Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata w sprawie debaty

Redakcja
red
Sens wydawania publicznego grosza na tego typu produkcje rzeczywiście jest wątpliwy. Jaka jest społeczna korzyść z oglądania za publiczne pieniądze jak kandydatka Ogórek uroczo trzepocze rzęsami, a kandydat Braun snuje idiotyzmy o niemiecko-rosyjskim kondominium pod żydowskim zarządem?

Do ciekawej wymiany ciosów na wielkie argumenty i małe złośliwości doszło w sprawie prezydenckiej debaty telewizyjnej. Jacek Żakowski w „GW” wypalił z grubej rury: „Nie upokarzajcie w TVP demokracji”. Idzie o to, że idea telewizyjnej debaty, w której zaprezentują się wszyscy kandydaci, na każdego więc wypadać będzie po kilka minut, to kpina z demokracji, bo w takiej formule jakakolwiek rzeczowa dyskusja nie jest możliwa, będzie to więc „cios nie tylko w powagę, ale także w racjonalny trzon demokracji”. No, kiedy już mowa o trzonie demokracji, to nie ma żartów. Na koniec publicysta zaapelował do wszystkich świętych z KRRiT, PKW i sztabów wyborczych, by namawiali TVP do rezygnacji z takiego „politycznego cyrku”. Odpór Żakowskiemu dał wicedyrektor TVP1 Andrzej Godlewski, wywodząc, że skoro jest 11 kandydatów, to każdy z nich ma prawo udziału w debacie, wbił też szpilę Żakowskiemu zdziwieniem, że dotąd to politycy byli od blokowania programów, a teraz - jak widzi - biorą się za to dziennikarze. Przypomina wreszcie, że debata to nie jest wymysł TVP, tylko obowiązek nałożony przez art. 120 Kodeksu wyborczego. Rozporządzenie KRRiT z 2011 roku precyzuje, że debata nie może być krótsza niż 45 minut, musi być na żywo, między godz. 18 a 22.15, w ciągu dwóch tygodni przed wyborami i bez publiczności. Tak więc, mimo lamentów Jacka Żakowskiego, odbędzie się 5 maja w „Jedynce”. Na pocieszenie dodajmy, że kandydaci będą mieli ciut więcej czasu, bo wszystko wskazuje na to, że urzędujący prezydent zaproszenia do TVP nie przyjmie.
Debata o sensowności debaty jest ciekawa. Osobiście najbardziej podoba mi się głos Bartłomieja Sienkiewicza, który w Radiu Zet skomentował, że będzie to coś jak bar z „Gwiezdnych wojen”. Przypomnijmy, to scena, w której Luke i Obi Wan Kenobi mają spotkanie z Hanem Solo w lokalu pełnym najróżniejszych istot z całego kosmosu - włochatych i oślizgłych, bladych i krwistych, antropomorficznych i takich, które przypominają bakterie z reklamówek środków do dezynfekcji muszli klozetowych. Dochodzi tam nawet do tzw. nieporozumienia towarzyskiego: jeden z brzydali zaczepia Luka, co kończy się obcięciem natrętowi ręki za pomocą miecza świetlnego.
Jest coś i w tej analogii, i w uwagach Żakowskiego. Ustawowy obowiązek to jedno, a sensowność takiego rozwiązania to drugie. Rzeczywiście, trudno liczyć, że wspólny występ 11 czy 10 kandydatów spełni swą funkcję, czyli da wyborcy rzetelną wiedzę pomocną w podjęciu wyborczej decyzji. No, chyba że ktoś podejmuje ją, kierując się kandydatów aparycją, ondulacją i tym, kto jest bardziej wyszczekany. Sens wydawania publicznego grosza na tego typu produkcje rzeczywiście jest wątpliwy. Jaka jest społeczna korzyść z oglądania za publiczne pieniądze jak kandydatka Ogórek uroczo trzepocze rzęsami, a kandydat Braun snuje idiotyzmy o niemiecko-rosyjskim kondominium pod żydowskim zarządem? Chyba tyko taki, że społeczny koszt zablokowania wolnej debaty politycznej - czasami także wolnej od rozumu - byłby jeszcze większy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska