- Tempo wprowadzania zmian to brak szacunku dla uczniów, nauczycieli i wszystkich pracowników szkół oraz nas-rodziców. To niedopuszczalne, żeby dzieci cierpiały przez kaprysy i arogancję władzy – czytamy na ulotce, która od kilku dni jest rozprowadzana w toruńskich szkołach.
Jej autorami są zwykli rodzice, niestowarzyszeni w żadnych organizacjach czy ruchach. Nie chcą reformy edukacji w forsowanej przez PiS formie, sprzeciwiają się kumulacji roczników w liceach w 2019 roku i indoktrynacji politycznej podczas lekcji historii. Namawiają do strajku rodzicielskiego 10 dnia każdego miesiąca. Teraz będzie to najbliższy piątek.
Czytaj też: Słony rachunek za kopertę
- Zainspirowaliśmy się tym, co przed miesiącem stało się w Gdańsku. My nie mogliśmy się wówczas włączyć, bo w kujawsko-pomorskiem 10 lutego trwały ferie – opowiada Monika Chmarzyńska, torunianka i zwolenniczka rodzicielskiego strajku. - Nie wiemy, jak wielu rodziców odpowie na nasz apel, jak wiele dzieci 10 marca nie pojawi się w szkołach. Chodzi jednak o to, że nie możemy milczeć, że musimy wyrazić swój sprzeciw. Zatrzymanie dzieci w domach przez jeden dzień w miesiącu będzie naszym wołaniem o głos.
Efekty strajku w Gdańsku były różne: w niektórych szkołach – szczególnie gimnazjalnych – na lekcje przyszło zaledwie 20 proc. uczniów, w innych frekwencja nie odbiegała zbytnio od normy. Organizatorzy protestu na Wybrzeżu są przekonani, że w najbliższy piątek będzie on znacznie mocniejszy.
Względy praktyczne
- Moja córka chodzi do piątej klasy, ale 10 marca nie pójdzie do szkoły. Zabieram ją do Warszawy, tym razem do Muzeum Narodowego – deklaruje Monika Chmarzyńska. - Tak będę robić 10 każdego miesiąca aż do czerwca. Nie ukrywam, że liczę na podobną postawę ze strony innych rodziców. Myślę, że i w Toruniu jest wiele osób przeciwnych temu, co się wyrabia z polską szkołą.
Dzieci, które 10 marca w ramach rodzicielskiego strajku nie pójdą na lekcje, w poniedziałek przyniosą swoim wychowawcom usprawiedliwienia. Będzie w nich napisane wprost, że nieobecność ucznia spowodowana była sprzeciwem wobec zmian w ustroju edukacji.
Przeczytaj także: Rozbudowa basenu przy Bażyńskich
- My nie bronimy gimnazjów, my ratujemy nasze dzieci przed złą szkołą - podkreśla Monika Chmarzyńska.
Jaką skalę protest osiągnie w Toruniu, przekonamy się w piątek. W dużej mierze zadecydować mogą o tym względy praktyczne - czy rodzice będą mieli z kim zostawić dzieci, gdy nie zdecydują się nie posyłać ich do szkoły.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?