"Jeszcze się z tym nie pogodziłem. Żużlowi poświęciłem przez ostatnie cztery lata bardzo dużo czasu. Opuszczałem szkołę, zawalałem naukę - wszystko po to, by być na stadionie, skupić się na uprawianiu sportu. A teraz? Jestem w domu, muszę zająć się czymś innym, przestawić się na inny tryb życia."
"Nie byłem wprowadzony w śpiączkę, ale faktycznie, dwa tygodnie mi wypadły z życia. Nie pamiętam ich do dzisiaj. Nawet gdy oglądałem nagranie z wypadku, nic sobie z niego nie przypomniałem."
"Neurolog ocenił na podstawie wyników badań, że przy moich kłopotach z pamięcią przy każdym kolejnym uderzeniu, nawet już niekoniecznie wstrząsie mózgu, grozi mi padaczka. A w tym sporcie uderzenia są nieuniknione. Dlatego musiałem skończyć karierę."
"Przyznam się, że nie interesowałem się kompletnie żużlem, nie byłem na żadnym meczu, gdy poszedłem na pierwszy trening szkółki. Nie miałem pojęcia, że prawą nogę trzyma się na haku, pokazał mi to Mirosław Kowalik."
To tylko fragmenty wypowiedzi Dawida z rozmowy, którą zamieścimy w piątek w papierowych "Nowościach" i na stronie "www.nowosci.com.pl" (szersza wersja wywiadu - w Internecie). Zapraszamy do lektury!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?