Czytelny sygnał z Leszna

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/kabat_slawomir.jpg" >Druga eliminacja żużlowej Grand Prix w Lesznie była wyjątkowo atrakcyjna i udana dla polskich kibiców. W finale wystąpiło dwóch Polaków, a stawka walczących o zwycięstwo tasowała się na każdym okrążeniu. Kolejny raz okazało się, że gdzie dwóch (biało-czerwonych - Gollob i Hampel) się bije, tam trzeci (Holder) korzysta.

Zacięta rywalizacja Polaków o podium tylko dobrze wróży tegorocznemu cyklowi. Różnica między prowadzącą trójką Hampel - Hancock - Gollob wynosi zaledwie dwa punkty. Kibice i dziennikarze po finałowym biegu w Lesznie ruszyli z krytyką na naszego byłego mistrza świata, który ich zdaniem jechał zbyt agresywnie i dwukrotnie zablokował drogę Jarosławowi Hampelowi. Zarzutów zapewne by nie było, gdyby Gollob wygrał turniej albo zawody odbywały się poza Lesznem, skąd pochodzi Hampel. Najważniejsze: nikt nie ucierpiał na zdrowiu. <!** reklama>

Cieszy mnie, że działacze z Leszna dali wyraźny sygnał władzom BSI, zapowiadając turniej jako „ostatnie starcie na Smoczyku”. GP odbywało się tam przez pięć lat, a każde zawody kosztowały miasto i klub około 2 mln zł. Choć gospodarze mają swojego bohatera, to co roku spadała frekwencja na trybunach, a organizatorom trudno było zbilansować budżet.

Takich problemów nie mają na razie w Toruniu, gdzie bilety na Grand Prix sprzedają w ciągu trzech dni, a 5-letnia umowa na organizację GP wygasa w 2014 roku. Władze Bydgoszczy z kolei pertraktują z BSI zaproszenie najlepszych żużlowców świata, ale - jak twierdzą - nie za wszelką cenę. I słusznie!