Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekam, aż urośnie

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Kiedy usłyszałem ten nieszczęsny banał „to nie jest jego koronna konkurencja”, już wiedziałem, że będzie źle. Ale było gorzej.

<!** Image 1 align=left alt="Image 17546" >Kiedy usłyszałem ten nieszczęsny banał „to nie jest jego koronna konkurencja”, już wiedziałem, że będzie źle. Ale było gorzej. Polski sportsmen uprawiający short track jechał sobie statecznie na ostatnim miejscu i nawet jak była okazja, żeby zaatakować, to w ramach idei olimpijskiej poprzestawał na uczestnictwie. Król fair play. Aż dziw bierze, że nikt jeszcze nie wpadł na pomysł, żeby taki facet po prostu zwracał pieniądze, które podatnicy utopili w jego wycieczce do Turynu.

Ale tak poważnie - zimowa olimpiada to świetna okazja, żeby zimowego sportsmena zmienić w gwiazdę pop. A potem wyciskać z niego i dla niego masę pieniędzy. Problem w tym, że prawdziwą gwiazdą może zostać tylko taki sportowiec, który ma na koncie realny sukces. Sam marketing nie wystarczy. Publika głupia nie jest i tylko denerwują ją idiotyzmy naszych komentatorów, którzy pieją, że sukces to miejsce w pierwszej dziesiątce. Bo sukces to medal, a nie jakieś punkty. To medal gra w reklamach, a nie dyplom za dziesiąte miejsce.

Oczywiście zawsze mieliśmy deficyt zimowych medali i zimowych gwiazd. Wojciech Fortuna idolował w czasach, kiedy miało to zupełnie inny charakter, Adam Małysz idolem wielkim powoli być przestaje.

No a reszta? Skoczkowie to miłe chłopaki, ale wyjątkowo niewymowne. W roli gwiazdy świetnie sprawdzałaby się Justyna Kowalczyk, ale tak dmuchano balon z nadziejami na jej sukces, że teraz kiepsko to wygląda. Jagna Marczułajtis też ma prawie wszystko - efektowne zewnętrze, potwierdzone sesją w piśmie dla bardzo męskich mężczyzn, melodramatyczny rodowód, od małżeństwa z zapomnianym blond łyżwiarzem po dziwne znajomości, no i naturalny wdzięk. Na razie nie ma tylko medalu. Zgrabnie próbowano wykreować na pop-gwiazdy rodzinę Ligockich, zmajstrowano im m.in. świetną reklamówkę dla dziatwy - pokazując, że nie trzeba być pięknym, żeby prowadzić odjechane życie. Ot, taka fajna gromadka superhobbitów, co to fruwają po nieboskłonie w śmiesznych strojach. Tyle że znowu zabrakło kropki nad i. No bo kto kupi te chipsy, zachwalane przez ludzi, co nawet do finału nie weszli? Pewnie te chipsy takie sobie. Jak na razie, zamiast pop-idoli mamy za to nadmiar antyidoli w rodzaju Pawła Zygmunta, obrażonego na dziennikarza o to, że ten śmiał mu wytknąć fatalną jazdę i fatalne miejsce. A przecież tak się starał.

No cóż, wrócimy do tematu przy okazji następnej olimpiady. Przez cztery lata może ktoś urośnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska