Choroba uchroniła ich przed karą

Według Andrzeja Maciążka z Polskiej Izby Ubezpieczeń, liczba 41 procent kierowców, którzy oszukują ubezpieczycieli jest znacznie zawyżona.

- Poza tym, jeżeli ktoś zadeklarował na przykład, że autem nie będzie jeździł syn poniżej 25 roku życia, a potem dał mu kluczyki, to też na pewno oszukał. Ale jeżeli syn nie brał udziału w żadnej stłuczce, czy wypadku, to taka sytuacja nie miała wpływu na wysokość wypłaconego kiedyś odszkodowania. Czy takie sytuacje również były brane pod uwagę? - zastanawia się dyrektor Andrzej Dys z toruńskiej Warty. - Z drugiej strony doskonalą się ubezpieczeniowi oszuści, muszą dokształcać się również pracownicy firm ubezpieczeniowych.

<!** reklama left>Oszustwa ubezpieczeniowe to jednak problem, z którym trzeba walczyć. Choćby dlatego, że koszty nieuzasadnionych wypłat ponoszą uczciwi klienci.

Cała nadzieja w elektronice

- Czekamy na całkowite uruchomienie elektronicznej Centralnej Ewidencji Pojazdów - mówi Andrzej Maciążek. - Na jej podstawie będzie można zbudować bazę danych o ubezpieczonych autach i wypłaconych ich właścicielom odszkodowaniach. To pozwoli na wyeliminowanie kilku polis na jeden pojazd, da możliwość przyjrzenia się kierowcy, który w ciągu roku ma na przykład kilka kolizji w tym samym miejscu i pozwoli sprawdzić, czy przypadkiem specjalnie nie ustawia się tam licząc na wypadek z cudzej winy.

Podstawiony poszkodowany

Internetowa baza nie załatwi problemu do końca. Przestępcy są bowiem sprytni. Jednemu z towarzystw udało się rozpracować gang i doprowadzić do prokuratorskiego śledztwa dotyczącego umyślnego tzw. bicia aut. Okazało się, że jeden z podejrzanych wielokrotnie pobierał odszkodowania za szkody komunikacyjne. Sprawa została jednak umorzona, nim dotarła do sądu, ponieważ organizatorzy oszustw wykorzystywali do tego celu tak zwane słupy, czyli podstawiane osoby.

Nie można było nawet postawić im zarzutów, ponieważ specjalnie wybrano takich ludzi, którzy cierpieli na Alzheimera oraz choroby psychiczne.