odtwarzaniem mającym upiększyć kobietę. W tym pierwszym przypadku najpierw trzeba rozciągnąć skórę, a robi się to poprzez wszczepienie ekspandera.
Kolejna sprawa - sutek. Odtwarza się go np. w postaci tatuażu, ale robi się także przeszczepy z warg sromowych. Powtarzam - to nigdy nie jest jedna operacja. Jest jeszcze jeden istotny szczegół. Po radioterapii skóra robi się delikatniejsza, taka pergaminowa, więc choćby z tego tylko powodu, nie ma możliwości uzyskania natychmiastowego efektu. Co innego jest, gdy Angelina Jolie usuwa sobie zdrowe piersi i pod skórę wszczepia implanty. W Centrum Onkologii też się robi takie operacje, moja znajoma przeszła podobną, ale nie u każdej kobiety jest możliwy taki zabieg.
Jak długo potrwa proces rekonstrukcji u Pani?
Lekarze przygotowują mnie, że może to być nawet około 6 lat.

Długo...

Od kilku dni żegnam się z piersią... Zdjęcie w Pani gazecie będzie ostatnim przed operacją. Chciałabym je zachować, na pamiątkę...

Pamięta Pani swoją pierwszą wizytę w tym szpitalu?

To było krótko przed Bożym Narodzeniem w 2009 roku. O tym, że mam raka, dowiedziałam się tuż przed Wigilią...

?!

Lekarz był delikatny, bardzo chciał zatrzymać tę wiadomość do okresu poświątecznego, ale ja jestem za bardzo dociekliwa. Znalazłam się na oddziale. Od razu poczułam atmosferę takiego szczerego zakumplowania się pacjentek. Do dziś mam bliski kontakt z trzema paniami poznanymi ponad trzy lata temu. Odwiedzamy się, nocujemy u siebie. To są bardzo trwałe przyjaźnie, utwierdzone wspólnym znoszeniem najtrudniejszych momentów w chorobie, między innymi, chemioterapii.

Która też powoduje straty...

Przyszłam do szpitala jako długowłosa blondynka. Pewien fantastyczny lekarz w pewnym sensie wymusił na mnie obcięcie włosów jeszcze przez chemioterpią. Jestem mu za to wdzięczna. Gdy tylko mnie widział, drążył temat: „Pani Aniu, kiedy idzie pani do fryzjera?”. A ja chodziłam po oddziale i gubiłam wszędzie jasne pukle. W końcu uległam. Znajoma fryzjerka wymyśliła dla mnie świetną, krótką fryzurkę, a potem znalazłam bardzo fajną perukę. Włosy odrosły, ale pod wpływem chemii są znacznie ciemniejsze.

Kiedy zaczyna się myśleć o śmierci?

O śmierci nie myślę. Gdy rak zaatakował po raz drugi, przyszła taka refleksja, na ile starczy mi sił, by pokonać chorobę w sobie. Obawiam się też, że mastektomia odbierze mi na chwilę tę moją ikrę. Zresztą każda z nas różnie znosi chorobę. Na przykład znajoma z Golubia-Dobrzynia zmobilizowała się, by jak najszybciej zabezpieczyć przyszłość syna...

A Pani?

Napisałam testament po pierwszej operacji, ale ta zapobiegliwość wynikała także z moich zawodowych obowiązków. Działam w branży ubezpieczeniowej, prowadzę szkolenia na temat sukcesji i postępowania spadkowego. Co ciekawe, dopóki się jest na oddziale, jest motywacja do życia, do działania, a nawet odprężenie. Dramat zaczyna się w domu. Wtedy odbiera się telefony i słyszy się płacz. Wiele razy podnosiłam koleżanki na duchu, robiłam to także na prośbę lekarza.

I nie było płaczu do czyjejś słuchawki?

Nie, ale płakałam dwa razy z bezsilności, z niezrozumienia przez otoczenie, raz z bólu. A poza tymi sytuacjami, jakkolwiek to zaskakująco zabrzmi, rak zmienił jakość mojego życia na lepsze. Stał się w pewnym sensie wyzwoleniem. Ludzie mówią, że dopiero teraz mam błysk w oku. Kto nie zachorował na śmiertelną chorobę, ten nie poczuje, jakim darem jest życie. I nie korzysta z niego, przesypia je, spędza z pilotem w ręku. Ja teraz dopiero czerpię z każdej chwili. Pracuję za dużo, to się zgadza, ale obiecuję sobie, że przystopuję...

I jeszcze, że „nie wejdę mentalnie w rolę pacjenta”.

To by znaczyło, że dziadostwo, które mnie atakuje, wzięło nade mną górę. Gdy byłam dzieckiem (rak zabił moją mamę, kiedy miałam osiem lat), mówiłam sobie, że choćby nie wiem co, on mnie nie dostanie. Nie zmieni mojego charakteru ani trybu życia. Operacja operacją, ale po rehabilitacji wróciłam do pracy w niepełnym wymiarze godzin. Szłam jak burza. W wolnych chwilach jeździłam konno, uprawiałam jogę, pływałam - same plusy, bo po chemioterapii nie trzeba włosów suszyć, i robię to nadal. Pamiętam, że raz przesiliłam rękę, która zaczęła puchnąć i boleć (to skutki usunięcia węzłów chłonnych). Lekarz kiedyś zażartował, że po operacji należałoby mnie ubezwłasnowolnić, a później celowo usuwał mi szwy etapami, żebym nie przedobrzyła z aktywnością. Zdarzają się jednak pacjentki pielęgnujące swoje nieszczęście. To chyba nie najlepsza postawa, bo w tej chorobie liczyć można tylko na siebie.

Bo koleżanki też odchodzą...

Odeszły trzy. Niewyobrażalnie ciężkie przeżycie. Czułam więc opory, by przyjaciółkom zdradzić, że mam powtórne rozpoznanie raka. Są wrażliwe, drżą na myśl o tym, że rak i do nich wróci. Mogą pomyśleć: „Jeśli Ani się to przytrafiło, to co dopiero mnie”, więc nie mówię.

I zostaje Pani z sama cierpieniem.
W pewnym sensie tak...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska