Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czułem się tak, jakbym odbierał kondolencje - mówi P. Bomastek

Dariusz Łopatka
Rozmowa z PRZEMYSŁAWEM BOMASTKIEM, byłym hokeistą, a także kapitanem Nesty Karaweli Toruń, drużyny, która w miniony poniedziałek została wycofana z rozgrywek o mistrzostwo kraju.

Rozmowa z PRZEMYSŁAWEM BOMASTKIEM, byłym hokeistą, a także kapitanem Nesty Karaweli Toruń, drużyny, która w miniony poniedziałek została wycofana z rozgrywek o mistrzostwo kraju.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198036" sub="- Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, a ktoś nam to zabrał - mówi Przemysław Bomastek (z lewej) [Fot.: Jacek Smarz]">Sytuacja hokeja w Toruniu została wyjaśniona. Co w takim przypadku, gdy zespół został wycofany, stanie się z Przemysławem Bomastkiem?

Nie wiem, co powiedzieć. W poniedziałek spotkaliśmy się na lodowisku, w szatni, z chłopakami. Porozmawialiśmy o tym, co kto ma w planach. Ja, powiem szczerze, nie wiem sam, co robić dalej.<!** reklama>

Cała drużyna, każdy z Was, została postawiona przed faktem.

Niestety, obecnie w Toruniu pojawiło się kilkanaście nowych osób ze statusami bezrobotnych. Kilku zawodników zapewne dalej będzie szukało przygody z hokejem. Mówię o przygodzie, a nie o karierze, gdyż kariera to w polskiej lidze za duże słowo. Inni zajmą się pewnie jakimiś interesami.

Być może za szybko o tym rozmawiamy, ale jaki ma Pan plan? Bierze Pan pod uwagę założenie firmy, a może pozostanie przy hokeju, jako szkoleniowiec?

Nie. Myślę, że do szkolenia młodzieży nie miałby raczej cierpliwości. Jestem dość impulsywną osobą, choć nie wykluczam pracy, jako szkoleniowiec. Wraz z żoną zastanawiamy się jednak, co robić dalej.

Ostatnie spotkanie z drużyną w szatni zapewne nie było miłe...

Rzeczywiście, trudno było szukać uśmiechów, chociaż jesteśmy zżytą paczką osób i znamy się nie od dzisiaj. Z niektórymi chłopakami gramy już kilkanaście lat, więc znamy się jak „łyse konie”. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, a ktoś nam to wszystko zabrał.

Macie pretensje - o to, że drużyna została wycofana z ligi, że w klubie od zawsze brakowało pieniędzy - do konkretnych osób?

Rozmawiałem z wieloma osobami - przyjaciółmi, znajomymi i kibicami. Czułem się tak, jakbym odbierał kondolencje od tych wszystkich osób. Obwiniać wiadomo kogo można, ale szkoda słów.

Czy myśli Pan, że hokej w Toruniu się odrodzi?

Nie wiem, co przez to rozumieć. Włodarze klubu zapowiadają, że chcą wyprowadzić spółkę na prostą i od nowego sezonu wznowić grę w pierwszej lidze. Tylko pytanie, czy spółkę uda się „wyprostować”, a po drugie, czy znajdzie się odpowiednia liczba zawodników, aby grać w pierwszej lidze. Gdybyśmy spojrzeli na skład naszej drużyny, z ostatniego meczu, to było nas osiemnastu, w tym trzech obcokrajowców i trzech chłopaków z Gdańska, Warszawy i Gorzowa (Marek Wróbel, Michał Porębski i Piotr Husak - przyp. red.). Na dobrą sprawę torunian zostało dwunastu. Kilku z nich może wyjedzie grać gdzie indziej, może kilku innych zajmie się pracą nie związaną z hokejem i nie będą chcieli wrócić do gry, trudno powiedzieć, co będzie dalej. Działacze chwalą się tym, że Sokoły to mistrzowie Polski wśród juniorów, ale warto się zastanowić, jaką przyszłość mogą oni wiązać z hokejem, kiedy w Toruniu nie ma drużyny seniorów? Jaką przyszłość mogą wiązać z tą dyscypliną, skoro przez lata, bez przerwy, klub borka się z kłopotami finansowymi? Ci chłopcy, którzy mają po 17, czy 18 lat, kierunkują swoje drogi życiowe, a w takiej sytuacji raczej nie postawią na hokej.

Dziwić może pewność, z jaką działacze mówią o uregulowaniu wszystkich długów i starcie w pierwszej lidze, już w kolejnym sezonie.

Dokładnie. Daj Boże, aby znaleźli się chłopcy chętni do gry w hokeja i oby było ich dużo, bo Toruń zasługuje na ten hokej. Pokazał to ostatni mecz. Jest tutaj wiele osób, którym zależy na tej dyscyplinie sportu i ją kochają.

A jak jest z Pana miłością do hokeja, do gry, czy nawet do przebywania w szatni?

Od kilkunastu lat grałem w hokeja i tym żyłem, teraz pozostała pustka.

Dalej będzie Pan szukał gry, czy rozstaje się z łyżwami?

W połowie ubiegłego sezonu otrzymałem fajną propozycję gry poza Toruniem (w Krakowie - przyp. red.). Zdecydowałem się jednak na grę tutaj. Nie wiem, zastanawiam się nad tym, czy zrobiłem dobrze, czy źle. Teraz natomiast trudno podjąć decyzję z dnia na dzień. Muszę się z tym oswoić, ochłonąć i wtedy pomyśleć, co dalej robić. Wiem tylko tyle, że kilka dni temu ktoś zgasił nam światło.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję. Ze swojej strony chciałbym podziękować wszystkim naszym kibicom, a także panom Andrzejom - Gajkowi i Kończalskiemu - za próby ratowania hokeja w Toruniu.


List otwarty do Prezydenta Miasta Torunia

Oto list otwarty, który otrzymaliśmy od Zdzisława Buczela, wieloletniego działacza hokejowego, a obecnie członka Wydziału Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.

Oświata, inwestycje - wszystko zagrożone. Jak dalej tak pójdzie, to zostanie nam goły dotyk na gotyk. Obserwując ostatnie nerwowe poczynania ludzi z tzw. „Czerwonego Domku” świadczą o stagnacji i głębokiej regresji. Widać jak na dłoni, że Czas Gospodarza się kończy wraz z kolejnymi administracyjnymi decyzjami w tym m.im. o likwidacji najstarszej dyscypliny sportu - Hokeja na Lodzie.

Z wielką obawą kupuję dzienniki donoszące o kolejnych klęskach wybranych demokratycznie władz, o rozsypce żeńskiej koszykówki. W 2001 roku po upadku MKSHnL-u trzech zapaleńców - Wojciech Rydlewski, Leszek Minge oraz moja skromna osoba - dzięki wsparciu wielu większych i mniejszych przedsiębiorców odtworzyliśmy hokej. To wówczas zaczęła się metropolitarna współpraca z Bydgoszczą. Tacy zawodnicy jak Korczak, Sokół, Orzeł czy Proszkiewicz kładli podwaliny do dzisiejszych idei - sport łączy, a nie dzieli. Dzisiaj hokej, a jutro kto? Koszykarki, piłkarze, hokeiści na trawie, czy inne dyscypliny.

Brak spójnej polityki rozwojowej skutkuje takimi, a nie innymi wynikami. To, co Pan uczynił z hokejem, to wyłom z 779-letniej historii Torunia - miasta Kopernika, tolerancji w rozwoju. Nam, normalnym zjadaczom chleba - pozostaną puste sportowe hale, boiska oraz satysfakcja z pokazywania tego, co z podatków naszych zostało zbudowane. Moja skromna osoba wraz z grupą zapaleńców, jak powyżej, budowaliśmy coś, co zdawało się niemożliwe do odbudowania - robiliśmy to z przekonania, kosztem wyrzeczeń, bez apanaży, ciepłych siedzisk, biur, infrastruktury itp. Z lat tych pozostała satysfakcja z pełnych trybun, IV miejsca w PLH oraz Pucharu Polski wywiezionego z Nowego Targu.

W latach 70-tych na estradach występował rockowy zespół SBB (Szukaj, Buduj, Burz) - zespół przetrwał, a władze z premedytacją szukały wyborców, budowały obiekty i burzą nadal to, co powstało z naszych podatków.

Dyscyplina z ogromną tradycją, z wieloma olimpijczykami, ustami Dyrektora Wydziału Sportu została zlikwidowana. Nic to, że z dnia na dzień pozbawiono środków do życia co najmniej trzydziestu ludzi, że odebrano fanom radość z oglądania spotkań ligowych. Hasło promocja przez sport legła w gruzach - decyzja Pana Więckowskiego stawia również pod znakiem zapytania rozwój hokeja młodzieżowego. Panie Prezydencie, jest jeszcze czas, by ratować hokej. Wystarczy jeden podpis.

Przy okazji pragnę serdecznie podziękować miłośnikom tej dyscypliny, Panom Andrzejom - Gajkowi i Kończalskiemu, za próbę wyjścia z impasu.

Reasumując proszę o ponowne przeanalizowanie podjętej decyzji.

Zdzisław Buczel

Zdzisław Buczel jest wieloletnim działaczem toruńskich klubów. W tym roku został uhonorowany złotą odznaką PZHL-u.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska