Czy chcemy mieć w Toruniu osiedle z okupantem w nazwie?

Podoba się Panu nazwa JAR używana dla terenów inwestycyjnych w północnej części Torunia?
Nie! I bardzo boleję nad tym, że zgodnie z oficjalnym nazewnictwem używa się jej bezkrytycznie. W mediach - w tym często w „Nowościach” - i w oficjalnych komunikatach miejskich pojawiają się informacje, że coś się dzieje „na JAR-ze”, czyli... terenie po byłej Jednostce Armii Radzieckiej! Sporo czasu minęło, a w nas szacunek (a może respekt?!) przed radzieckim pozostał. Może warto podjąć publiczną dyskusję w sprawie wniosku do nowej Rady Miasta o zmianę nazwy tego osiedla?[break]
Co w takim razie Pan by zaproponował?
Chociażby zmianę z „JAR” na „Jar”. Fonetycznie to samo brzmienie, ale merytorycznie dzięki temu będzie się można odciąć od schedy po Armii Radzieckiej, kojarząc w przyszłości te grunty z jarem - terenem zakrzaczonym i zadrzewionym. Kontynuując obecne nazewnictwo wystawiamy Armii Radzieckiej wielki pomnik w postaci osiedla. Nazwę tę będą powtarzali tutejsi i obcy, współcześni i przyszli. Ja osobiście chciałbym zapomnieć o „dobrodziejstwie”, jakie na Polaków spłynęło od tej armii. Nasza historia współczesna nie może wymazać z pamięci istnienia tej formacji i jej czynów dobrych i złych, ale pamiętajmy, że w Toruniu wojska te pełniły rolę okupacyjnego intruza i teren, który wiele lat bezpłatnie użytkowały, nie powinien nosić ich imienia!
Te grunty mają już swoją nazwę. Zanim po wojnie zajęli je Sowieci, przez wiele dziesięcioleci były osadą Lisi Ogon. Może przez szacunek dla tradycji warto by do tej nazwy wrócić?Jak najbardziej. Moja propozycja ma jednak na względzie to, że w świadomości wielu torunian utrwaliło się już, że te tereny są Jarem. Taka nazwa od lat pojawia się m.in. w oficjalnych dokumentach, proponuję więc Jar zamiast JAR-u tylko i wyłącznie dlatego. Gdyby mimo wszystko udało się jednak przywrócić nazwę historyczną, to ja jestem zdecydowanie za powrotem do tradycji.