Takiego turnieju jeszcze nie było. Przyznają to organizatorzy, zawodniczki i kibice. Spora stawka, nerwy zawodniczek, zmęczenie. Dramaturgię potęgowały silne opady deszczu, który - zamiast studzić - podsycał emocje.
Zaczęło się pierwszego lipca. Organizatorzy XVII Międzynarodowego Turnieju Tenisowego Kobiet Bella Cup 2011 (najbardziej znanego turnieju tenisowego w Kujawsko-Pomorskiem) z niepokojem patrzyli w niebo. Z ciężkich chmur po prostu musiał spaść deszcz. I jak już lunął, to z fatalnym skutkiem moczył korty toruńskiego Startu Wisły. Półfinał debla trzeba było przerwać i przenieść do hali.
- To były emocje dwojakiego rodzaju - mówi Jacek Szczepanik, dyrektor turnieju. - Nerwy organizatorów oraz emocje zawodniczek. I pierwsze, i drugie należały do ekstremalnych. Lepiej na stres i zmianę kortu zareagowała para Foretz-Gacon - Malek.
<!** reklama>- Wcześniej przez kilka dni grałam w Anglii, gdzie też padało, więc się przyzwyczaiłam - tłumaczyła spokojnie Francuzka. Jacek Szczepanik uważa jednak, że to pozorny luz. - To są profesjonalistki. Wyglądają na bardzo spokojne, ale na pewno na korcie towarzyszy im duży stres - mówi.
Najciekawsze były jednak półfinały singla. W najbardziej emocjonującym spotkaniu Edina Gallovits-Hall po długim pojedynku pokonała Elenę Bogdan i... chwilę później musiała stanąć naprzeciwko Francuzki Foretz Gacon, znanej z finału debla. Rumunka miała znacznie mniej czasu na odpoczynek pomiędzy meczami, które z konieczności rozgrywano tego samego dnia. Na korcie była w dodatku bardziej zdenerwowana. Kilkakrotnie wymownie patrzyła na sędziego, wskazując białe linie na korcie. Często odwracała się od publiczności, chcąc zyskać chwilę na koncentrację.
- Każda zawodniczka ma swój patent na opanowanie nerwów, może to być jakiś nawyk, jakaś stała czynność - dodaje Jacek Szczepanik. - Często są to różne śmiesznostki, skrzętnie trzymane w tajemnicy.
Początek meczu zdominowała Foretz Gacon, jednak to Rumunka, będąc chyba jeszcze pod działaniem adrenaliny z półfinału, wygrała oba sety. Po meczu, już rozluźniona, przyznała: - Stres towarzyszy mi na każdym meczu. Staram się jednak o nim nie myśleć, maksymalnie skupić się na grze i zrobić wszystko jak najlepiej.
Swoją wygraną Gallovits-Hall zrewanżowała się za porażkę w pojedynku deblowym i zgarnęła główną nagrodę - prawie 8 tysięcy dolarów.
Zobacz galerię: Deszczowa gra nerwów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?